Rozdział 28

118 14 0
                                    

Nick's POV

-No dawaj, chodż z nami będzie fajnie -od dobrych 30 minut, Kim próbowała mnie wyciągnąć na jakąś tak domówkę kogoś tam. Już jeden pies, że nie mam ochoty iść, ale mam pracę w której mi się zajebiście układa. Bardziej polubiłem się z Isacem i Mads, Gary też mnie jeszcze bardziej polubił. Żyć nie umierać.

Oho, tryb Nick optymista włączony...

-Kim, proszę cię. Daj już spokój, dałem się wyciągnąć na pizzę, nie rań mnie więcej... -mruknąłem, łapiąc drugi kawałek ciasta z sosem, serem i kukurydzą

-Jak ty możesz jeść pizzę z kukurydzą? -spytał po raz kolejny tego dnia Ivan

-A jak tu możesz jeść pizzę z brokułem? -odpowiedziałem pytaniem na pytanie

-Oh, no Nick -przeciągnęła 'i'- nie daj się prosić, nie możesz całe życie siedzieć w domu...

-A. teraz nie jestem w domu, i B. nie jestem dobrą osobą do proszenia, zazwyczaj się nie zgadzam -odpowiedziałem nadwyraz spokojnie, co mnie samego zdziwiło

-Ale jakby Tony o coś poprosił... -mruknął zadziornie szarowłosy

-Zboczeniec -powiedziałem- i ile mam wam razy powtarzać, to tylko przyjaźń, nic pomiędzy nami nie było

-Spójrz mi w oczy i powiec, że nigdy nie całowałeś się z Tonym -powiedział pewnie chłopak

Oh słońce, jego aktorstwo cię jeszcze zdziwi!

Przesunąłem się trochę w stronę szarowłosego, który siedział na skos ode mnie, i sie lekko uśmiechnąłem.

-Nigdy nie całowałem się z Tonym -skłamałem pewnie, bez największego zawachania. Nawet lekko nie zadrżałem. Wszystkich pewnie to zdziwiło, bo podejrzewali że coś jest pomiędzy nami, ale nigdy nie chcieliśmy im jakoś o tym mówić...

-Nawet zwykłego cmoknięcia, czy coś? -dopytywał

-Nawet tego, i nie musisz tak dopytywać. Nie było nic porócz tego, że zdarzało nam się spać w jednym łóżku -cała trójka pokiwala głowami, a ja zadowolony z siebie odwróciłem wzrok na okno, obok mnie. Znaczy na widok za nim, było jeszcze jasno, ale lampy powoli zaczynały się zapalać

-A co do tej impezy Nick -spojrzałem na dziewczynę, siedzącą przede mną- jeszcze cię namówię, a ty Jeff co taki cichy? -odwróciłem wzrok na czarnowłosego obok mnie, wiedziałem że cos jest nie tak, ale jak chłopak raz mnie zbył to uznałem, że sam mi powie jak będzie chciał. Nic na siłę...

-Gorszy dzień -powiedzieliśmy równo z West'em

-Okej? -przeciągnęła lekko brunetka, biorąc kawałek swojej pizzy, a ja zrobiłem to samo

-A jak z chłopakami? -spytał wreszcie Jeff, ta chodziło mu o moich dawntch oprawców. Szczerze nie wiem czemu mu o tym wspominałem, nie mogę przecież z każdym problemem chodzić do West'a

-No w porządku, przychodzą ostatnio regularnie. Nie wiem czy mnie poznali, raczej nie, ale jak Mads lub Isac ich widzą to się ze mną zmieniają -powiedziałem spokojnie, nie patrząc na czarnowłosego

-O jakich chłopaków chodzi? -spytał Ivan

-Dwójka chłopaków, przychodzą do tej kawiarni w której pracuję, ostatnio dziwnie się na mnie patrzyli i miałem mały atak paniki. Głupie to... -skłamałem na poczekaniu, a w tym jestem coraz lepszy...

Za niedługo, to ty się w tych kłamstwach ćwoku pogubisz! Będziesz się smarzyć w piekle... zobaczysz

-Oh... rozumiem

Robisz sobie nieświadomie wrogów

-Wiem -odpowiedziałem w myślach, a chęć do opuszczenia lokalu, coraz bardziej rosła. Zapadła nieprzyjemna, jakby szorstka cisza, i każdy bał się odezwać. Na szczęście Kim, zaczęła rozmawiać o jakimś przypale z ostatniej Fizyki czy Chemii, nie słuchałem. Wolałem wpatrywać się w okolicę za oknem.

Był to mały placyk, na jego środku stoi fontanna, a wokół niej na brukowym podłożu stało kilka ławek. Trochę drzew, trawy i kilka lamp oświetlający ten placyk. Ludzi nie było dużo, zaledwie trójka.

W pizzeri siedziałem jeszcze z pół godziny i zacząłem się zbierać, bo już miałem ochotę położyć sie w swoim łóżku. Tym razem o dziwo nie kłamałem i po prostu powiedziałem, że jestem zmęczony i będę już wracać. W domu byłem jakoś w ciągu 20 minut, mama siedziała z salonie z laptopem na udach i zapewne znów szukała pracy. Może ja nie zaraniałem dużo, ale mama miała świetną pracę i ma dużo oszczędności, nie żebym pytał, więc mogła sobie pozwolić na przerwę.

Przywitałem się z kobietą i poszłem do pokoju. Jak obstawiałem zasnąłem w ciągu minuty.

_____________________
Dobry, dobry!
Niezbyt ciekawy rozdział, ale zbliżamy się mocno do tej 'atrakcyjnej' cześci. Bynajmniej tak myślę ;)

M.K.Belyya

Let me be Sad | TonickOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz