Nick's POV
Od poniedziałku minęły dwa dni, cały czas siedzę w domu. Znów czuję jak się w sobie zamykam. Z nikim nie gadam, siedze tylko w pokoju, wychodzę tylko do toalety lub by coś zjeść.
Miałeś być silny i co?
I nic... westchnąłem, po czym powoli i chwiejnie wstałem z łóżka. Wyciągnęłem sobie ubrania, na dzisiaj. Jak zawsze (od roku) były to czerne rurki i czarna bluza z jakimiś napisami. Poszedłem do łazienki i dość szybko się przebrałem, wróciłem do pokoju po plecak, wrzuciłem do niego ksiażki na dzisiaj i wyszłem z pokoju. Zapewne wyglądam jak śmierć, ale w czym problem, jak sam siebie do tego stanu kieruję?
Mama była jeszcze w domu, z tego co wiem to ma dzisiaj dopiero na 10.00, nie chciałem z nikim rozmawiać, ale musiałem iść niestety do szkoły. Czułem na sobie smutny wzrok rodzicielki, gdy stałem w przedpokoju.
No zrób coś! Nie może się martwić!
Odwróciłem się z powrotem w stronę przejscia do salonu, w jej framudze stała kobieta, z widocznym zmartwieniem. Wysiliłem się na uśmiech, by mama nic nie podejrzewała.
-Nick, co się dzieje? -wypuściła wreszcie rodzicielka
-A co ma się dziać? -odpowiedziałem pytaniem na pytanie, i znów wysiliłem się na uśmiech- wszystko w porządku, a jesli chodzi o to, że siedziałem w pokoju. Miałem gorsze dni wiesz, sny o Tonym i trochę zmęczenie, nie chciałem cię martwić -co po cześci było prawdą, śnił mi się Tony, ale to bardziej przez coś innego siedziałem w pokoju...
-No dobrze, jeszcze jedno czemu masz usprawiedliwione nieobecności? -po części uwielbiam tego dyrektora co nienawidze...
-Nie wiem... spytam się sekretarki, dobrz to idę, pa! -nie czekem na odpowiedź mamy, tylko pomachałem jej i wyszłem, zrzuciłem 'maskę' i założyłem słuchawki.
"Tej nocy zgubiłem się
Wyrzuciłem to wszystko
To są rzeczy, których nienawidziłem
Potem poszedłem i uległemJestem teraz w rozsypce
Moje serce jest w dwóch miejscach
Połowa wróciła do domu
Druga jest wyłączona i się ścigaByłem
Biegłem i biegłem i biegłem i uciekałem
Wiem że mnie złapią
Biegłem i biegłem i biegłem na dwa przeciwne sposoby
Na dwa przeciwne sposobyNie mogę pozwolić mojej przeszłości złapać mnie teraz, mnie teraz
Nie mogę pozwolić, by moja przeszłość pociągnęła mnie w dół, mnie w dół..."Czułem jakby autor tej piosenki, mnie rozumiał śmiesznie nie? Nagle poczułem jak ktoś mnie łapie za rękaw kurtki i przyciąga do siebie. Czy to już czas na moją śmierć? Po chwili poczułem uścisk, więc otworzyłem oczy, ktore nawet nie wiem kiedy zamknałem i zobaczyłem Jeff'a, od kiedy on się przytula?
-Taki z ciebie burak, że nawet nie odbierzesz telefonu?
-Sorki...
-Za to 'sorki' to powinien był cię kopnąć... Po prostu się martwiłem, bo źle wyglądałeś w poniedziałek -powiedział czarnowłosy, i zaczął mi się przyglądać- masz wory pod oczami, co się dzieje?
-Nic ważnego, naprawdę -tylko, że ktoś ważny dla mnie, umarł... Ale choć wiem gdzie mniej wiecej jest Tony... a tak to wszystko fizycznie w porządku...
-No dobrze, to chodźmy. Kim powiedziałem tylko, że się źle czujesz i nie było się w szkole -powiedział West, i naprawdę byłem mu wdzięczny, bo teraz jazdy z Kim bym nie przeżył
-Dzięki... -szliśmy dalej w stronę szkoły, bo mieliśmy do niej jeszcze kawałek, czułem dziwne poczucie winy, nie wiem nawet czym...- um... Jeff -stanęliśmy na chwilę i chłopak popatrzył na mnie ze smutnym uśmiechem- wytłumaczę ci to, ale nie teraz
-Jasne -położył rękę na moim ramieniu- pamiętaj że my też ci pomożemy, może nie jesteśmy Tonym, ale też nam na tobie zależy i nie zapominaj o tym. Dobrze?
-Dobrze -spuściłem wzrok, czułem chęć przytulenia kogoś i wypadło na Jeff'a, który od razu sam mnie objął. Staliśmy tak chwilę, i poczułem jakieś ciepło, jednak czarnowłosy umie pomóc. Nawet zwykłym przytulasem...
Resztę drogi przeszliśmy w ciszy, w szkole nie obyło się bez milionów pytań Kim, skierowanych do mnie, na które swoją drogą nie odpowiadałem. Tak, taki ze mnie przyjaciel... ale jak wspominałem nie mam chęci z nikim gadać, no może tylko wytłumaczyć to wszystko Jeff'owi. A tak to z nikim
Nikim tak? A Tony? To nikt?
Na lekcjach byłem obecny tylko połową siebie, i teraz poczułem zmęczenie. W domu to nawet oka przymknąć, a w szkole to od razu, zmęczenie i marzenie o śnie. Ale dam sobie rękę uciąć, że jak będę znów w domu to prześpię najdłużej godzinę. Nauczyciele patrzyli na mnie smutnym wzrokiem, czyli ta 'wieść' szybko się rozniosła po nauczycielach.
No czego się dziwisz? Musieli zostać poinformowani o tym. Jak i o tym, że byłeś jej bliski...
Na stołówcę, siedziałem ledwo żywy. Miałem kaptur na głowie (co było codziennością Jeff'a) i próbowałem coś szkicować, by zająć swoje myśli. Ale co mi wyszło? Trzy osoby, na tle zachodu słońca. Jedna kobieta z rudymi włosami spiętymi w dwa warkocze, a po jej bokach dwójka chłopców. Jeden blondyn z leciutko kręconymi włosami, a ten drugi brunet z burzą loków. Ah... no tak, bo to przecież my... Ja, Tony i Hanna. Ale nie mogę zaprzeczyć, ale wyszło ładnie.
Poczułem wibrację telefonu, ale nawet nie miałem zamiaru go wyciągać. Znając już tą osobę to był zapewne Loczek, a nie miałem chęci czy nawet ochoty z nim pisać, dlatego to zignorowałem.
Kolejne dwie lekcje miałem z Jeff'em, a po nich W-F. Z którego zapewnę ucieknę, lub udam ból brzucha. Jak zawsze...
Na Chemii prawie spałem, a Jeff robił mi za poduszkę. Własciwie jego ramię. O dziwo nauczycielka tego 'nie widziała' albo miała rozkaz od dyrcia nie widzieć... Tak samo było na Geografii. Po lekcjach wróciłem z Jeff'em do domu. Tak chłopak robił mi dzisiaj za ochroniarza. I dosyć niepewnie zacząłem mu opowiadać o przebiegu wydarzeń z Niedzieli i Pomiedziałku...
__________________
Dobry, dobry!
Jak tam wasze wakacje? Fragment piosenki- "I Lost Myself - Munn"M.K.Belyya
CZYTASZ
Let me be Sad | Tonick
FanfictionNick ma 16 lat, i prawdopodobnie choruje na depresję. Ale przecież, nie ma do tego powodu. Ma kochającą matką, najlepszych przyjaciół i w miarę dobre oceny. Brakuje mu tylko czegoś, własciwie kogoś, a ten ktoś nazywa się... Kogo brakuje Nickowi? Cz...