UWAGA‼️ rozdział zawiera sceny 18+. Czytasz na własną odpowiedzialność xD‼️
( wiem ze opis ma kazdy gdzieś, ale musi być, żeby mi nie usunęli tłumaczenia)
Reggie siedział w klubie, popijając piwo, gdy wszedł Chic i Malachi. Wyprostował się, gdy zobaczył wściekłość Chicka, a kiedy wylądowały na nim wściekłe oczy, zaczął panikować. Zanim zdążył zareagować, mężczyzna przeszedł przez pokój, wyrwał go z krzesła i uderzył nim o ścianę. Jego żołądek podskoczył, gdy poczuł, jak zimny metal lufy pistoletu Chica przyciska się pod brodą.
„Dlaczego Jughead Jones jeszcze nie leży u moich stóp?" - warknął wściekle, a jego oczy były szalone. W pokoju zapadła cisza, a niektórzy pospiesznie wybiegli, nie chcąc przeszkadzać, gdyby Chick zaczął strzelać z broni.
- Niełatwo go znaleźć - wyjąkał Reggie, próbując przełknąć strach. „Pytałem się wokół, jest jak duch".
„Cóż, ten duch stał przede mną dziś wieczorem!" Chic ryknął, a jego furia zmieniła kolor na czerwony.
„Co... zaraz CO?"
„Kurwa podszedł do mnie i przedstawił się" - powiedział Chick ze śmiechem. „Obiecał, że położy mnie na ziemi. A teraz - zadrwił, mocniej wciskając pistolet w szyję Reggiego. „Masz trzy dni, aby dowiedzieć się, gdzie jest ten skurwysyn, albo to ty będziesz w ziemi. Wszystko jasne?" Reggie szybko skinął głową, strach potoczył się po jego brzuchu. Wiedział, że to nie było puste zagrożenie. Chick odsunął się i dla dodatkowego podkreślenia uderzył pistoletem w bok głowy, a Reggie zsunął się na podłogę, przez pochłaniając go ciemność.
Jughead pojechał do Czterech Pór Roku, gdzie miał gotowy pokój i czekał na nich. Betty milczała, trzymając się cały czas za jego dłoń przez co czuł, że wciąż drży. Zaparkował z przodu, wyłączył silnik i przez chwilę siedzieli w milczeniu. Pracownik parkingowy podszedł i z szacunkiem czekał, aż będą gotowi.
"Czy wszystko w porządku?" - zapytał ją ponownie, jego głos był miękki i delikatny.
„Nie jestem jeszcze pewna," powiedziała szczerze, jej podbródek drżał. „Widziałam go i szczerze czułam, że wróciłam do tego pokoju, a on zamierza mnie zabić raz na zawsze".
„Zabierzmy cię do naszego pokoju, dobrze?" powiedział cicho. „Może weź kąpiel i coś mocnego do picia?"
„Tak, jasne" - zgodziła się, niemal automatycznie. Jughead wysiadł z samochodu i podszedł do niej, by pomóc jej, gdy służąca otworzyła drzwi. Natknęła się na niego, a on ją podtrzymał i zamknął drzwi, opierając ją o nie. Wyskoczył z bagażnika i wyjął z niej schowaną w worek torbę, a potem owinął ramię wokół jej talii i trzymał ją nieruchomo, gdy szli do środka i do windy. „Czy nie musimy się zameldować?" zapytała.
„Nie, Toni zadbała o wszystko wcześniej, aby było dobrze." Winda zaprowadziła ich na najwyższe piętro i nagle żałowała, że ich życie nie jest inne, byli na randce i kończyło się to tym, że była pewna, że to luksusowy apartament, a jej oczy były pełne łez. Szybko je mrugnęła i uspokoiła się, gdy winda zatrzymała się. Kiedy wyszli, zdziwiło ją, że całe piętro stanowiło ich apartament. Poszła powoli do pokoju i zdała sobie sprawę, że to właściwie mieszkanie na pełną skalę.