~!Ostrzegam wersja nie jest poprawiona!~
Następnego dnia Sweet Pea znalazł Jellybean na dachu, wyglądający z miasta. Szedł powoli, próbując wymyślić coś do powiedzenia, zanim tam dotarł, i wciąż był pusty, gdy chwycił barierkę obok niej.
„Nie myślisz o skakaniu, prawda?" żartował cicho.
„Gdyby tak było, mógłbyś mi pomóc" - powiedziała śmiechem bez humoru. Nic nie powiedział i minęło kilka minut, zanim znów się odezwał.
„Jughead powiedział mi, że wyjeżdżasz" - wspomniał.
„Tak, nie sądzę, żeby ktokolwiek chciał mnie w pobliżu" - wzruszyła ramionami. Groch westchnął, gdy znów zachowywała się jak ofiara.
- Wiesz - powiedział cicho. „Kiedyś uważałem twoją dziecinność za słodką i słodką i szczerze mówiąc, po prostu myślałem, że to część bycia młodym. Myślałem, że z tego wyrośniesz i pomimo tego, że zdawało się, że pocierasz wszystkich w niewłaściwy sposób, zawsze byłaś ze mną inna i nie mogłem się nie zakochać. Czasami zastanawiam się, czy to, co do mnie czułeś, lub jak się ze mną zachowywałeś, było aktem. Czy manipulowałeś mną? Czy coś z tego było prawdziwe?
„Tak, to było prawdziwe", powiedziała, a jej głos zabrzmiał. Spojrzała na niego, a Pea zobaczył łzy, a on zebrał się w sobie, nie ufając temu, ponieważ w ciągu ostatnich kilku miesięcy zbyt wiele widział, by jej uwierzyć. „Poza Popem jesteś jedyną osobą, która nie zachowywała się tak, jakbym zawracał sobie głowę" - wyjaśniła. „Kiedy na mnie spojrzałeś, zobaczyłem, że mnie lubisz i że mnie nie osądzasz, że troszczysz się o mnie, o to, jak się czuję i ja... Kocham cię też, Pea, obiecuję, że to nie był akt - powiedział JB, jej podbródek drżał. „Ale w ciągu ostatnich kilku miesięcy zacząłeś na mnie patrzeć tak samo, jak wszyscy inni; jakbyś mnie nie chciał w pobliżu, jakbyś już się nie przejmował, jakbym się martwiła, z czym musisz się pogodzić.
„Galaretka, sposób, w jaki się zachowywałeś" - westchnął. „To znaczy, myślę, że ze mną nie było tak źle, więc tak naprawdę nie przeszkadzało mi to, jak się zachowywałeś, ale po tym, co ci się stało, stało się znacznie gorzej i nie rozumiem tego. Nie rozumiem tej osoby, którą jesteś teraz. To tak, jakby prawie umieranie sprawiło, że jeszcze bardziej rozpaczałeś po uwagę i po prostu...
„Tak, rozumiem" - zakrztusiła się, spoglądając za miasto, zaciskając szyny tak mocno, że jej kostki były białe.
„Przepraszam," powiedział cicho. „Nie chcę być krzywdzący. Myślę, że potrzebujesz pomocy, Jelly. Nigdy nie dostałeś tego po tym, jak mama odeszła, a wszyscy pozwolili ci szaleć i nikt z nas nie zauważył, jak bardzo się zmagasz. Myślę, że od lat tak się kumuluje i naprawdę uważam, że powinieneś uzyskać pomoc i posortować swoje zagadnienia."
„Wydaje mi się, że to już koniec?" - zapytała, łza spływa jej po policzku.
„Cóż, odchodzisz, więc nie widzę sensu w kontynuowaniu" - przyznał. „Myślę, że musisz dorosnąć i nigdy nie powinniśmy zacząć. Powinienem był słuchać twojego brata i pozwolić ci trochę urosnąć, ale czasami robimy głupie rzeczy, kiedy jesteśmy zakochani. Z pewnością zaślepia nas na pewne rzeczy. "
„W ogóle za mną tęsknisz?" - zapytała ze łzami w oczach.
„Będę tęsknił za tym, kim myślałem, że jesteś" - powiedział, czując się nieczuły i okrutny, ale nie chciał jej okłamać. Ta osoba, którą ostatnio widział, nie była dziewczyną, w której się zakochał i zdał sobie sprawę, że tak naprawdę nigdy nie widział, kim ona jest. „Myślę, że musisz popracować nad sobą, być może znaleźć terapeutę i naprawdę poradzić sobie ze wszystkimi rzeczami, które powodują, że atakujesz i ranisz ludzi".