Louis wrzucał kolejną torbę do bagażnika swojego samochodu. Dziś ruszali oficjalnie w trasę. Jego prywatny samolot miał czekać już za trzy godziny, a on miał zamiar jeszcze podjechać do Harry'ego.Zamknął dobrze za sobą mieszkanie, upewnił się wcześniej czy wszystkie okna są szczelnie pozamykane, a jego alarm został włączony.
Teraz mógł spokojnie jechać. No prawie spokojnie, ponieważ ledwo wsiadł za kółko i już dostał telefon od swojego managera.
Przewrócił oczami, wsadzając słuchawkę do ucha i odebrał połączenie, starając się skupić na drodze.
- Tak Dan? Jestem właśnie za kółkiem i nie, nie spóźnię się - interweniował, nie chcąc słyszeć narzekania z samego rana.
- Bardzo się cieszę z tej informacji Louis, jednak dzwonię w innej sprawie. Wziąłeś ze sobą Harry'ego do Doncaster przed trasą i nie powiedziałeś mi o tym. A wiesz skąd ja wiem Louis? - spytał manager.
Alfa powoli zaczynał rozumieć co mogło się stać, miał nadzieje jednak że się mylił, ale czekał, aż to Dan powie o co mu chodzi. Kolejne słowa jednak nie nadchodziły z ust mężczyzny, przez co zagryzł dolną wargę i chrząknął.
- Fan, czy paparazzi - zapytał tylko, naciskając kierunkowskaz.
- Z dwojga złego papparazi, jednak słono się cenił za usunięcie zdjęć z karty pamięci. Tyle razy prosiłem cię żebyś był uważny Louis. Dopiero co skończyłeś z Danielle i nagle ludzie cię widzą z tajemniczym brunetem - zacytował fotografa z którym rozmawiał.
- Każdy na różne sposoby odreagowuje - nie chciał nawet myśleć o pojawiającej się migrenie przez rozmowę z managerem - Plus mówiłem ci, że Harry jest dla mnie ważny.
- W czasie trasy musisz się pilnować Louis, ja rozumiem naprawdę dużo, ale jedziemy do pracy przede wszystkim. A twój wizerunek jest dla nas kluczowy - przypomniał.
- Okej, ale wciąż trzymam swoją stronę. Według kontraktu mogę być w związku ze swoją omegą, realnym związku. Nie waż się myśleć o ustawce - skarcił automatycznie managera, za dobrze go znając.
- Nie zrobię ci tego Lou, wiem ze możesz być w związku ze swoją omegą - westchnął - Ja tylko proszę cię o rozwagę w kwestii niektórych decyzji.
- W takim razie się cieszę, bo właśnie jadę po Harry'ego. Nie pozwolę mu tachać bagaży - wypalił.
- O to się nie martw, właśnie jestem pod jego blokiem i dałem mu znać, że pomogę - odpowiedz managera, była dla Tomlinsona nie lada zaskoczeniem.
- Chyba sobie ze mnie żartujesz - zawarczał, a jego alfa stał się mocno czujny - Dan. Zostaw Harry'ego w spokoju, radzę ci.
Szatyn zazgrzytał zębami, kończąc połączenie. Zmienił swoją trasę i ruszył w stronę lotniska, ledwo powstrzymując się od szaleńczej jazdy.
Na lotnisko, a raczej past startowy dojechał w odpowiednim czasie i nie, nie wsiadł do samolotu. Dał swoje rzeczy ochroniarzowi, żeby ten je zaniósł na pokład.
Finalnie doczekal się przyjazdu Dana z Harrym. Prędko podszedł od storny pasażera i pomógł wysiąść z pojazdu brunetowi, zaraz zagarniając go w ramiona.
- Też tęskniłem - zachichotał słodko, zaskoczony Harry.
- Ja też i to bardzo, chciałem po ciebie przyjechać, ale ktoś mnie uprzedził i kazał jechać prosto na lotnisko - spojrzał wymownie na managera - Ale dobrze już mieć cię tak blisko. Czeka nas długa podróż, ale za to w dobrym towarzystwie, więc może zleci dość szybko.
CZYTASZ
Behind closed door || Larry
FanfictionLouis naprawdę starał się trzymać emocje, kiedy słyszał po raz kolejny stukot obcasów w pomieszczeniu. Przymknął oczy, próbował odpocząć i skupić się na swojej pracy, jednak Danielle skutecznie mu to uniemożliwiała. Nie rozumiał dlaczego ta wciąż by...