11. Będziemy cię szukać

1.9K 217 35
                                    

Dziś mamy krótszy, ale jak będzie 100⭐️ to może jeszcze jeden dziś wpadnie 🤔

Louis siedział na brzegu sceny i swobodnie machał nogami. Cześć fanów, która miała biletu VIP już weszła na próbę. Alfa zaśpiewał dwie piosenki i umiejscowił się tak, aby moc porozmawiać trochę z fanami.

- Czy jest tu z tobą ważna osoba? - spytała jedna z zaciekawionych fanek z serdecznym usmiechem na wargach.

- Nawet więcej niż jedna ważna osoba - bez wahania potwierdził, od razy myśląc zarówno o swojej rodzinie, jak i o Harrym, to już stało się naturalne.

- Twoja rodzina też tu jest prawda, plotki nie kłamały? - dodała druga, siedząca obok bety, która zadała pierwsze pytanie.

- Nie kłamały, moi rodzice i rodzeństwo są w Londynie. Wspierają mnie w dzisiejszym koncercie i jestem im za to bardzo wdzięczny. Poza tym tęskniłem za nimi - powiedział całkowicie szczerze.

Fanki uniosły wzrok, widząc obcego bruneta, kompletnie uroczego, podchodzącego do Louisa. Harry uśmiechnął się nieśmiało i stanął przy piosenkarzu, zaraz kucając przy nim.

- Czas na twoje witaminy Louis - wyjaśnił dość cicho - Zasiedziałeś się, a potrzebujemy na to czasu.

- Możemy tutaj? Chciałbym spędzić trochę czasu z fanami. Chyba że ktoś ma coś przeciwko? - spojrzał na niewielką grupę ludzi, która starała się być jak najbliżej niego.

- Nie! - wszystkie jednoznacznie powiedziały, przyglądając się im uważnie.

- Okej, ale nie moja wina, jak cię źle ukuję - odpowiedział, przewracając ze śmiechem oczami - Idę po rzeczy, a ty najlepiej się nie ruszaj.

- W takim razie zanim Harry wrócili, może coś zaśpiewam jeszcze. Na siedząco, ale chociaż jedna piosenka się jeszcze przyda - chwycił za mikrofon i dał znać zespołowi.

Wybrał coś lekkiego i mało energicznego, mimo to fani byli zachwyceni, a czas do powrotu Harry'ego minął bardzo szybko. Omega znalazła dla siebie wygodne miejsce i starała się zrobić dość dyskretnie wkłucie, zaraz podpinając woreczek z odpowiednim płynem.

- Jednak nie zostałeś aż tak pokrzywdzony Lou - skomentował Styles, trzymając płyn i ustawiając to, jak ma lecieć - A teraz siedzimy cierpliwie. Wiem, że tego nie lubisz, ale trzeba. Bo inaczej nie dostaniesz naklejki dzielnego pacjenta - jawnie się droczył przed fanami piosenkarza.

- Takim sposobem macie dodatkowe piętnaście minut ze mną - odparł szatyn ku zadowoleniu widowni - Nie martwcie się, tak jak wspomniał Harry to są witaminy. To kwestia, abym nie miał niedoborów. Scena, skakanie po niej i podróże obciążają organizm.

- Nawet bardzo - potwierdził chętnie Styles, czując się minimalnie niepewnie wśród fanek Louisa.

- Pan doktor potwierdza - przewrócił oczami i wystawił język - Jeszcze jakieś pytania? Macie niepowtarzalną okazję.

- Jestem pielęgniarzem, Louis - omega go otwarcie zbeształa, zaraz cichnąc. Nie chciał przeszkadzać fanom.

- Co zrobisz jako pierwsze po zakończeniu trasy? - wyrwała się z pytaniem, dziewczyna z dalszych rzędów.

- Jadę na wakacje, gdzieś w ciche miejsce. Przed tym pewnie odwiedzę rodzinę - nie planował tego za głęboko.

- Będziemy cię szukać - zaśmiał się jeden z chłopaków.

- Nie szukajcie mnie, zaszyję się tak, że sam nie będę wiedział, gdzie właściwie się znajduje - wzruszył ramionami.

Mieli czas na jeszcze kilka pytań, a płyn nawet szybko zleciał. Harry ostrożnie przystąpił do końcowej pracy, krzywiąc się nieznacznie na kolejną parę rękawiczek na swoich dłoniach. Sygnet się nawet wybijał na jednej. Starał się nie popełnić żadnego błędu, tym bardziej przy tylu parach oczu wokół siebie. Miał wrażenie, że fani pilnowali jego każdego ruchu co było jednocześnie zabawne oraz stresujące.

- Pacjent na piątkę z plusem - chrząknął, zagarniając wszystko do worka wziętego ze sobą i zsunął z dłoni rękawiczki, pozwalając skórze w końcu oddychać.

- W takim razie koniec naszej próby. Widzimy się na właściwym koncercie - alfa powoli wstał, sprawdzając jednocześnie czy może swobodnie podnieść się, nie tracąc przytomności.

Osoby będące tam zaczęły jęczeć, jednak rozumiały to mimo wszystko. Trzeba było też je zrozumieć, dla niektórych to był po prostu wyjątkowy moment. Alfa pomachał jeszcze do nich, tuż przed zniknięciem na backstage'u. Odetchnął, bo mimo wszystko dla niego również to było zmęczenie. Miał jeszcze czas, aby zaszyć się choć na chwile w swojej garderobie.

- Chcesz jeszcze buzi na szczęście? - Harry zachichotał, wchodząc za Louisem do jego garderoby. Na jego wargach widniał niewinny uśmiech.

- Wiesz, że nigdy tego nie odmówię - odwrócił się i oparł o blat stolika, który stał niemal na środku pomieszczenia.

- Cieszy mnie to - podszedł do starszego i ułożył dłonie na jego przedramionach - Jak się czujesz? - zapytał jeszcze przez tym.

- Dobrze, nawet bardzo. Te witaminy były przecież zapobiegawczo. Czuje się naprawdę świetnie i nie odczuwam zmęczenia w związku z trasą - zapewnił omegę.

- W takim razie się cieszę - stanął na palcach i ucałował wąskie wargi, potem kolejny i kolejny raz.

Alfa uśmiechnął się i złapał biodra młodszego. Przepadał dla zielonookiego z dnia na dzień coraz bardziej, brunet stawal się częścią jego życia i nie wyobrażał sobie, żeby nagle zniknął.

- Myślisz, że będę mógł troszkę pobyć z twoimi rodzicami w czasie koncertu? - zapytała finalnie młoda omega, odsuwając się odrobinę od partnera.

- Myślę, że tak. Zawsze to wyglada inaczej z perspektywy widowni. Dobrze jeśli zobaczysz koncert w ten sposób - mruknął - Byłeś na jakimś moim koncercie wcześniej?

- Nie. Za szybko się wyprzedały, a ja byłem na praktykach - wspominał szczerze - Myślisz, że Dan mi na to pozwoli?

- Zagadam zaraz ludźmi z teamu, czy w razie czego będą mogli pójść do pomocy medycznej, którą organizuje arena - postawił alfa - Będziesz mógł normalnie zobaczyć koncert.

- Mój kochany Lou - złapał w dłonie jego policzki i ponownie połączył ich wargi, czując ogarniające go szczęście.

Louis przejął inicjatywę i kontynuował ich pocałunki, uwielbiał to jak ich wilki się ze sobą zgadzały oraz pasowały do siebie. To naprawdę było przeznaczenie i Louis był niemal tego pewny.

🐾🐾🐾🐾

Harry stanął przy małżeństwie i rodzeństwie Louisa. Doris prędko wylądowała w jego ramionach, chcąc troszkę noszenia i uścisków. Jay co raz zagadywała bruneta, co było dość ciężkie przy hałasie, jaki panował wokół nich. Bliźnięta miały specjalne słuchawki wygłuszające większość krzyków. Brunet czuł się wyjątkowo. Powoli czuł, że zaczyna mieć rodzinę i to było cholernie wyjątkowe. Nagle na hali zrobiło się ciemno, a piski rozbrzmiały jeszcze bardziej. Atmosfera była pełna napięcia, każdy tylko czekał aby zobaczyć piosenkarza i usłyszeć jego głos.

Louis pojawił się na scenie i zadowolony uśmiechnął się, słysząc wszystkich fanów. Ro dawało mu kopa do dalszej pracy nad muzyką. Zaczął koncert od czegoś bardziej żywego oraz starego, jednego z pierwszych swoich hitów.

Wciąż pamiętał te uczucia, kiedy pierwszy raz był na szczycie przebojów, kiedy nie tylko w Wielkiej Brytanii był na pierwszym miejscu. Wszystko to było zaszczytem. Harry nie powstrzymywał się ze śpiewaniem, znał doskonale wszystkie słowa. Widział, że rodzice Louisa również dobrze się bawili. Ich oczy były pełne dumy, ich syn w końcu był gwiazdą na skalę świata. Koncert, koncert i po koncercie.

A oni dopiero się przekonają, do czego doprowadzili swoją bezmyślnością.

🐾🐾🐾🐾

Kola 💙💚💙💚

Behind closed door || Larry Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz