Miłej niedzieli xx
- Jadę z Niallem do naszego domu dziecka - Harry powiedział rano, w trakcie ich śniadania.
Pisał dość regularnie z blondynem, nadrabiali stracony czas.
- Jakaś konkretna sprawa czy tak po prostu? - zainteresował się niebieskooki i dopił do końca swoją kawę.
- Chcemy kupić trochę zabawek dla dzieci i kosmetyków dla nastolatków - wyjaśnił, za dobrze pamiętając takie podstawowe braki - Więc najpierw pojedziemy do sklepu.
- Przeleję trochę pieniędzy na twoje konto, kup też rzeczy ode mnie - poprosił alfa - Kupcie ile uważacie za potrzebne i weźcie ochroniarza z autem, żebyście tego nie dźwigali.
- Jesteś pewien? - zagryzł dolną wargę, nie wymagając tego od narzeczonego. Poradziłby sobie jakoś.
- Harreh, ludzie cię rozpoznają. Wiedzą kim jesteś, tym bardziej po ogłoszeniu zaręczyn. Ochrona może nie jest niezbędna, ale ma wszelki wypadek nie zaszkodzi - uświadomił omegę.
- No dobrze, nie będę się kłócił - odłożył swoje naczynia do zmywarki i podszedł do Louisa, żeby ucałować go w policzek - Jesteś za dobry dla mnie.
- Nie kochanie, jesteśmy idealni dla siebie nawzajem - chwycił jego dłoń, nie pozwalając mu się oddalić i połączył na chwilę ich usta.
Brunet poddał się czułości, zaraz lądując na chwilę na kolanach alfy. Swoją dłoń wplątał w jasne kosmyki, za które delikatnie pociągnął. Louis zawarczał lekko na ruch omegi, brunet wiedział jak się z nim obchodzić i co lubił. To było coś niezwykłego i dobrego jednocześnie.
- Nie możemy dalej - szepnął w wąskie wargi - Ty dziś nagrywasz, a ja zaraz będę jechał... Właśnie, jak mam ogarnąć tego ochroniarza?
- No wiesz co.... - wydął dolną wargę - Zaraz ci podam numer do Paula, już napisałem do niego, żeby przyjechał, bo będzie potrzebny dla ciebie.
- Wieczorem - obiecał, ostatni raz muskając wąskie wargi - Wytrzymasz te kilka godzin kochanie - zsunął się z ciała Louisa i dosięgnął do swojej komórki.
Przepisał numer ochroniarza i poszedł się przebrać w cieplejsze rzeczy na zewnątrz. Alfa w tym czasie zrobił przelew na konto swojego narzeczonego. Miał jeszcze chwile do wyjścia z domu, więc zajął się sprawdzaniem mediów społecznościowych. Postanowił, że też pojedzie z Paulem. Pewnie bedzie do wieczora pracował nad krążkami, więc Harry będzie mógł do niego zawitać w wytwórni.
Kiedy ochroniarz dał znać, że już jest na parkingu na dole, zebrali się i zabezpieczyli mieszkani alarmem. Na dole wsunęli się na tylne siedzenia i przywitali z Paulem.
Tak jak Louis planował pojechali najpierw zawieść go. Para pożegnała się krótkim pocałunkiem, a Harry chwilę później tłumaczył ochroniarzowi gdzie mieszka Horan, który powinien już na nich czekać. Blondyn idealnie wyszedł z podwórka domu, kiedy podjechali. Wsiadł do auta i przywitał się z Harrym krótkim uściskiem oraz skinął do Paula.
- Gotowy odwiedzić stare kąty? - blondyn zdjął czapkę.
- Troszkę tak, ale najpierw czekają nas spore zakupy - nie potrafił sobie nawet wyobrazić, jak wiele będą potrzebować kupić - Paul pojedź do największej hurtowni zabawek w Londynie.
- Oczywiście panie Styles - skinął mężczyzna i kontynuował prowadzenie pojazdu.
- Mam trochę pieniędzy, a do tego Zayn uparł się, że dołoży do sprawy - uśmiechnął się niebieskooki.
CZYTASZ
Behind closed door || Larry
FanfictionLouis naprawdę starał się trzymać emocje, kiedy słyszał po raz kolejny stukot obcasów w pomieszczeniu. Przymknął oczy, próbował odpocząć i skupić się na swojej pracy, jednak Danielle skutecznie mu to uniemożliwiała. Nie rozumiał dlaczego ta wciąż by...