Koniec marca dalej dawał im nie zbyt dobrą pogodę, jednak zdecydowanie zaczynało robić się cieplej. Harry'emu udało się zorganizować spotkanie z Anne i Desmondem. Od rana latał po mieszkaniu, chcąc aby wszystko było dopięte na ostatni guzik. Louis w tym czasie jeszcze spał, na noc złapała go wena i nie wrócił do łóżka, dopóki nie wyczerpał jej. Harry próbował na niego jakoś wpłynąć. Zwłaszcza, że od kilku tygodni miał bliski kontakt ze swoimi rodzicami i chciał, aby ich spotkanie wyglądało dobrze.Nie chciał, żeby cokolwiek zepsuło to dzień. Zwłaszcza, że organizacja jego i Louisa ślubu rwała zastraszająco szybko do przodu i nie chciał, aby któreś z jego rodziców nie przyszło na tak ważny dla niego dzień.
Od kilku tygodni nie był też w domu dziecka przez zapracowanie, ale ciągle miał w głowie Amelię. Miał nadzieję, że ta się dobrze trzymała i może łapała z kimś kontakt. Dziewczynka naprawdę zasługiwała na dobre życie i ta myśl pojawiała się w głowie omegi coraz częściej. To była krucha istotka, która potrzebowała domowego ciepła. Możliwe, że Harry trochę widział w niej siebie.
Dosłownie jakby mu ktoś czytał w myślach, zadzwonił jego telefon i zobaczył numer dyrektorki domu dziecka na ekranie. Sięgnął po urządzenie i bez namysłu odebrał. W końcu ta musiała mieć powód, żeby do niego dzwonić. Zwłaszcza, że prosił ją aby dzwoniła gdyby coś się działo.
- Halo? - wiedział, słysząc jakiś szmer.
- Dzień dobry Harry. Przeszkadzam ci? Czy możemy zamienić dwa zdania? - spytała kobieta - Prosiłeś, żebym informowała i jakiś zmianach, wiec poczułam się zobowiązana.
- Mam czas, mam - obiecał, odpowiadając na przywitanie i usiadł na krześle w kuchni - Coś się stało? Mam się martwić?
- Kiedy ciebie nie było u nas, pewne małżeństwo przychodziło odwiedzać dzieci. I spędzali dużo czasu z Amelią. Wszystkie procedury mieli już za sobą i dziś padła decyzja o adopcji, podpisali dokumenty i wzięli ją już ze sobą do domu - kobieta starała się delikatnie to opisać.
Coś ciężkiego osiadło na żołądku omegi, a uśmiech opadł na jego wargach. Amelia znalazła swój nowy dom i nie był on nim.
To jakby w niego uderzyło, w tym momencie, co naprawdę czuł do dziewczynki.
- J-Ja... To cudowne. Mam nadzieję, że są to naprawdę dobre osoby, ona jest tak delikatna - wychrząkał.
- Rodzina naprawdę porządna Harry, alfa zarabia na cała rodzine, a omega w domu ma czas na wychowywanie dziecka i zapewnienie mu opieki. Do tego maja dom pod Londynem. Dobre warunki dla szczenięcia. Wiem jak ważna dla ciebie była, podbiła ich serca swoim charakterem - wyjaśniła dyrektorka.
- Nie dziwię się... Ja, dziękuję za informację. Jestem naprawdę szczęśliwy z jej powodu - zagryzł niemalże boleśnie swoją dolną wargę. Dosłownie chwilę jeszcze porozmawiali, nim zakończyli rozmowę.
Kompletnie nie potrafił wrócić do swoich obowiązków, siedział na krześle w kuchni cały czas trzymając telefon w dłoni. Nie spodziewał się takiej wiadomości, nie dziś. Był świadomy, że jego myśli krzyczały aż, że jest samolubny w swoim myśleniu, jednak nie potrafił inaczej spojrzeć na sytuację. Za późno zrozumiał czym naprawdę była jego troska i dlaczego jego omega niemal wyła, widząc jak jakiś inny wilczek źle traktował inną istotkę.
Był tak głupi...
- Dzień dobry, wyspałem się i mogę funkcjonować normalnie. Tylko czułem jak wstajesz z łóżka, ale nie byłem w stanie nic więcej zrobić - przyznał się alfa, wchodząc do kuchni i przecierając swoją twarz.
CZYTASZ
Behind closed door || Larry
FanfictionLouis naprawdę starał się trzymać emocje, kiedy słyszał po raz kolejny stukot obcasów w pomieszczeniu. Przymknął oczy, próbował odpocząć i skupić się na swojej pracy, jednak Danielle skutecznie mu to uniemożliwiała. Nie rozumiał dlaczego ta wciąż by...