34. Gdzie do cholery był Louis?!

1.6K 156 5
                                    


Louis odetchnął po dość długiej i pełnej dyskusji rozmowie z Zaynem, która dotyczyła sprawy z BBC1 oraz Nickiem. Alfa musiał chronić swoją rodzine i pokazać innym, że takie zagrywki to nie z nim. Radio nie chciało wydać oficjalnego pisma z przeprosinami oraz przyznać się do błędu, więc zmierzali podjąć rękawice. Mieli w zanadrzu rozmowy z radiowcem. Zwłaszcza, że ten nie tylko nachodził osobę publiczną, a i jego partnera.

W tym wszystkim tylko jedna rzecz była dobra. No może dwie, zaliczając przy tym ulice pełne białego puchu. Wrócił do domu, gdzie było ciepło, wszędzie roznosił się zapach Harry'ego i Juniora. Media na szczęście dalej nie dostały wizerunku Juniora, jedynie raz wyszły ich zdjęcia z nosidełkiem, gdzie mały alfa nie był nawet dobrze widoczny. Sprytni złapali ich blisko kliniki, gdzie miał kontrolne badanie Junior. Niczego nie omijali, widząc jak ważne jest zdrowie.

- Harreh? Jestem w domu! - zawołał i w tym czasie zdejmował buty oraz zimową kurtkę, którą następnie odwiesił do szafy na przedpokoju.

- Szybko Lou! Bo przegapisz! - otrzymał te słowa w odwecie.

Nie od dziś było wiadomo, że alfy dość szybciej się rozwijały i zdobywały nowe umiejętności. Tak było też z ich synem, który właśnie ze skupieniem raczkował.

- Ktoś tu zaczyna szybciej się przemieszczać - uśmiechnął się z rozczuleniem - To jednocześnie cudowne i zwiastuje, że zaraz będziemy za nim biegać do upadłego.

- Nic nie mów... - jęknął na samą myśl, klepiąc swoje uda - No dalej kochanie, chodź do mamy. Zaraz przywitamy tatusia. Wiem, że tego chcesz.

Chłopiec dotarł przed mamę, po czym usiadł i wyciągnął raczki w jej stronę w jednoznacznym geście. Był z siebie dumny i jego mina idealnie to pokazywała.

- Dzielny wilczek - z łatwością go przejął w ramiona i pocałował kilka razy w pulchny policzek, nim wstał z zamiarem podejścia do Louisa.

- Tatuś tęsknił za swoim chłopcem, chodź do mnie - niebieskooki przejął synka i przytulił go do siebie - Dobrze się bawiłeś z mamusią jak mnie nie było? No jasne, że tak.

- Nie mógłby być inaczej - Harry ucałował żuchwę Louisa na przywitanie - Obiad niedawno skończyłem, więc jest jeszcze ciepły, a my zdążyliśmy się naszaleć.

- W takim razie czas zjeść coś ciepłego, prawda Loulou. Mamusia daje najlepsze papu. A ty chyba jesteś zmęczony, bo właśnie trzesz swoje oczka - zauważył alfa.

- Jak go położysz, to przy okazji umyj ręce, kochanie - poprosił, przejeżdżając dłonią po drobnych plechach szczeniaka.

- Oczywiście kochanie, my idziemy na drzemkę popołudniową. Zrobisz mamie papa? - próbował zachęcić Juniora.

Chłopiec po chwili namysłu uniósł leciutko rączkę, a Louis nią sprawnie pomachał, nim ruszył na górę, mając dziecko na biodrze. Harry z małym uśmiechem przeszedł do kuchni, gdzie przygotował dla nich odpowiednie porcje oraz postawił wszystko na stole tak, aby mogli spokojnie zjeść razem. Nie czekając na męża, zaczął powoli jeść. Czuł narastający głód po wszystkich wyczerpujących obowiązkach w domu. Zastanawiał się nad jakąś pomocą. Musiał koniecznie porozmawiać o tym z piosenkarzem. Alfa wrócił z ich częścią niani i usiadł spokojnie przy stole. Sam wziął się za jedzenie, życząc młodszemu smacznego. Nie zapomniał pochwalić omegę za pyszny obiad.

- Czemu się tak wiercisz na krześle. Coś ci siedzi na duszy? - Harry prychnął cichym śmiechem.

- Właściwie, nie powiem za dużo, ale wyjeżdżamy - zapowiedział szatyn - Mam już wszystko zaklepane i ogarnięte. Tyle musi ci wystarczyć.

Behind closed door || Larry Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz