rozdział 17 - Malfoy's true desire

3.7K 224 68
                                    

- Korzeń mandragory, kwiat asfodelusa, dyptam...! – wymieniałam podekscytowana, widząc, że wszystkie składniki posiadam w swoim wyposażeniu. Nagle mina mi zrzedła. – Jad akromantuli.

Eliksir, który odnalazł Malfoy, wydawał się idealny. Posiadał obcą azjatycką nazwę, której nie byłam w stanie przeczytać, ale zgodnie z opisem leczył skutki czarnomagicznych klątw opartych na zmianie charakteru.

Nie mogłam uwierzyć we własne szczęście – to była odpowiedź na moje błagania.

Ostatni składnik sprawił jednak, że wszystko przestało wyglądać tak kolorowo.

Już przed wojną ustawodawstwo odnośnie akromatul było dość surowe. Zakaz handlu jej jajami był stanowczo egzekwowany, stanowiły towar niewymienny klasy A. Po wojnie do listy zakazanych w obrocie przedmiotów dołączyło wiele pozycji. Jad akromantuli był jednym z nich. Niemożliwym było go dostać z legalnego źródła.

Znałam jednak miejsce, w którym mogłam go zdobyć...

- Musimy iść do Zakazanego Lasu, Granger – oznajmił Malfoy, jakby czytał mi w myślach.

Spojrzałam na niego z szokiem wymalowanym na twarzy.

- Skąd wiesz, że żyją tam akromantule? – spytałam.

- O, żyją tam? No tak, to dużo wyjaśnia...

Założyłam ręce na biodra i uniosłam brew, ponaglając go do wyjaśnień. Nie zrobił sobie jednak nic z mojej miny. Przewrócił tylko oczami, jakbym irytowała go swoim zachowaniem.

Ta przesadnie nonszalancka poza potwierdziła moje przypuszczenia, że tak naprawdę był spięty. Coś ukrywał.

- Zwycięstwo w meczu po kwadransie, odnalezienie eliksiru... - zaczęłam łączyć fakty. – Absurdalna i nagła chęć pójścia do lasu, bez wiedzy o pająkach... Na Merlina, Malfoy! Jedziesz na Felixie!

Moje nagłe objawienie wywołało grymas na jego twarzy. Tak samo jak ja zdał sobie sprawę, że mam go w garści. Z tą informacją bez trudu mogłam doprowadzić do jego usunięcia ze szkoły.

Otworzyłam usta, ale nie dopuścił do tego, bym cokolwiek powiedziała.

- Oboje wiemy, jak będzie, Granger. Ja zacznę ci grozić, ty zaczniesz mnie szantażować, aż ostatecznie ustalimy, że pójdę z tobą do lasu, jeżeli mnie nie wydasz. Oszczędźmy trochę czasu i przejdźmy od razu do ostatniego punktu – zaproponował i nie mogłam się kłócić z tak żelazną logiką.

Miał zupełną rację. Dokładnie tak by to przebiegło.

Postąpił źle, zażywając eliksir, by oszukiwać w meczu, ale tak naprawdę nie mogłam mniej dbać o tę kretyńską grę. Liczyło się tylko to, że w końcu czułam nadzieję na wyjście z trawiących mnie beznadziei i mroku. Nie stałoby się to bez tego, co zrobił.

Podejrzewałam też, że miał jakieś poważne powody, o których nie wiedziałam. Był zbyt inteligentny, by marnować Felixa na coś tak trywialnego, zwłaszcza że nie brakowało mu pewności siebie w kwestii sportu. Ani jakiejkolwiek innej...

***

Spędziliśmy w lesie tyle czasu, że słońce chyliło się ku zachodowi. Nasze poszukiwania jak na razie spełzły na niczym. Odnaleźliśmy chyba wszystkie magiczne stworzenia z wyjątkiem akromantul.

- Kici, kici, pajączki! – krzyczałam z nadzieją, przeczesując zarośla.

- Musimy się pośpieszyć, Granger. Klątwa zniszczyła już twój nieskazitelny charakter i teraz uderza w inteligencję – zauważył z przekąsem Malfoy, patrząc na moje poczynania.

are you afraid of the dark? | dramioneOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz