rozdział 3 - the lesser of two evils

4.6K 212 10
                                    

Wstałam. Ginny wyciągnęła rękę w moją stronę, ale po chwili opuściła ją, nie dotykając mnie. Była tak samo bezradna jak ja. Na jej twarzy malował się bezgraniczny smutek. Straciła już tak dużo, a teraz Slytherin odebrał jej przyjaciółkę.

- Zobaczymy się jutro rano, Herm – powiedziała cicho. – Będę na ciebie czekać. Obiecuję.

Pomimo smutku w jej głosie dało się słyszeć siłę. Wiedziałam, że dane mi słowo nie odnosi się jedynie do jutrzejszego poranka. Obiecywała, że nie zostawi mnie z tym samej.

Zaskakując nas obie, mocną ją przytuliłam. Odwzajemniła uścisk i niezręcznie poklepała mnie po plecach. Jeszcze rok temu nawet bym nie podejrzewała, że staniemy się tak bliskimi przyjaciółkami.

Odsunęłam się, słysząc chrząkniecie McGonagall. Wyciągnęła pergamin w moją stronę. Mój nowy plan lekcji. Ręka mi drżała, kiedy po niego sięgałam.

- Do zobaczenia, panno Granger – rzuciła stanowczo, ale z sympatią, a potem spojrzała na Malfoya. – W razie jakichkolwiek problemów proszę przychodzić bezpośrednio do mnie.

To było jawne ostrzeżenie, ale Malfoy nie wydawał się przejęty. W nonszalancki sposób oparł się o ścianę i rozglądał po zawieszonych portretach. Podążyłam za jego spojrzeniem, do obrazu wyjątkowo niemiło wyglądającego czarodzieja o aparycji suszonej śliwki. Uśmiechał się do Malfoya, ale wyczuwając, że ja też na niego patrzę, posłał mi pogardliwe spojrzenie. Czyżby byli spokrewnieni?

Malfoy nie odezwał się do mnie, gdy opuściliśmy gabinet. Prowadził mnie dół po schodach, schodząc coraz głębiej w mroczne, podziemne korytarze zamku.

Co czuł? Ciekawość wręcz mnie roznosiła. Był wściekły? Zszokowany? Jakie myśli kryły się pod tą tlenioną fryzurką?

Fascynowało mnie, że tak bardzo nie dał po sobie niczego poznać. To było takie odmienne od jego dawnego zachowania, kiedy rozwiązaniem wszystkiego były czcze groźby i wyzwiska. Jakie piętno wycisnął na nim dramat wojny?

Przyglądałam się mu, gdy przemierzaliśmy kolejne zimne korytarze. Urósł, był teraz znacznie wyższy ode mnie. Miał pogiętą koszulę i rozczochrane włosy, czego o dziwo nie zauważyłam w gabinecie. Nigdy nie widziałam go bez nienagannego ubioru i przylizanej fryzurki grzecznego obślizgłego Ślizgona. Zdałam sobie też sprawę, że otacza go zapach alkoholu, więc podejrzewałam, że przerwałam mu dobrą zabawę i ta myśl wywołała lekki uśmiech na mojej twarzy.

Gdy ostatni raz go widziałam był jeszcze chłopcem. Teraz jawił się przede mną mężczyzna.

- To klątwa – przerwałam w końcu ciszę, chcąc sprawdzić, jak zareaguje.

- O czym ty mówisz, szlamo? – odrzekł chłodno i z dystansem, jakbym co najmniej oszalała.

A jednak... tak naprawdę nic się w nim nie zmieniło. Może i wydawał się dojrzalszy, ale wciąż był tym samym uprzedzonym dupkiem. Zmieniłam się jednak ja i nie mogło mnie mniej obchodzić, jakie jest jego zdanie na mój temat.

Byłam bohaterką wojenną i jedną z najbardziej darzonych sympatią osób wedlug opinii publicznej. On za to pochodził z rodziny, która straciła wszelkie wpływy i szacunek. Stracił też całą swoją rodzinę, bo wszyscy oprócz niego wylądowali w Azkabanie. To on powinien zabiegać o moją sympatię, jeżeli chciał choć trochę zrehabilitować swoje imię. To, że tego nie widział, pokazało mi jak daleko sięgał jego upór i duma.

Żałosne... ale czy też nie imponujące?

Tak mocno trzymał się swoich poglądów, niezależnie od tego, jak niewłaściwe były. Nigdy nie podejrzewałam u niego tak stalowej woli. W moich oczach był raczej konformistą, który mówi tylko to, co może przynieść mu korzyści.

are you afraid of the dark? | dramioneOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz