rozdział 13 - the end justifies the means

3.6K 200 37
                                    

- Wydajesz się poddenerwowana – zauważyła Pansy.

Siedzieliśmy na kanapie w pokoju wspólnym. Ona, z głową opartą o moje ramię, wyjadała Nutellę prosto ze słoika. Tylko Blaise wydawał się odporny na jej wdzięki, gdy prowokacyjnym gestem oblizywała umazane palce. Czytał podręcznik, zajmując miejsce po mojej drugiej stronie.

Reszta chłopców obecnych w pokoju śledziła każdy jej ruch. Po ukradkowych uśmieszkach widziałam, że sprawia jej to niemałą satysfakcję.

- Ależ skąd! Czemu tak sądzisz? – nerwowo wzruszyłam ramionami, pozbawiając ją oparcia.

Posłała mi oskarżycielskie spojrzenie, ale zaraz wróciła do poprzedniej pozycji.

- Spinasz się, Herm – wyjaśniła. – Powinnaś się z kimś przespać. Chociaż w sumie... - urwała na chwilę i zaczęła wpatrywać się w słoik, jakby mierzyła się z jakąś trudną decyzją. Ostatecznie westchnęła i wyciągnęła go w moją stronę. – Masz. Czekolada to dobry wynalazek, lepszy od faceta. Nawet jeśli nieco zmięknie, to cię zadowoli.

Miała rację. Byłam bardzo zdenerwowana, ale nie na tyle, by nie rozbawiło mnie to, co powiedziała. Nawet Blaise cicho parsknął, przysłuchując się naszej wymianie zdań.

Pokręciłam jednak głową. Wiedziałam, że nawet to nie przejdzie mi przez gardło. Zbyt mocno stresowałam się, że dzisiejszy plan może nie wypalić.

Pansy przewróciła oczami i wróciła do konsumowania czekolady. Wydawało mi się jednak, że trochę jej ulżyło. Nie lubiła dzielić się swoimi słodyczami.

- Powiesz mi, co cię gryzie? – spytała.

- A ty powiesz mi, co gryzie ciebie? – odbiłam, patrząc na nią czujnie.

Zmarszczyła czoło, udając że się zastawia. Wiedziałam jednak, że mi odmówi. Jak zawsze.

- Tym razem wygrałaś, Granger – przyznała w końcu. – Jesteś mądrzejsza niż wyglądasz.

- Wiesz, że można powiedzieć o tobie to samo, Pans?

- Oh, Herm, dość tych komplementów!

Szczerze rozbawiona wstałam z kanapy i otrzepałam spódniczkę mundurka, pozbywając się zagnieceń.

Nadszedł już czas.

- Muszę coś załatwić – wytłumaczyłam zaskoczonym przyjaciołom. – Niedługo wrócę.

Pansy przysunęła się do Blaisa i oparła na jego ramieniu, a chłopak wcale nie wydawał się zaskoczony. Zmarszczyłam czoło. Czyżby łączyło ich większa zażyłość niż sądziłam?

Nie miałam jednak teraz na to czasu. Udałam się do pokoju Malfoya.

Drzwi były otwarte, więc weszłam do środka. Znalazłam go siedzącego na kanapie. Patrzył w okno, ze szklanką w złączonych dłoniach. Wydał się wyjątkowo nieprzystępny i zamyślony.

Podeszłam bliżej otwartego okna i wiatr uderzył mnie w twarz. Ostudził rozgrzane pod wpływem emocji policzki.

- Myślisz, że dobrze postępujemy? – spytałam cicho, wpatrując się w nocny krajobraz.

Nie odpowiedział od razu i bałam się, że mnie nie usłyszał.

- Nie – wyznał w końcu. – Ale słusznie. Wojna niczego cię nie nauczyła, Granger?

Usłyszałam jego kroki. Stanął za mną i popatrzył prze okno, jakby szukał czegoś w ciemności.

- Trzeba dbać o swoich. Za wszelką cenę – dodał i miałam wrażenie, że stara się przekonać samego siebie.

are you afraid of the dark? | dramioneOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz