Rozdział 26

496 38 0
                                    

Mówiłem, że Eren nie da rady mnie bardziej zaskoczyć, niż pytaniem, czy jest coś, za co mógłbym go znienawidzić? No to się myliłem. Nigdy w życiu nie pomyliłem się aż tak bardzo. Minęła dobra chwila, nim zorientowałem się, co się dzieje. Nim zdałem sobie sprawę z tego, że jego miękkie, malinowe wargi nakryły moje usta, złączając je w czułym, bardzo długim pocałunku. Gdy w pełni to do mnie dotarło, chłopak już się ode mnie odsunął i widziałem, jak na jego lico wpływa smutek. Spuścił głowę i chciał się odsunąć, ale wiedziałem, że jeśli teraz pozwolę mu odejść, już go nie odzyskam. Nim zdążyłem pomyśleć, moje ciało zareagowało samo. Chwyciłem go za ramię i gdy spojrzał na mnie nie powiedziałem nic, a jedynie wpiłem się w jego usta, spijając smak naszego wspólnego pocałunku i czując, jak szczęście i przyjemne ciepło rozlewa się po całym moim ciele, docierając do każdej jednej komórki, która mnie budowała. Dopiero, gdy zabrakło nam tchu, odsunąłem się od niego, spoglądając mu w twarz. Jego policzki były lekko zarumienione a zielone oczy rozszerzone w szoku, ale po chwili na jego twarz zaczęło wpływać szczęście, usta wygięły się w szerokim uśmiechu a w oczach zobaczyłem ulgę i radość, jakiej nigdy w życiu jeszcze u niego nie dostrzegłem. Patrzyłem mu w oczy, czując tak wielkie szczęście i wiedząc, że wpadłem, definitywnie i bezpowrotnie. Miłość i nienawiść to najsilniejsze uczucia, a moja miłość do niego, tłumiona przez lata, próbowała teraz znaleźć ujście przez pocałunki, ale musiałem się powstrzymać.

-Levi, ja... ja się w tobie zakochałem.

Jego głos brzmiał od skrywanych do tej pory emocji a jednocześnie brzmiała w nim pewność, że doskonale wie, co czuje. Uśmiechnąłem się delikatnie i pogładziłem go po zarumienionym policzku, na co wtulił twarz w moją dłoń.

-Trzy lata. Od trzech lat jestem świadom, że kocham cię na zabój. I z każdym dniem to uczucie przybierało na sile. Ale nigdy nie spodziewałem się, że je odwzajemnisz.

W jego oczach na moje wyznanie pojawiły się iskierki radości i po chwili przytulił się do mnie, a ja objąłem go, głaszcząc delikatnie jego plecy przez materiał koszulki, w której był. Spojrzał na mnie z dołu z szerokim uśmiechem, co wyglądało niezwykle uroczo.

-Kiedy byłem w Korpusie Treningowym, zorientowałem się, że zakochałem się w tobie. Miałem nadzieję, że to minie. Myślałem, że nie odwzajemnisz moich uczuć. Ale gdy tu wróciłem, to uczucie jedynie przybrało na sile. Bałem się, bardzo się bałem, że nie zaakceptujesz tego i wszystko między nami będzie skończone. Więc karmiłem się tym, co miałem, twoją bliskością i tym, że mogę być obok ciebie. Nie spodziewałem się, że kiedykolwiek odwzajemnisz moje uczucia.

To zabawne, bo czułem dokładnie to samo. Odgarnąłem mu kilka niesfornych kosmyków z twarzy i pocałowałem go w czoło, na co w jego oczach pojawiła się nowa iskierka, której jednak nie potrafiłem nazwać.

-Dlaczego więc dzisiaj?

Zapytałem, bo nie dawało mi to spokoju. Ja nie byłem w stanie przełamać się i zrobić pierwszego kroku w kierunku wspólnego związku, ale on tak i podziwiałem go za to, a jednocześnie byłem wdzięczny losowi, że okazało się, iż on czuje to samo do mnie.

-Pomyślałem sobie, że albo teraz, gdy skończyłem 18 lat i oficjalnie przestałeś być moim opiekunem, albo nigdy.

Widziałem zakłopotanie malujące się na jego twarzy. Zdecydowanie nigdy nie przestanie mnie zaskakiwać. Miał w sobie na tyle odwagi, by postawić wszystko na jedną kartę, nie zważając na to, co może się stać, jeśli okazałoby się, że nie czuję do niego tego samego, co on do mnie. Westchnąłem cicho i przytuliłem go mocniej do mojej piersi, a on schował twarz w zagłębieniu przy mojej szyi. Chciałem tak trwać w tej chwili na wieczność, bo nigdy nie czułem się tak szczęśliwy, jak teraz, trzymając w ramionach cały mój świat i nie musieć więcej ukrywać się z moimi uczuciami do niego.

OpiekunOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz