Rozdział 12

254 18 0
                                    

   ~•Alex•~

Ostatnie dni były koszmarne. Dan ciągle mnie bije. Znowu zabrał gdzieś Cornelię i jestem sama.

W każdej chwili może tu przyjść. Jeszcze go dzisiaj nie widziałam.

- Witaj księżniczko.- zawsze tak do mnie mówi jak tu przychodzi.

- Nie mów tak do mnie. - wykrzyknęłam mu to w twarz, gdy chciał już mnie pocałować.

- Oj ,nie ładnie, wiesz, że teraz będę musiał cię ukarać. - patrzył się na mnie z tym swoim obrzydliwym uśmieszkiem.    Nienawidzę go.

Wyszedł na chwilę, ale zaraz wrócił z żyletką i jakimś małym pudełeczkiem.

Podszedł do mnie i zerwał moją bluzkę, potem wziął żyletkę i wyciął dwie linie, dosyć głębokie, ale ten ból już mnie nie ruszał. Często eksperymentował z żyletką na moim ciele.

- To był dopiero początek, teraz zacznie się zabawa.- wyjął z kieszeni butelkę, której wcześniej nie zauważyłam.

Wylał całą jej zawartość na jedną z moich świerzych ran.

To był kwas. Zaczęłam zwijiać się z bólu i krzyczeć. Myślałam, że nie wytrzymam. Wolałabym teraz umrzeć. Nic bym już nie czuła.

Tego bólu, fizycznego, a zwłaszcza psychicznego. Każda rzecz, którą mi zrobi, każde jego słowo, rani moją psychikę.

Gdy już się trochę uspokoiłam, przestałam krzyczeć i rzucać się, Dan wykonał kolejne cięcie na moim brzuchu.

Otworzył pudełeczko, które wcześniej przyniósł i wysypał jego zawartość na miejsce, w którym przed chwilą znajdowała się żyletka.

 Nie wiem co to było. Znowu zaczęłam krzyczeć. Nie mogłam wytrzymać z bólu. To robiło dziury w moim ciele, paliło moją skórę.

Dan cały czas uśmiechał się do mnie, jakby nie wiedział, że sprawia mi ból.

Podszedł do mnie i przybliżył się do mojej twarzy.

- To cię oduczy, złego wyrażania do mnie. Pamiętaj ja tu żądze i moge zrobić z tobą co chcę, więc ciesz się, że jeszcze żyjesz.- wielki łaskawy pozwala mi żyć. Wolałabym, żeby mnie już zabił, byletylko nie czuć tego bólu.

- A teraz masz mnie przeprosić.- był cały czas przy mojej twarzy. Nie wytrzymałam. Plunęłam mu w twarz.

Od razu dostałam w twarz, ale byłam z siebie zadowolona, lecz nie długo.

Wykonał jeszcze kilka cięć na moim ciele i wyszedł...

Nic już nie czuję, tylko pustkę w sercu. Jestem wykończona, nie mam już na nic siły.

Po prostu zasnęłam...

                                                         ~• Zayn •~

- Zayn idziesz z nami na impreze do Katy i Jake'a ? - nie mam ochoty nigdzie chodzić. Nie wiem gdzie jest moja Alex. A jeśli coś jej się stało? Wolę nawet tak nie myśleć.

Byłem w Polsce, u dziadków Alex, ale jej tam nie ma. Może ona poprostu gdzieś wyjechała, aby być jak najdalej ode mnie?

Te myśli mnie dobijają.

- Nigdzie z wami nie idę, nie mam ochoty.

- Ty nigdy nie masz ochoty.

- Louis, proszę zostaw mnie w spokoju. Nie mam teraz nastroju na imprezę. Nie wiem gdzie jest Alex. Nie było jej ani u rodziców, ani u dziadków w polsce. A jeśli je się coś stało?

- Nawet tak nie mów. Na pewno nic jej nie jest. Musisz się rozerwać, choć na chwilę przestać o tym myśleć.

- No nie wiem. - czuje, że nie powinienem iść, ale ulegam przyjacielowi, tylko po to, żeby przestał mi gadać nad głową.- Dobra, idę.

- Dobrze ci to zrobi. Za godzinę wychodzimy.

Poszedłem się przygotować.

Dwie godziny później byliśmy już pod domem Katy i Jake'a.

Bawiłem się całkiem nieźle. Trochę wypiłem. Mój dobry

humor prysł, gdy zobaczyłem...

Stay Strong~Z.M.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz