Dziewięć

267 12 1
                                    

Yuta postanowił wykorzystać swój pierwszy od dawna wolny weekend od pracy i spędzić trochę czasu z Jiseokiem. Wstał wcześnie rano, by zrobić wszystkim śniadanie, a potem, gdy Jiseok się obudził, przygotował chłopca na wypad do parku. Był ciepły wiosenny dzień, słońce świeciło na bezchmurnym niebie, więc Japończykowi pozostało tylko cieszyć się z ich niecodziennej chwili razem.

Wpierw zabrał chłopca na lody, które obiecał mu już dawno temu, a potem powoli szli za rękę przez alejki parku, powtarzając nazwy ptaków i kwiatów, które mijali. Jiseok świetnie radził sobie z nauką koreańskiego i czasami nawet zaskakiwał swojego tatę słówkiem, którego nawet on nie znał. Yuta jednak starał się również rozmawiać z nim po japońsku, pragnąc, by chłopiec mówił także w jego ojczystym języku.

Po dłuższym chodzeniu Japończyk zauważył, że chłopiec jest już trochę zmęczony, więc zatrzymali się w małej kawiarence, która była nieopodal parku. Jako że był to ich wspólny wypad, Yuta postanowił przymknąć oko na zachcianki dziecka i troszkę go dzisiaj rozpieścić. Bez zbędnego namysłu zamówił więc dla chłopca gofra z owocami, a sam zdecydował się na słodkie karmelowe latte.

Zbliżało się południe, a mały, odzyskawszy energię dzięki słodkiej przekąsce, zapytał tatę, czy mógłby zabrać go na plac zabaw. Yuta ucałował roześmiane dziecko w czoło i po zapłaceniu rachunku, chwycił go za dłoń i śpiewając razem piosenkę z ich ulubionej bajki, skierowali się na plac zabaw. Yuta nie zdążył nawet usiąść na ławce, a chłopiec wyrwał mu się, by pobiec do piaskownicy.

Japończyk otrzepał siedzenie z piasku i liści, a następnie usiadł wygodnie, wyciągając z torby książkę, którą niedawno zaczął czytać. Dzięki pracy w księgarni chłopak mógł kupować książki za pół ceny, więc stały się one teraz dla niego bardziej przystępne. Nie była to wymagająca lektura, krótka, nieskomplikowana historia podróżnika, który zdobył najwyższe szczyty świata. W sam raz, aby przy niej się zrelaksować i pomarzyć o podróżach. Yucie bardzo przypadła ona do gustu. Pamiętając jednak, że ma pod opieką dziecko, co jakiś czas mężczyzna zaglądał czy z malcem wszystko w porządku.

Na placu zabaw prawie nikogo nie było. W tle ćwierkały ptaki, słońce przyjemnie grzało i dopiero szelest kurtki sprawił, że Yuta podniósł głowę i wyrwał się z zaczytania, aby dostrzec, iż nie jest już sam. Ku jego zaskoczeniu i przerażeniu spotkał się z pogardliwym spojrzeniem osoby, której pragnął nigdy więcej nie zobaczyć w swoim życiu. Japończyk speszył się i wyprostował, odsuwając się na jak najdalszy koniec ławki, by zachować dystans pomiędzy sobą a jego byłym. Rozejrzał się też dookoła w nadziei, że znajdzie w razie czegoś jakichś świadków, lecz plac świecił pustkami.

„Nie panikuj Nakamoto, nie zrobię ci krzywdy." Hyojoon odezwał się drwiąco, wyśmiewając obawy Yuty.

„Nie zbliżaj się do mnie." Syknął zdenerwowany chłopak, gdy dostrzegł, iż mężczyzna przysuwa się bliżej.

„Nie tęskniłeś za mną? Zawsze byłeś tak zdesperowany czułości, robiłeś wszystko, tylko bym cię nie opuszczał." Szydził drugi, budząc w Yucie odrazę.

„Jeżeli skończyłeś, pozwól, że odejdę, bo nie mam ochoty patrzeć na twoją parszywą gębę." Yuta warknął, zamykając książkę i już wstawał z miejsca, gdy Koreańczyk szarpnął go za nadgarstek i usadził na ławce z powrotem.

„Nie tak prędko, pięknisiu. Oddaj moje pieniądze, to zostawię cię w spokoju. Chyba że chcesz, aby komuś stała się tutaj krzywda." Mężczyzna wstrętnie szepnął do ucha mniejszego, wskazując w kierunku jego synka.

„Nie waż się mi nawet grozić, skurwysynie. Nie wziąłem twoich pieniędzy, a nawet gdybym to zrobił, nie zasługujesz na nic, po tym, jak mnie potraktowałeś."

Miracles Happen [YuTae]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz