𝟢𝟢𝟣. 𝟦𝟪𝟣𝟧 𝖢𝗁𝖾𝗋𝗋𝗒 𝖫𝖺𝗇𝖾

1.1K 65 9
                                    

┌────────────────────────┐

└────────────────────────┘

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

└────────────────────────┘

Ciemność ogarnęła cały jej umysł, nie widziała nic, a jedyny dźwięk, który mogła usłyszeć to szybkie łomotanie jej serca. Niepokój z nieznanej przyczyny zaczął narastać w niej coraz bardziej i bardziej. Czy tak wyglądała śmierć? Czy zaraz stanie przed Bogiem i zostanie skazana na wieczne potępienie? Atlas Wheeler nigdy nie była wierząca, w przeciwieństwie do swojej matki, która zabierała swoją córkę na każdą niedzielną mszę, lecz w tym momencie, modliła się o to, aby to był jedynie głupi sen wytworzony przez jej wybujałą wyobraźnię.

Podświadomie zamknęła oczy z nadzieją, że kiedy je otworzy zobaczy znów biały sufit swojego ukochanego pokoju, niestety tak się nie stało.

Atlas ocknęła się i w panice zaczęła rozglądać się dookoła siebie. Przez pewien czas nie mogła określić gdzie się znajduje, co zbiło ją jeszcze bardziej z tropu, lecz w końcu zorientowała się, że to Hawkins, ale nie takie jakie znała od urodzenia. W powietrzu unosił się pył, który przypominał szary popiół, natomiast całe niebo było krwistoczerwone. Każdy budynek, drzewo bądź przystanek było zdemolowane praktycznie w całości.

Nie można tego było nazwać normalnym widokiem, dlatego nastolatka stała bez ruchu w przerażeniu zaraz przy pewnym starym domu, który wydawał się jako jedyny zachowany w całości.
W jej głowie z każdą sekundą narastało coraz więcej pytań odnośnie tego dlaczego jej umysł wytworzył tak okropne miejsce. Przez całe swoje życie miała wiele koszmarów, ale ten wydawał się najgorszy, ponieważ miała wrażenie, że to wszystko dzieje się naprawdę, że ciałem i duchem znalazła się w innym świecie, mimo że doskonale pamiętała jak kładła się spać ze swoim ulubionym pluszakiem w dłoni.

Sekundy ciągnęły się jak godziny, a ona nadal stała nieruchomo w jednym miejscu nie wiedząc jak wrócić z tego snu. Nagle nieruchomy stan nastolatki przerwała czyjaś dłoń na jej prawym ramieniu. Atlas ze zdziwieniem wymalowanym na twarzy natychmiast się odwróciła, lecz to co zobaczyła za sobą w cale jej nie ucieszyło. Właśnie patrzyła w białe oczy okropnej kreaturze, która wyglądała jak spalony człowiek. Postać nie posiadała nosa bądź skóry, a rzekoma dłoń okazała się długimi pazurami, które zaczęły wbijać się powoli w jej skórę. Wtedy coś się w niej przebudziło, odwróciła się i natychmiast zaczęła biec przed siebie. Przerażająca postać nie zrobiła nic oprócz głośnego roześmiania się. Dziewczyna była zbyt wystraszona, aby spojrzeć za siebie i sprawdzić czy aby na pewno nie jest goniona. Marzyła tylko o tym, aby to wszystko się skończyło. W pewnym nieoczekiwanym momencie kreatura pojawiła się na przeciwko niej i zatrzymała ciągnący się bieg dziewczyny.

Atlas obudziła się z krzykiem, była cała zlana potem a do jej oczu zaczęły napływać gorzkie łzy. Natychmiast zerwała się z łóżka i zapaliła światło, aby upewnić się, że jest sama i bezpieczna w swoim własnym pokoju. Kiedy rozejrzała się i nie zobaczyła nic podejrzanego, odetchnęła głośno i osunęła się plecami po drewnianych drzwiach wejściowych. Nigdy w życiu nie przeżyła czegoś takiego, tak realistycznego snu, który prawdopodobnie wpędzi ją w paranoję na wiele tygodni. Przez resztę nocy nastolatka siedziała pod drzwiami, ponieważ bała się, że gdy zaśnie znów znajdzie się w tym dziwnym miejscu. Starała myśleć trzeźwo i powtarzała sobie, że to tylko i wyłącznie kolejny koszmar po śmierci ojca, dość straszny, ale nadal koszmar. Nie minęła chwila, a budzik na jej szafce nocnej zaczął głośno grać jedną z piosenek Michaela Jacksona. Dziewczyna ocknęła się z transu swoich myśli i mozolnie wstała z podłogi.
— Atlas! — usłyszała krzyk swojej matki, która wołała ją na śniadanie. Blondynka przewróciła lekko oczami, opuściła swój pokój i zeszła do kuchni.
Na ogół lubiła swój dom, był duży, przestronny i zachowany w stonowanych kolorach. Nie było w nim pusto, tylko minimalistycznie, co jeszcze bardziej podobało się dziewczynie. Jej ulubionym pomieszczeniem w całym domu, nie licząc jej pokoju była kuchnia, nie dlatego, że była idealnie zaprojektowana przez jej matkę Amy, ale dlatego, że tu codziennie widywała się ze swoim zapracowanym ojcem.
Thomas Wheeler nigdy nie narzekał na brak obowiązków w swoim biurze, w końcu zarządzał nieruchomościami w całym Hawkins i czuł się odpowiedzialny za każdy jeden budynek, który był wystawiony na sprzedaż. Ten człowiek był zdecydowanie typem pracoholika i raczej nie był obecny w życiu swoich dwóch córek, lecz każdego ranka i wieczoru zawsze znalazł czas, aby zjeść wspólnie posiłek przygotowany przez jego cudowną żonę.

𝐆𝐎𝐎𝐃𝐁𝐘𝐄 ━ ( stranger things )Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz