Usłyszałem dzwonek na lekcje. Wziąłem głęboki wdech i puściłem ojca. Wstałem z ławki i wyszedłem z szatni. Kiedy zobaczyłem że na korytarzu nikogo nie ma zerwałem się do biegu i pobiegłem do sali. Szybko wszedłem do pomieszczenia i zamknąłem za sobą drzwi. Czułem ten wzrok klasy a tym bardziej nauczycielki. Jej wzrok przeszywał mnie na wylot. Spojrzałem na nauczycielkę i postanowiłem się odezwać .
- Przepraszam za spóźnienie...- Powiedziałem. Nauczycielka spojrzała na mnie jak na debila.
- Dostajesz spóźnienie. - Kiedy powiedziała te dwa słowa ktoś zapukał. -Proszę wejść.
Do sali wszedł mój ojciec z moim plecakiem. Uśmiechnalem się i do niego podszedłem. Wziąłem plecak i przytuliłam ojca.
- Dziękuję - odsunąłem się.
- No już. Odrazu po lekcjach do domu. Wracasz z Ukrainą. - Ojciec spojrzał na mojego przygłupiego brata .
- Ale ja nie chce wracać z debilem! - krzyknął Ukraina.
- Odezwało się dziecko, które nie umie się sobą zająć - zaśmiałem się.
- Macie szlaban obydwoje -Powiedział ojciec i wyszedł.
- NO I CO ZROBIŁEŚ!? - wydarł się mój głupi brat
- Co ja zrobiłem!? Co TY zrobiłeś! Mogłeś sobie darować komentarze ma mój temat!
I Ukraina się zamknął. Tak to się robi w tych czasach.. Boże co ja pierdolę nie ważne. Usiadłem w swojej ławce na samym końcu sali, lub jak kto woli w ostatniej ławce. Wyjąłem zeszyt, podręcznik, piórnik i brudnopis. Zapisałem szybko temat w zeszycie.
Ja jestem osobą, która nie ogarnia lekcji czyli gdyby nie temat nie wiedział bym na jakiej lekcji jestem. Ale ten przedmiot poznam po nauczycielce. Nie wiem czy tylko w mojej szkole ale właśnie nauczycielka od matmy jest straszną francą. Ona mnie szczególnie nienawidzi. Zawsze jak widzi, że się zamyśliłem lub nawet coś tam bazgrole na ostatniej stronie zeszytu to kurwa musi wziąść mnie do tablicy. Jak tego nie zrobi to chora chodzi.
I teraz było tak samo zamyśliłem się to ta franca wzięła mnie do tablicy!- Rosja widzę, że się nudzisz chodź rozwiąrzesz jeden przykład. - Powiedziała matematyczka.
Wstałem leniwie z krzesła. Podszedłem do tablicy i wziąłem mazak. Spojrzałem na nauczycielke potem klasę a następnie na zadanie. Aktualnie jestem w dupie... Bo nie umiem... Usłyszałem klaskanie spojrzałem na matematyczke i zmierzyłem ją wzrokiem.
- Brawo takiego prostego zadania nie umiesz rozwiązać- przestała klaskać. - jeśli tak dalej pójdzie nie przejdziesz do następnej klasy
- Słyszę to od pani codziennie i jakoś przechodzę. - Powiedziałem.
- Nie dyskutuj że mną! Siadaj!
Przewróciłem oczami i usiadłem. Błagam niech ta lekcja się skończy...
...................................................................
Wiem wiem krótkie ale mam wenę więc spadam mi dać kolejny rozdział tutaj :>
IZRos~
405 słów
![](https://img.wattpad.com/cover/233822832-288-k236638.jpg)