Jechali w milczeniu już prawię godzinę, Monika z każdą mijającą minutą czuła większy strach. Sama obecność tego mężczyzny wywoływała w niej lęk, a jazda nie wiadomo dokąd potęgowała to uczucie. Stefano zerkał kątem oka na spiętą dziewczynę i uśmiechał się pod nosem.
-Jesteś chyba pierwszą kobietą, która się mnie boi.
Monika patrzyła w szybę przed sobą i próbowała nie pokazywać po sobie emocji.
-Nie rozumiem- odezwała się odważnie.
-Normalnie po kilku minutach kobiety kombinują jak przesiąść się na tylną kanapę, a ty od godziny się nie odzywasz i jesteś coraz bardziej zdenerwowana.
-Nie interesują mnie pańskie podboje erotyczne, to nie jest cel naszego spotkania. Jestem w pracy.
-Oczywiście, rozumiem, że masz wszystkie dokumenty na jakimś nośniku?
-Tak, oczywiście- wysiliła się na uśmiech i sięgnęła ręką do torebki wyciągając mały pendrive.
Stefano szybko zabrał go jej z ręki i schował do wewnętrznej kieszeni marynarki. Monika zaskoczona popatrzyła na mężczyznę.
-Zadanie uważam za wykonane, teraz możesz cieszyć się weekendem, a konkretnie bankietem u boku mojej skromnej osoby- uśmiechnął się do szyby.
-Ale pan nawet nie wie co tam jest.
-Możesz mówić mi po imieniu?
-Chyba nie, jestem jakby pana pracownikiem więc wolałabym zostać na bardziej oficjalnej stopie.
-W takim razie rezygnuję z usług waszej firmy- powiedział poważnie- Teraz już nie jesteś moim pracownikiem więc mów mi po imieniu.
-Tak nie można!- podniosła głos- siedziałam nad tymi projektami kilka dni!
-Nie potrzebnie, wystarczyło zrobić jeden, i tak bym się na niego zgodził.
Monika z niedowierzaniem patrzyła w poważną twarz Stefano i czekała na jakieś wyjaśnienia, dopiero po chwili zwróciła uwagę, że się zatrzymali. Spojrzała w szybę i zobaczyła willę otoczoną białymi namiotami i ludzi przechadzających się po posesji. Wzdłuż podjazdu i chodników ustawione były lampiony i kule kolorowych kwiatów, między namiotami chodzili elegancko ubrani kelnerzy z przekąskami i kelnerki z kieliszkami. W oddali widać było basen i małe pole golfowe.
-Ale trafiłam- mruknęła do siebie niezadowolona i spojrzała na swoją sukienkę, która według niej nie pasowała do tego otoczenia.
Stefano wysiadł z samochodu i powoli obszedł go zapinając po drodze idealnie uszytą marynarkę. Otworzył drzwi Moniki i podał jej rękę, dziewczyna chwilę się wahała ale wiedząc, że nie ma innego wyjścia podała mu dłoń, kiedy ich palce się spotkały oboje przeszedł elektryzujący dreszcz. Stefano z szerokim uśmiechem przyglądał się dziewczynie, która ewidentnie nie czuła się zbyt pewnie w środowisku w jakim się znalazła.
-Spokojnie to ludzie a nie banda wilkołaków- zaśmiał się przychylając twarz do jej policzka i zakładając jej dłoń na swoje ramię.
-Skąd pan taki pewny?- mruknęła ledwie słyszalnie.
-Słuszna uwaga, ale może jakoś uda mi się ciebie obronić co? Najpierw przedstawię cię kilku moim wspólnikom, potem pewnie coś zjemy i później usiądziemy do pracy tak?
-Dobrze.
Kiedy weszli do środka, oczom Moniki ukazał się gigantyczny salon urządzony w kolorach bieli i złota. Na suficie lśniło kilka kryształowych żyrandoli, między którymi były lustra dające wrażenie, że sufitu w ogóle nie ma. Pod ścianami stały zastawione jedzeniem i napojami stoły. Na piętrowych paterach ułożone były owoce wszystkich gatunków i ciasta. W pobliżu stołów stały wysokie białe stoliki barowe, przy których rozmawiało po kilka osób. Monika od razu zauważyła, że zaraz po ich wejściu do pomieszczenia oczy gości zwróciły się na nich, spięła się lekko i z udawanym uśmiechem odetchnęła. Stefano nie rozglądając się na boki prowadził ją przez salę i zatrzymał się przy kelnerce z alkoholem, wziął z tacy dwa kieliszki z szampanem i podał jeden Monice.
-Wypij na nerwy, przyda ci się- stuknął swoim kieliszkiem w jej.
Dziewczyna jednym łykiem wypiła zawartość, oddała Stefano pusty kieliszek i wzięła do ręki jego szkło, które od razu wychyliła do dna.
-Wow, nie tak szybko dziewczyno bo sam będę musiał prowadzić to zebranie, a uwierz mi nie bardzo się na tym znam.
-Przepraszam to z nerwów- pierwszy raz szczerze się do niego uśmiechnęła.
Stefano zatopił w niej swój czarny wzrok i nie mógł się od niej oderwać, czuł jak mur, którym ogrodził się przez życie zaczyna pękać. Po kilku sekundach zauważył, że wzrok Moniki zatrzymał się na czymś za jego plecami.
-Stefano Andreani… no proszę, miło cię widzieć- wysoki kobiecy głos sprawił, że mężczyzna się wyprostował i spiął mięśnie. Powoli odwrócił się za siebie.
-Wiktoria, witaj- powiedział obojętnie.
Wysoka, szczupła blondynka z widocznym zdziwieniem spoglądała na Monikę i przewracała oczami.
-Nie wiedziałam, że też tu dziś będziesz, przygotowałabym się jakoś. Jeszcze nie zapomniałam co lubisz- wyznała słodko i przesunęła dłonią po jego klatce piersiowej aż do brzucha.
Mężczyzna odsunął się lekko i chciał się odezwać do Moniki, która go uprzedziła.
-Zostawię państwa samych, pójdę do toalety.
Stefano wskazał jej ręką korytarz po prawej stronie i zanim odeszła chwycił jej dłoń i przysunął dziewczynę do siebie.
-Tylko mi nie ucieknij- szepnął jej do ucha i pocałował delikatnie jej dłoń.
Monika bez słowa odeszła od mężczyzny i szybkim krokiem poszła w stronę toalety, zanim zniknęła w korytarzu odwróciła się za siebie i spojrzała na głaszczącą Stefano kobietę, dziewczyna bez żadnych zahamowań dotykała jego twarzy przesuwając dłoń z policzka na szyję i kark. Widać było że Stefano nie bardzo się to podoba ale z drugiej strony nie robił niczego żeby przestała. Monika uśmiechnęła się litościwie i weszła do toalety. Postanowiła zadzwonić do siostry jednak Zuza nie odbierała, po kilku kolejnych próbach odpuściła i zdecydowała wyjść z kryjówki, w której w zasadzie czuła się najlepiej. Kiedy weszła z powrotem do salonu rozejrzała się po pełnej sali ale nigdzie nie mogła znaleźć Stefano, podeszła do stołu z przekąskami i sięgnęła ręką po nabitą na wykałaczkę faszerowaną papryką zieloną oliwkę. Włożyła ją do ust i rozkoszowała się jej smakiem.
-Witaj piękna- głos za jej plecami przyprawił ją o dreszcze.
Odwróciła się gwałtownie i patrzyła w niebieskie oczy wysokiego mężczyzny, który uśmiechał się do niej szeroko.
-Piotr? Cześć! Co ty tu robisz?
-Moja firma obsługuje tę imprezę. A ty?
-Mam tu dziś spotkanie, można powiedzieć firmowe. Muszę przekonać kilku gości, że u nas się bardziej opłaca, wiesz jak to jest.
Stefano z daleka obserwował rozmawiającą ze sobą parę i czuł ucisk w żołądku, niby niczego złego nie robili a jednak nie chciał na to patrzeć, odwrócił twarz do mężczyzn, z którymi rozmawiał wcześniej i próbował odsunąć od siebie myśli o tej dziewczynie. Kątem oka spoglądał w jej stronę i zauważył jak się uśmiecha do swojego towarzysza. Teraz czuł zazdrość, uśmiechała się do wszystkich tylko nie do niego, wiedział, że budzi w niej lęk a jednak nie umiał zachowywać się przy niej inaczej.
CZYTASZ
Żadna inna [WYDANA]
ChickLitDwoje obcych sobie ludzi, dwie nieciekawe historie z przeszłości i dwa różne światy. Jedno przypadkowe spotkanie i ich życie już nigdy nie będzie takie samo.