Rozdział 12
Mężczyzna wpatrywał się w przestraszone niebieskie oczy dziewczyny i uśmiechał się z satysfakcją.
-Mnie się nie spodziewałaś?- pochylił się do Moniki i szepnął jej do ucha- chodź do baru, pogadamy.
Dziewczyna bez słowa szła trzymana ciągle za rękę. Kiedy usiedli przy barze odważyła się odezwać.
-Co tu robisz? Chyba wszystko już sobie wyjaśniliśmy.
Piotr położył dłoń na jej kolanie i gładził nogę przesuwając rękę coraz wyżej.
-Zabierz łapska bo ci je połamię- dopiero teraz zauważyła, że facet jest już dobrze wstawiony.
-A gdzie twój obrońca?- rozejrzał się po klubie- Miał cię nie zostawiać nawet na moment i co? Już mu się znudziło?
-Nie będę z tobą o tym dyskutować, wytrzeźwiej- wstała z krzesła i ruszyła w stronę tańczącej Emilii.
W połowie drogi poczuła uścisk na nadgarstku i silne szarpnięcie, zanim zareagowała była już ciągnięta przez tłum w stronę wyjścia, próbowała kogoś zaczepić ale nikt nie zwracał na nią uwagi, kiedy znalazła się przed klubem Piotr odwrócił się do niej twarzą, w jego oczach był obłęd i rozpacz.
-Puść mnie idioto! Co ty sobie wyobrażasz?
-Kocham cię Monia, zawsze cię kochałem i nigdy nie przestanę.
-Piotr, daruj sobie!- krzyknęła zwracając tym samym uwagę kilku osób stojących w pobliżu.
-Wróć do mnie, nie umiem żyć bez ciebie. Nic już nie ma sensu.
-Sensu to nie miał nasz związek, od samego początku było źle ale nie chciałam tego widzieć.
-Wiem, zwaliłem na ciebie winę za poronienie, byłem chujem, ale przerosło mnie to. Próbowałem jakoś odsunąć od siebie problemy bo tak było mi wygodniej. Przepraszam!
-Gówno mnie to obchodzi Piotrek. Nas już nie ma i nigdy nie będzie, mogłabym ci wszystko wybaczyć ale nie zdradę. To była ta jedna kropla która wszystko uruchomiła. Nie potrafię ci zaufać i nie będę się starała. Nas nie ma Piotr! Zostaw mnie w spokoju i zapomnij, że kiedyś istniałam. Ja zrobię to samo, a jak jeszcze raz odstawisz taką akcję to wystąpię do sądu o zakaz zbliżania!- dziewczyna odwróciła się i szybko szła w stronę budynku.
Chciała się dziś napić, a ta rozmowa była super powodem. W tłumie szybko znalazła Emi i od razu zaczęła tańczyć, była wściekła, szalała na parkiecie i nie zwracała uwagi na to co dzieje się wokół niej, Emilia machnęła ręką kierując je z powrotem do baru. Dziewczyny usiadły na stołkach i piły kolejne shoty, Monika co chwilę zamawiała następny.
-Dziewczyno ja ci nie żałuję ale nawalisz się, kto cię będzie niósł do domu co?
-Ostatni i ja wracam- przechyliła kieliszek i wstała z hokera.
-Ej tak wcześnie?
Monia kiwnęła głową i odwróciła się w stronę wyjścia uderzając twarzą w czyjąś klatkę piersiową.
-Przepraszam, nie chciałam pana… - spojrzała do góry i zamilkła w połowie zdania widząc zatopione w niej niebieskie oczy- kurwa ja chyba zaczęłam seplenić. Powiedziałam żebyś się odwalił ode mnie!
-Monika, proszę…
-Nie! Której z tych trzech liter nie zrozumiałeś?
Chłopak chciał się odezwać ale poczuł mocny uścisk na ramieniu, odwrócił głowę i spojrzał w czarne, przerażające tęczówki.
-Pani sobie nie życzy twojego towarzystwa zdaje się- mężczyzna warknął i odsunął Piotra do tyłu- Mówiłem, że pożałujesz jak do niej podejdziesz, ja dotrzymuję słowa, przekonasz się już niedługo.
Po tych słowach złapał Monikę za rękę i pociągnął za sobą, dziewczyna chwilę się szarpała ale Stefano nie zwalniał uścisku i po kilku krokach poczuł, że odpuściła.
-Gdzie ty mnie prowadzisz?- rozglądała się na boki nie wiedząc gdzie jest.
-Gdzieś gdzie spokojnie pogadamy.
Szli ciemnym korytarzem mijając pomieszczenia pracownicze. Nagle zatrzymali się przed biurem menadżera. Stefano otworzył pomieszczenie i wciągnął dziewczynę do środka. Oparł się plecami o drzwi i patrzył na przestraszoną dziewczynę.
-Możesz powiedzieć co ty odwalasz? Nie mogłaś pójść do któregoś mojego klubu? Miałabyś ochronę- warknął.
-No weź sobie wyobraź, że specjalnie nie poszłam do twojego! Zgadnij czemu!
Stefano patrzył w szkliste od napływających łez niebieskie oczy i zrobił krok do przodu. Nie potrafił się powstrzymać, dzieliło ich kilka kroków a on czuł jej zapach i szybki oddech.
-Stefano… nie rób głupot- zaczęła mówić drżącym głosem- Daj mi stąd wyjść, wrócę do domu i wszystko wróci do normy. Jeśli będziesz chciał pomóc Zuzie ze Sławkiem to super, ale jeśli nie, to zrozumiem…- zrobiła krok do tyłu widząc, że mężczyzna się przybliża- od początku wiedziałam, że to nie jest dobry pomysł, już w Lagunie miałam złe przeczucia. Po co ja się zgodziłam z tobą jechać? Proszę odsuń się ode mnie- mówiła patrząc do góry bo mężczyzna stał już przed jej twarzą.
-Po co uciekałaś, przecież i tak bym cię znalazł. To miasto nie ma przede mną tajemnic- mruczał cicho pochylając twarz do jej policzka.
Znów czuła jego zniewalający zapach, próbowała nie oddychać, słyszała bicie swojego serca i poczuła dłonie na biodrach. Stała w miejscu i nie potrafiła się poruszyć, błagająco patrzyła w czarne oczy, które teraz wręcz płonęły. Wiedziała czego oboje pragną, ale nie chciała do tego dopuścić, zniszczyłaby życie i jego i swoje. Miała świadomość, że jeśli się do niego zbliży przepadnie i nigdy nie będzie już umiała żyć bez niego, ale zdawała sobie sprawę z tego, że dla Stefano jest tylko kolejną dziewczyną. Przerażona patrzyła jak mężczyzna przybliża do niej swoje usta.
-Proszę nie rób tego… -szepnęła kiedy już prawie się dotykali.
Stefano nie odsuwając się nawet milimetr podniósł wzrok i zobaczył łzę spływająca po policzku dziewczyny. Zacisnął na chwilę powieki, ale nie dał rady jej zostawić. Dotknął ustami jej drżących warg i zobaczył jak przymyka oczy. Nie oddała pocałunku ale też się nie odsunęła, wciągał zachłannie jej zapach, którego pragnął teraz jak tlenu. Położył powoli dłoń na jej głowie wplatając palce w ciemny luźny kok przyciskając ją lekko do siebie i czekając na jej reakcję. Monika stała w bezruchu, sama nie wiedziała co się z nią dzieje. Czuła jego delikatne ciepło, jego dotyk wywoływał w niej coraz większe podniecenie, któremu nie chciała ulegać. W głowie wciąż tłukły jej się myśli co będzie dalej. Poczuła jak jego ręka obejmuje jej szczękę i szyję, kolejna fala przyjemności zalała jej ciało, a ona stała jak sparaliżowana.
Stefano delikatnie pieścił usta dziewczyny nie zmuszając jej do niczego, dał jej czas. Smakował jej słodkie od pomadki usta i rozkoszował się jej oddechem. Po chwili wiedział, że to za długo trwa, zatrzymał się i odkleił od jej miękkich ust. Miała wciąż przymknięte oczy. Zaciągał się jej oddechem, nie chciał się od niej odrywać, pragnął jej całej i czuł, że nie jest jej obojętny. Kiedy otworzyła oczy zobaczył w nich przerażenie ale i podniecenie.
-Nie odchodź… proszę… - wyszeptał prosto w jej usta i dostrzegł żal w niebieskich oczach.
Nie mógł tak po prostu jej zostawić. Chwycił jej twarz w dłonie i przycisnął do siebie, swoimi ustami rozchylił wargi dziewczyny i wdarł się językiem do jej ciepłych ust. Dziewczyna szarpała się chwilę i okładała pięściami jego klatkę piersiową i ramiona, po chwili jednak odpuściła i wsunęła palce we włosy Stefano. Całowali się głęboko i namiętnie jakby robili to po raz pierwszy i ostatni. Stefano opuścił dłonie i mocno ścisnął uda dziewczyny pod pośladkami podnosząc ją do góry i opierając o swoje biodra.
-Nie rób tego- szepnęła ledwo słyszalnie.
-Muszę...- warknął i zrobił kilka kroków w stronę biurka na którym ją posadził, zsuwając wcześniej z blatu komputer i teczki z dokumentami.
Stanął między nogami dziewczyny, objął ręką lędźwie i zsunął ją lekko z blatu przyciskając do siebie. Monika podciągnęła nogę do góry i zaraz poczuła na swojej szpilce jego dłoń, która powoli sunęła od stopy przez łydkę aż pod kolano. Cicho mruczała czując dreszcze, które w niej wywoływał, pocałunki Stefano przeniosły się powoli na szyję dziewczyny, Monika z trudem przełykała ślinę i zaciskała powieki nie dopuszczając do siebie myśli co właśnie robi. Mężczyzna gładził jej ciało upajając się jej zapachem i smakiem. Kiedy ich usta znów się spotkały Monika pierwsza pogłębiła pocałunek, ich języki pieściły się nawzajem co chwilę przyspieszając. Ręce Stefano błądziły po ciele dziewczyny dając jej wrażenie, że dotyka jej wszędzie w jednym momencie, nie chciała niczego więcej, potrzebowała go do życia, wiedziała jak to się skończy ale teraz o tym nie myślała. Czuła jak ciało mężczyzny napiera na nią, chwilę się wahała w końcu zaczęła ulegać i oplatając jego szyję rękami odchylała się powoli do tyłu dając mu sygnał, że chce więcej. Nie musiała czekać Stefano przycisnął ją sobą do chłodnego blatu i przesunął pocałunki po szyi aż do szybko unoszącego się dekoltu. Dłonią sięgnął do nogi dziewczyny i ściskał zachłannie jej miękkie udo uśmiechając się kiedy wyczuł pod palcami koronkę pończochy, dziewczyna oplotła jego biodra nogami a Stefano wsunął dłonie pod jej sukienkę, gładził powoli kształtne pośladki i podciągał materiał coraz wyżej. Ich zmysły szalały a ciała wręcz wyły o spełnienie.
Kiedy dłoń Stefano przesunęła się pod sukienką Moniki i zahaczyła o jej bieliznę dziewczyna zatrzymała się, wyrwała się z upojnego transu i odepchnęła mężczyznę od siebie. Stefano zaskoczony stał chwilę w bezruchu, Monika bez słowa rzuciła się do drzwi zostawiając go w biurze. Był tak zaskoczony reakcją, że nie mógł się ruszyć, po chwili biegł za nią w głąb korytarza, widział jak wbiega w tłum, kiedy dotarł do sali widział już tylko jej plecy znikające w wyjściu. Bez zastanowienia przepchnął się między ludźmi i wybiegł na zewnątrz.
Monika biegła ile sił w nogach, kiedy była już przed klubem zobaczyła zatrzymującą się taksówkę.
-Dzięki ci Boże- szepnęła do siebie i podbiegła do auta.
Była już przy drzwiach jak jakiś chłopak wyciągnął rękę do klamki.
-Sorry mała to moja taryfa.
-Błagam mogę?- patrzyła ze łzami w oczach i nerwowo obejrzała się za siebie.
Chłopak szybko zmierzył ją wzrokiem i kiwnął głową żeby wsiadła.
Stefano widział tylko jak odjeżdżają.
-Kurwa!- warknął do siebie i patrzył na znikającą w ciemności taksówkę.
Kiedy wrócił do klubu usiadł przy barze i zamówił podwójną whisky.
-No i co, znów uciekła? Mówiłem żeby przyjechać samochodem to byś ją dogonił- wesoły głos Diego wybitnie drażnił Stefano.
-Milcz kurwa bo zrobię coś czego bym nie chciał. Nie rozumiem tej dziewczyny- mruknął i wypił pół szklanki alkoholu.
Nagle ktoś postawił na barze parę czerwonych szpilek. Diego podniósł oczy na menadżera klubu i szeroko się uśmiechnął.
-Kurwa, Kris zmieniasz płeć i zaczynasz od butów? Niezłe nie powiem ale wiesz co, moim zdaniem na początek przydałyby ci się do nauki chodzenia trochę niższe.
-Stefano bracie mógłbyś mi wyjaśnić co to robiło pod moim biurkiem?- Krzysztof popatrzył na wściekłego Włocha.
-Pewnie kurwa leżało- warknął nie odrywając wzroku od szklanki.
-Ta, jasne i wisisz mi siedem koła za połamanego laptopa.
Diego zasłonił twarz rękoma i trząsł się ze śmiechu, po chwili poczuł uderzenie na ramieniu.
-Weź się odwal! Ale widzisz, są postępy brat! Tym razem kopciuszek zostawił nam dwa pantofelki choć nadal nic z tego nie wynika, bo dalej nie wiemy gdzie jest.Monika siedziała w taksówce z na oko dwudziestoletnim chłopakiem. Szatyn spoglądał kilka razy na dziewczynę w końcu nie wytrzymał.
-Ktoś coś ci zrobił?
Dziewczyna popatrzyła na niego groźnie.
-Nie gniewaj się ale dopadłaś do tego auta jakby cię ktoś gonił, poza tym…
-Co?
-Nie masz butów…
Monika szybko spojrzała na swoje nogi, przez ten pośpiech i nerwy nawet nie zauważyła że jest boso.
-Kurwa, zgubiłam.
-Daniel- chłopak wyciągnął rękę i miło się uśmiechnął.
-Monika- odwzajemniła uścisk.
-To dokąd cię zawieźć? Skoro już się wprosiłaś.
-Na Podgórną, jeśli to nie problem. A jeśli kłopot to tam gdzie ci wygodnie, dalej sobie poradzę.
-Na Podgórną prosimy- zwrócił się do taksówkarza- mieszkasz tam?
-Nie bardzo, do jutra jestem u mojej koleżanki a jutro lecę na dziesięć dni na urlop-spojrzała na zegarek na ręce- a właściwie to już dziś.
-Zazdroszczę. A czym się zajmujesz? Jeśli mogę wiedzieć oczywiście.
-Pracuję w firmie ubezpieczeniowej.
-Serio? Moja siostra też ale krótko. A z Silvera czemu uciekłaś?
-Żeby nie popełnić życiowego błędu- mruknęła i odwróciła twarz do szyby ukrywając napływające do oczu łzy, wciąż czuła w ustach jego smak a jej ubrania przesiąknięte były jego ciężkim, piżmowym zapachem. Czuła jego dotyk na ciele i wciąż miała przed oczami jego ciemny, przeszywający wzrok.
-Halo!
-Co?- ocknęła się nagle.
-Jesteśmy- Daniel spojrzał na zaskoczoną dziewczynę.
-A tak, już- Monika wyciągnęła z torebki portfel.
-Już zapłacone, wysiadamy.
Monika lekko zdezorientowana wyskoczyła z samochodu. Widząc, że Daniel też wysiadł była zdziwiona jeszcze bardziej.
-Dzięki, trafię sama, nie musisz mnie odprowadzać- burknęła chcąc się go pozbyć.
-Przykro mi kochanie ale ja tu mieszkam więc nie będę wysiadał gdzie indziej.
-Mieszkasz?
-No tak w tym bloku- wskazał ręką na budynek po prawej stronie ulicy.
-Bez jaj! Ja tam mieszkam, to znaczy koleżanka.
-To idziemy- położył dłoń na plecach Moniki i popchnął ją lekko do przodu.
Kiedy weszli do windy oboje chcieli wcisnąć ten sam numer piętra.
-Też szóste?- Daniel popatrzył na zmieszaną dziewczynę- czy próbujesz mnie poderwać?
-Szóste…
-Nie mów, że mieszkasz u Emi?
-Znasz ją?
-To moja siostra- widząc minę dziewczyny głośno się roześmiał- serio mieszkamy na tym samym piętrze, ona pod trzydziestką a ja trzydzieści pięć. Rozumiem, że się nie chwaliła, że ma brata.
-No nie…
Kiedy wysiedli z windy Monika poszła prosto do mieszkania koleżanki, drzwi były zamknięte.
-Pierdolę pewnie jeszcze w knajpie siedzi- wyciągnęła telefon i wybrała numer.
-Chodź do mnie to poczekasz na nią, nie będziesz przecież siedzieć na klatce.
Dziewczyna niepewnie popatrzyła na chłopaka i pokręciła głową.
-Poczekam może odbierze.
-Nie bój się, za stara jesteś dla mnie, nic ci nie zrobię- zaśmiał się- chodź napijemy się.
Kiedy weszła do mieszkania od razu dostała butelkę z piwem.
-Sorki nie mam niczego wykwintnego.
-Może być, dziś mi wszystko jedno- usiadła na sofie i spojrzała na swoje nogi, w kilku miejscach miała porwane pończochy.
Bez słowa odstawiła piwo na stolik, podwinęła sukienkę i ściągnęła pończochę z jednej nogi.
-Kurwa! Kobieto, jesteś dla mnie za stara ale nie aż tak, weź uprzedzaj zanim będziesz robić takie rzeczy jestem tyko facetem!
Monika spojrzała na chłopaka, który wpatrywał się w jej odsłoniętą nogę.
-Dobra sorki, zapomniałam. Dziś mam pojebany dzień. Odwróć się to drugą zdejmę.
Dziewczyna podkuliła nogi i piła piwo, nie odzywali się do siebie, chłopak doskonale wiedział, że wydarzyło się coś dla niej przykrego ale nie chciał drążyć tematu, co chwilę próbował dodzwonić się do siostry ale nie odbierała. Za to Monika zaczęła pić jedną butelkę piwa po drugiej, Daniel na początku próbował ją powstrzymywać ale jak pijana chciała iść do całodobowego po następne butelki to odpuścił i dał jej pić w domu, zamykając najpierw drzwi żeby nigdzie nie poszła po pijaku.Kiedy otworzyła ciężkie powieki, próbowała sobie przypomnieć poprzedni dzień, pamiętała Stefano w klubie, potem jazdę taryfą z szatynem i piwo w jego mieszkaniu. Rozejrzała się powoli po pomieszczeniu w jakim była, panował tu półmrok od zasłoniętych roletami okien. W domu była cisza, która wierciła jej dziurę w głowie. Poruszyła się a szelest pościeli o mało jej nie zabił. Było jej niedobrze, mlasnęła ustami czując suchość i obrzydliwy posmak alkoholu.
-Stara a głupia- szepnęła do siebie i od razu tego pożałowała.
Leżała na plecach, wszystko ją bolało, chciała się obrócić na bok ale każdy ruch przyprawiał ją o mdłości więc postanowiła poleżeć jeszcze chwilę i spróbować ponownie.
-Dzień dobry kochanie, wyspałaś się już?- głos Daniela rozbrzmiał tuż obok niej i to zdecydowanie za głośno.
Powoli odwróciła głowę w stronę chłopaka i zobaczyła, że leży z nią w łóżku i wygląda na to, że jest nagi.
-O w dupę…- mruknęła i podniosła kołdrę spoglądając na swoje ciało.
CZYTASZ
Żadna inna [WYDANA]
ChickLitDwoje obcych sobie ludzi, dwie nieciekawe historie z przeszłości i dwa różne światy. Jedno przypadkowe spotkanie i ich życie już nigdy nie będzie takie samo.