Rozdział 8
Monika długo wpatrywała się w kołyszące na lekkim wietrze lampiony zawieszone na drzewach wokół willi. Czuła wokół siebie słodkawy zapach kwiatów i zanim się spostrzegła szła już alejką w parku między krzewami róż. Hałasy z sali bankietowej powoli robiły się coraz mniej słyszalne. Usiadła na drewnianej ławce i spoglądała w gwieździste niebo nad sobą. Chciała już wracać do domu, czuła się tutaj niepotrzebna i niechciana. Mimo zapewnień Stefano nie wierzyła, że podpisze z nimi umowę. Na samo wyobrażenie jutrzejszej rozmowy z prezesem, który pomimo niedzieli na pewno do niej zadzwoni, łzy stanęły jej w oczach, wiedziała, że nie podaruje jej tego i wyleci z wielkim hukiem. Nie chciała tego, pomijając dość dobre zarobki to lubiła tę pracę, ale wiedziała, że po dzisiejszej nieudanej akcji dostanie takie świadectwo pracy, że nieprędko znajdzie równie dobrą posadę. Po policzkach spłynęły jej duże łzy, pociągnęła kilka razy nosem i zaczęła się uspokajać. Nagle usłyszała za sobą szybkie kroki, przekonana, że to ktoś z obsługi otarła dłonią łzy i lekko rozpłynięty tusz do rzęs.
-Boże, tu jesteś!- usłyszała znajomy męski głos- bałem się, że coś się stało.
Stefano przysiadł się do dziewczyny ale Monika nie zwracała na niego uwagi.
-Nie chciałam panu przeszkadzać w pracy- mówiła drżącym głosem- Ma pan swoje interesy do załatwienia, nie jestem panu do tego potrzebna, świetnie poradzi pan sobie beze mnie, poczekam aż pan skończy- sama nie wiedziała dlaczego ale po policzkach zaczęły płynąć jej łzy.
Zanim mężczyzna się odezwał usłyszeli dzwonek telefonu Moniki, dziewczyna bez słowa wyjęła z torebki smartfon i odebrała połączenie od Zuzy.
-No nareszcie siostra… hej ty płaczesz?- Monika poderwała się z ławki i odeszła kilka kroków.
Stefano z zaciśniętymi szczękami przyglądał się chodzącej w kółko, zdenerwowanej dziewczynie. Nie bardzo mógł zrozumieć o co chodzi, nagle Monika odwróciła się do niego twarzą i od razu zrozumiał, że musiało się stać coś złego, wstał z ławki i podszedł do Moniki stając tak blisko niej, że patrzył na nią z góry.
-… Zuzia, zaraz u ciebie będę… kurwa! Nie zaraz, nie ma mnie w domu. Dobra zorganizuje jakiś transport, nie wiem jaki- krzyknęła- taksówkę zamówię, nie bój się i nie wychodź, najpóźniej za półtorej godziny będę, trzymaj się.
Wrzuciła telefon do torebki, chwyciła boki sukienki w ręce i biegiem ruszyła w stronę willi, zaskoczony Stefano próbował ją dogonić, w końcu złapał ją za rękę i zatrzymał odwracając twarzą do siebie, jej twarz była zalana łzami.
-Powiesz co się stało?- pytał wściekły.
-Muszę już jechać- zdjęła z ramion marynarkę i podała mężczyźnie trzęsącymi się dłońmi.
-Co się stało?- wciąż nie wypuszczał jej ręki z uścisku.
-Muszę jej pomóc- zaszlochała- zabiję tego skurwiela!
Oczy mężczyzny błysnęły, takiej jej nie znał ale podobała mu się w takiej wściekłej wersji.
-Dobrze zabijesz go, a teraz zawiozę cię do Zuzy tak?
-Wie pan co, niech mnie pan zostawi w spokoju, proszę wracać do swoich spraw i nie zawracać sobie mną głowy, poradzę sobie- warknęła patrząc w czarne tęczówki mężczyzny- nie wiem po co byłam panu potrzebna i nie chcę wiedzieć, więc jeśli nadal chce pan korzystać z usług naszej firmy to proszę w poniedziałek zgłosić się do Emilii, na pewno z chęcią się panem zajmie a mnie proszę puścić!- szarpnęła ręką i zrobiła krok w stronę schodów.
Poczuła silny uścisk na nadgarstku i szarpnięcie do tyłu, otworzyła przestraszone oczy a przed jej twarzą znajdowała się twarz Stefano, ich usta dzieliły centymetry a oddechy mieszały się tworząc zabójczą mieszankę, która bezlitośnie wdzierała się w ich nozdrza.
-Nie lubię się powtarzać- warknął groźnie- mogę cię zostawić w spokoju jeśli tego chcesz, ale najpierw pójdziesz ze mną grzecznie do samochodu a po drodze do domu opowiesz mi co się stało- jego głos był tak stanowczy, że Monice nie przyszło nawet przez myśl odmówić, kiwnęła tylko głową na zgodę.
Stefano odsunął się od jej twarzy i pocałował delikatnie jej czoło.
-Idziemy- mruknął i chwycił jej dłoń ciągnąc w stronę willi.
Kiedy już znaleźli się w samochodzie Monika ściskała w ręce telefon żeby w razie czego jak najszybciej odebrać połączenie od Zuzy. Stefano spoglądał na dziewczynę nadal nie rozumiejąc o co chodzi.
-Możesz w końcu coś powiedzieć?
-Nie wiem, to są takie osobiste sprawy.- mruknęła chcąc go spławić, a kiedy Stefano się nie odezwał pomyślała, że jej się udało.
-Nie ufasz mi? Ok, rozumiem… ale może mógłbym jakoś pomóc- spojrzał w bok i przysunął dłoń do policzka dziewczyny ocierając kciukiem spływająca łzę.
-Pomóc? A zna pan jakiegoś płatnego zabójcę?
Jej głos był przepełniony żalem ale dało się wyczuć w nim szczerość, mężczyzna zastanawiał się chwilę co jej odpowiedzieć.
-A jak znam to powiesz co się stało?- teraz to ona była zaskoczona odpowiedzią.
Nerwowo spojrzała na telefon.
-Bateria mi siada- szepnęła do siebie- zajebiście…- nie zdążyła dokończyć zdania kiedy poczuła ciepły dotyk na kolanie, spojrzała nerwowo na swoją nogę, w tej samej chwili Stefano sięgnął ręką na półkę znajdującą się pod schowkiem i wyjął ładowarkę samochodową, którą od razu wpiął w miejsce zapalniczki i podał dziewczynie drugą końcówkę. Monika bez słowa podłączyła ładowarkę do telefonu i z ulgą spojrzała na symbol ładowania na ekranie. Kabel był dość krótki więc nie mogła trzymać telefonu ciągle w dłoniach, niechętnie położyła go między fotelami, kiedy cofała dłoń, Stefano złapał jej rękę i przysunął do swoich ust. Dziewczyna zaskoczona jego zachowaniem nawet nie zareagowała. Mężczyzna musnął delikatnie jej skórę i nie odrywając wzroku od szyby i głęboko odetchnął.
-Możesz mi w końcu powiedzieć co się dzieje? Obiecuję, że zrobię wszystko żeby ci pomóc nawet jeśli trzeba będzie kogoś faktycznie zabić.
-On znowu to zrobił- mruknęła a po policzkach popłynęły jej łzy.
-Aha, ale kto i co zrobił?
-Mąż Zuzy, pobił ją- szepnęła i spojrzała w jego stronę.
Stefano odwrócił głowę i spojrzał w tak bardzo zmienioną twarz Moniki, w jej oczach było coś dziwnego, Była jednocześnie przerażona i wściekła. Czuła się winna temu co się stało i wiedziała że tylko ona może pomóc teraz siostrze.
-Zaraz, ta mała blondynka co była z tobą to ma męża?
-A to jakiś problem?- pytała zaskoczona.
-Nie, sorry myślałem że ona jest za młoda- uśmiechnął się lekko.
-Ma dwadzieścia pięć lat.
-I co mąż ją pobił?- Monika tylko kiwnęła głową- ale powiedziałaś, że znowu…
Dziewczyna widziała jak szczęki mężczyzny zaczynają się miarowo zaciskać a kostki dłoni trzymanych na kierownicy bieleją . Po chwili poczuła jak samochód zaczyna przyspieszać a pęd wbija ją w fotel. Stefano dotknął panel na desce rozdzielczej i po chwili słychać było dźwięk sygnału połączenia.
-Kurwa, powiedz, że to coś ważnego i nie przerwałem bzykania z byle powodu- głos Diego był ochrypnięty i zaspany
-Za długo cię znam żeby uwierzyć, że właśnie zlazłeś z panny.
-Dobra masz mnie. Jak tam bal? Plan wykonany?
Stefano kątem oka spojrzał na Monikę i przewrócił oczami.
-Nie bardzo, musieliśmy wcześniej wyjść. Potrzebuję wsparcia, za jakieś czterdzieści minut melduj się na… gdzie ona mieszka?- odezwał się do Moniki.
Dziewczyna wstrzymała na chwilę oddech w końcu się odezwała.
-Fiołkowa 40.
-Słyszałeś?- warknął.
-Jasne, hej bambina!- zawołał wesoło- a dowiem się co się stało?
-Trzeba jednemu kolesiowi przypomnieć jak traktuje się damy.
-Uuu, tak mi mów, aż mi się spać odechciało. Jednak dobrze że nie poruchałem to mi testosteron podskoczył.
Stefano przewrócił oczami i rozłączył połączenie.
-Gdyby nie był tak bardzo podobny do ojca to bym pomyślał, że to nie całkiem mój brat. Przepraszam cię.
-Nie szkodzi, moja siostra też jest całkiem różna ode mnie, jedyne co mamy podobne to kolor oczu. Zawsze jej wszystkiego zazdrościłam, pewności siebie, wyglądu, chłopaków, figury… - mówił coraz ciszej.
Jechali w milczeniu kolejne niemiłosiernie dłużące się minuty, z każdą kolejną Monika czuła wzrastający strach i złość. Kiedy usłyszeli dźwięk telefonu dziewczyna bez wahania podniosła go do ucha.
-No co jest mała? Ok siedź tam i nie wychodź, my będziemy za jakieś piętnaście minut, kocham cię…
Mężczyzna widział jak z każdą mijającą minutą dziewczyna bardziej się denerwuje. Jej dłonie zaczęły drżeć, odruchowo spojrzała na swoje przedramię, na którym jeszcze tydzień temu miała ślady po Sławku.
-Ja pierdolę… to on ci to wtedy zrobił?- Monika spojrzała przestraszona na kierowcę, wzruszyła ramionami i odwróciła znów twarz do szyby.
-To ten żółty blok- odezwała się nagle i kiedy tylko auto się zatrzymało wyskoczyła na zewnątrz prawie biegnąc w stronę klatki schodowej.
-O żesz ty!- Monika podskoczyła przestraszona głosem za sobą, odwróciła się nerwowo i zobaczyła uśmiechniętą twarz czarnookiego chłopaka- dziewczyno wyglądasz jak… no nie wiem jak- przysunął się bliżej i położył dłonie na jej biodrach pochylając się do jej ucha- chyba się w tobie zakocham…
-Już kurwa skończyłeś?- głos Stefano groźnie zagrzmiał za ich plecami, Monika szybko odskoczyła do tyłu i nieśmiało podniosła wzrok na wpatrzonego w nią Diego.
Bez słowa podeszła do drzwi i przekręciła klucz w zamku. Ku zaskoczeniu obu mężczyzn nie poszła w stronę mieszkań, upewniając się, że nikogo nie ma na klatce schodowej otworzyła drzwi od piwnicy i szybko zeszła po schodach zapalając po drodze światło, szybkim krokiem mijała kolejne drzwi, jej szpilki nieznośnie stukały o betonową podłogę a obcasy haczyły o nierówności, w końcu zdjęła buty i boso biegła wąskim korytarzem, kiedy się zatrzymała odetchnęła głęboko i zapukała do drewnianych drzwi.
-Zuza to ja, otwórz- mówiła drżącym głosem.
-Sama jesteś?
-Tak, to znaczy nie… Stefano i Diego są ze mną, otwórz, nic ci nie grozi.
Usłyszeli cichy brzęk zamka w drzwiach a ich oczom ukazał się przerażający widok, dziewczyna miała rozciętą wargę i kilka różowo fioletowych plam na policzku, pod nosem widać było resztki zaschniętej krwi, którą pewnie próbowała wycierać, a wokół nadgarstków ciemne ślady po uścisku.
-Boże Zuzia…- Monika objęła siostrę, która w głos się rozpłakała i nie mogła się uspokoić.
Mężczyźni stali kilka kroków dalej i nie wierzyli w to co widzą, całe życie widzieli jak ktoś kogoś zabija i sami to robili i to bez cienia wahania. Potrafili bez żadnych skrupułów wyciągnąć pistolet i strzelić komuś w głowę tylko dlatego że stanął na ich drodze. Ale widok pobitej młodej dziewczyny i to pobitej przez męża budził w nich obu wspomnienia z dzieciństwa, które na zawsze wryły się w ich pamięć, żaden z nich nie był obojętny na taki widok. Stefano pierwszy obudził się z zamyślenia i podszedł do dziewczyn.
-Idziemy!
-Tak- Monika oderwała się od siostry- pojedziesz do mnie na kilka dni a potem zobaczymy.
-Wie gdzie mieszkasz- szepnęła zanosząc się płaczem.
-Co?
-Jego kolega widział nas wczoraj jak wychodziłyśmy i powiedział Sławkowi, że widział mnie z jakimś facetem- spojrzała wymownie na Stefano.
-Idziemy- Stefano powtórzył i ruszył w stronę klatki schodowej.
Kiedy wyszli z piwnicy dziewczyny skierowały się do wyjścia, mężczyzna zagrodził im drogę i spojrzał na Zuzę najłagodniej jak w tym momencie był w stanie.
-Jest teraz w domu?
-Chyba tak, nie wiem.
-Dobra, chodźcie, zabierzesz swoje rzeczy. Nie bój się, nie zostaniesz tutaj.
-Proszę nie…
-Nie bój się, pójdziemy z tobą. No już…
Dziewczyna niepewnie poszła do mieszkania na pierwszym piętrze i włożyła klucz w zamek, zanim go przekręciła Stefano odsunął ją od drzwi i sam przekręcił klucz, nie zdążył wejść do środka jak usłyszał kroki zbliżającego się mężczyzny. Nim Sławek zdążył się odezwać pięść Stefano zwaliła go z nóg. Mężczyzna zaskoczony niespodziewanym uderzeniem podniósł zamglony wzrok, zobaczył nad sobą męską sylwetkę i poczuł kolejne uderzenie.
-Idź po swoje rzeczy- odwrócił się w stronę Zuzy.
Dziewczyny biegiem poszły do sypialni i obejrzały się za siebie.
-Spokojnie nie wejdzie tu- Diego stanął pod drzwiami i patrzył jak jego brat pastwi się nad leżącym mężczyzną, po kilku ciosach Stefano się odsunął a Diego z nieukrywaną radością zastąpił brata w robocie.
Po kilkunastu minutach drzwi sypialni się otworzyły, Diego zasłonił dziewczynom widok wiedząc jak zareagują.
-Nie patrzcie, odwiozę was- burknął i popchnął dziewczyny do drzwi- nie oglądaj się- spojrzał groźnie na Monikę.
Kiedy byli już pod drzwiami mieszkania usłyszały wystrzał, podskoczyły przestraszone i spojrzały na Diego.
-Zuz, Sławek ma broń?
-Chyba nie…
Dwie pary oczu utkwiły w czarnych tęczówkach Diego, przez chwilę nic się nie odzywał.
-Idziemy…
Dziewczyny nie pytając już o nic wyszły z bloku i prowadzone przez Diego podeszły do czarnego SUV-a. Chłopak otworzył dziewczynom drzwi i włożył walizkę do bagażnika. Bez słowa usiadł za kierownicą i ruszył z parkingu.
-A Stefano?- Monika spytała wiedząc, że chłopak jest wściekły.
-Trafi sam do domu- warknął i mknął samochodem po pustych ulicach.
Po kilku minutach zatrzymali się przed znanym Monice apartamentowcem, zjechali na podziemny parking, wysiadając usłyszeli ryk silnika samochodu Stefano, który podjechał i zaparkował samochód zaraz obok nich. Kiedy wysiadł dziewczyny zobaczyły na jego białej koszuli drobne plamki krwi. Monika zbladła na samą myśl co tam się stało, za to Zuza stała nieprzytomna i patrzyła w pustkę. Mężczyzna podszedł do Moniki i bez słowa pocałował czubek jej głowy przytulając ją mocno do siebie, zaskoczona nie zdążyła się nawet odsunąć, ale nie żałowała tego, czuła się w jego ramionach dziwnie dobrze i bezpiecznie.
-Zabiłeś go?- szepnęła przerażona.
-Nie.
Kiedy wjechali na górę Monika uśmiechnęła się wspominając swój pierwszy wieczór tutaj, nie myślała wtedy, że jeszcze kiedyś tu będzie.
-Pomieszkacie tu jakiś czas- Stefano odezwał się podchodząc do dziewczyn- chodźcie, pokażę wam sypialnie, chcecie spać razem czy osobno?
-Że co? Ja tez mam tu zostać?
-Przecież zna twój adres, chcesz ryzykować i czekać na jego odwiedziny?
-Nie ale…
-To kilka dni pomieszkacie tutaj a potem załatwimy z nim wszystko tak żeby się więcej do was nie zbliżył. Połóż ją spać bo ledwo żyje, moja sypialnia jest największa, chodź pokażę wam gdzie co jest.- pociągnął Monikę za rękę i wziął walizkę.
Zostawił dziewczyny w sypialni i zszedł do salonu, w którym już rządził się Diego, chłopak nalał dwie szklanki whisky i podał jedną bratu.
-Za twoją głupotę!- mruknął i trącił szklanką w szklankę Stefano, po czym upił spory łyk.
-O co ci chodzi co?
-Kurwa, ja wiem że przez te kilka lat posuwania tylko dziwek mogłeś wyjść z wprawy ale to był już szczyt! Serio…
-Diego…
-Położyłeś je w jednej sypialni? Zamroczyło cię kurwa na moment?- popukał się palcem w czoło ale widząc milczącego brata pokręcił głową i mówił dalej- miałeś jedyną w swoim rodzaju okazję, żeby znalazła się w twojej sypialni sama… a ty dokwaterowałeś jej Zuzę! Kurwa słyszysz to?
-Mówiłem ci już, że kiedyś poślę cię do piachu brat?
-Mówiłeś, ale przyznaj, że to nie było dobre zagranie. Sprowadziłeś ją tu, super, pomogłeś z siostrą i jest ci wdzięczna, jeszcze bardziej super, i zamiast to jakoś wykorzystać to ty ją wepchnąłeś do sypialni z siostrą. Ja nie mówię, że ma od razu nogi rozkładać, raczej nie wygląda na taką, ale może to byłby jakiś początek, jakiś sposób żebyście się zbliżyli choć troszkę co?
-Ja nie potrzebuję się do niej zbliżać, w tym sensie ona mnie nie interesuje, żadna mnie nie interesuje.
-Naprawdę?- zaśmiał się- nie wiedziałem, bo wygląda zupełnie inaczej ale ja się mogę nie znać, ostrzegam tylko, jak nie wykorzystasz tego, że jest blisko ciebie to ktoś sprzątnie ci ją sprzed nosa…
-Może ty?
-Kto wie… fajna dziewczyna- Diego mruknął i podniósł szklankę do ust.
-Droga wolna, powodzenia! Jadę do domu, zostań z nimi, później cię zmienię- warknął i poszedł w stronę windy.
CZYTASZ
Żadna inna [WYDANA]
ChickLitDwoje obcych sobie ludzi, dwie nieciekawe historie z przeszłości i dwa różne światy. Jedno przypadkowe spotkanie i ich życie już nigdy nie będzie takie samo.