Rozdział II

27 1 0
                                    

Siedzieliśmy w garażu braci Gamble, kiedy Mitch wpadł do środka, praktycznie wywalając się o swoje własne nogi i śmiał się jak szalony.
Siedziałam na skórzanej kanapie, która przykryta była kocami w różnych kolorach. Miałam na kolanach laptopa i układałam nowa playliste. Chase siedział w prawym kącie garażu na fotelu i brzdąkal coś na gitarze. Jako jedyny wytrwał w postanowieniu nauczenia się grać na jakimś instrumencie. W gimnazjum był wielki plan założenie przez chłopaków zespołu, ale tak szybko jak zapalili się na ten pomysł, tak szybko z niego zrezygnowali.
Chad i Chandler, który przyjechał z Californii na ostatni miesiąc wakacji grali na xboxie w jakaś strzelaninę, co chwile tylko rzucając przekleństwami pod nosem. Alison siedziała na podłodze, opierając plecy o kanapę i moje nogi i smsowała z poznanym na początku wakacji chłopakiem. Głupi uśmieszek nie schodził jej z twarzy i nie zwracała uwagi na nic poza telefonem.
Był upalny dzień i w garażu chodziły trzy wiatraki, które każdy starał się jak najbardziej ustawić w swoją stronę. Mieliśmy jechać nad jezioro, ale czekaliśmy na Mitcha, który dorabiał sobie pomagając panu Smith w przeprowadzkach.
Garaż był jednym z miejsc gdzie najczęściej przesiadywaliśmy. Całkowicie przerobiliśmy go pod siebie, wnieśliśmy stare kanapy, fotele, telewizor, właściwie wszystko co w domu było zbędne. Pomimo sprzeciwów chłopaków udało wprowadzić mi się tutaj wiele zmian. Koce, poduszki, kolorowe światełka, pare roślin nadało garażowi przytulności. Nie chcieli się na to zgodzić, ale wstawił się za mną Chase, który powiedział, że jeśli będą chcieli przyprowadzić tu jakąś dziewczynę, ta na pewno będzie czuła się w takim otoczeniu lepiej. Był to argument nie do odrzucenia, który całkowicie rozstrzygnął spór.
Mitch rechotał na środku dywanu, aż łzy płynęły mu po policzkach. Kiedy się trochę uspokoił, rzucił się na jedną z kanap.
- Nie uwierzycie co właśnie widziały moje oczy! - uderzył kilka razy w kolana.
Wszyscy patrzyli na niego z rezerwa, niepewni czy w końcu całkiem oszalał. Jakim cudem mieliśmy te same geny?
- Nawet gdybym kazał wam zgadnąć, nigdy byście nie uwierzyli!
- Boże, Mitch! Albo mówisz albo zachowaj do dla siebie. - rzucił mi mordercze spojrzenie.
- Smith poprosił mnie, żebym zawiózł jedną z komód do jego domku nad jeziorem. Wracając postanowiłem, że pojadę inna droga, tą przy tej kładce, gdzie kiedyś łowiliśmy ryby z moim dziadkiem. Pamiętacie?
Wszyscy pokiwali głowami a on na powrót zaczynał się robić czerwony od śmiechu, który próbował powstrzymać.
- Stanąłem trochę dalej, bo nie pamiętałem dokładnie gdzie to było i postanowiłem przejść się kawałek i to co kurwa zobaczyłem! - klasnął w dłonie - nie mogłem uwierzyć własnym oczom! Pierwszy raz w historii swojego życia im nie wierzyłem. - westchnęłam ciężko, ale znów mnie zignorował. - Na pomoście, jakże szczęśliwi i jakże romantycznie obściskiwali się Matt Cooper i Camila Lively! - wybuchnął na powrót śmiechem, dołączył do niego Chad, który aż zapauzował  grę.
- Jaja sobie robisz? - dołączył Chandler.
- Serio? To ta Twoja wielka wiadomość? - zmarszczyłam nos i próbowałam podążyć za ich tropem rozumowania.
- Słyszałaś mnie? Matt i Camila się spiknęli!
- Dalej nie rozumiem. Co w tym takiego niezwykłego? - popatrzyłam po twarzach wszystkich.
Chad i Chandler podobnie jak Mitch byli zachwyceni ta wiadomością. Chase trzymał gitarę i nasze spojrzenia się spotkały, jego twarz nie wyrażała żadnych emocji, czekał na to co powiem. Alison zmarszczyła brwi i studiowała moja twarz.
- Matt i Peter to najlepsi przyjaciele a Camila to siostra Petera! - ryknął Mitch i znowu zaczął się śmiać.
- Okey? - o co to wielkie halo?
- Peter ich zabije! - Chad i Chandler zbili piątki.
- Nie widzę związku, to chyba ich sprawa z kim się widują? Obydwoje są wolni, więc tak jakby... - wzruszyłam ramionami, co więcej mogłam powiedzieć.
- O błagam Cię, Madison! Peter i Matt przyjaźnią się tyle lat, nie robi się takich rzeczy z młodszą siostrą kumpla! Peter oszaleje i nie wiem, któremu z nich bardziej współczuć w tej sytuacji! Przecież to, to... - zaczął jak szalony chodzić wokół dywanu, a ja czułam jak całe moje ciało tężeje - to tak jakbyś ty i Chase - wskazał na nas palcem - jakbyście mieli ze sobą być! Przecież to kurwa szalone! Zna ją całe swoje życie, jak Ty byś to sobie wyobrażała?
Zatrzymał się przede mną i patrzył na mnie z góry. Uderzyło we mnie gorąco, jakby nagle w garażu zrobiło się 20 stopni więcej. W głowie panowała pustka a wszyscy patrzyli na mnie. Cisza, która trwała była zdecydowanie za długa, czułam jak Alison wbiła mi w stopę paznokcie, próbując przywrócić mnie do życia. Mitch zmarszczył brwi, chciał coś powiedzieć, ale przerwało mu klepnięcie w jego ramię i Chase, który zarzucił na niego rękę.
- Nie ma czego wyobrażać, bo jak można wyobrazić sobie związek z własną siostrą? Przecież to chore! - Chase się zaśmiał i odciągnął Mitcha w bok. Czułam jakby ktoś wbił mi nóż w serce i przekręcił w bok. Mitch zapomniał o mnie i wrócił do swojej paplaniny.
- Przecież to przekreśla całą przyjaźń! Nigdy, ale to nigdy nie umawiasz się się z siostrą kumpla.
- Chyba to zasada dla każdego oczywista. Chciałbym być przy tym jak Peter się dowiaduje! Będzie martwy!
Chase zaprowadził Mitcha obok Chada i Chandlera. Śmiali się i gadali między sobą, tylko Chandler patrzył cały czas w moją stronę.
Krew, która jakis czas temu odpłynęła mi z głowy, nie chciała do niej wrócić. Zaczęłam się trząść i nie mogłam ruszyć nawet palcem. Nagle Alison poderwała się na równe nogi.
- Aaa!!! Nie wierze! Nick zaprosił mnie do siebie! Chodź, musisz mi pożyczyć jakąś sukienkę! Co ja mam ubrać?! - pociągnęła mnie za rękę i piszczała jak szalona. - Chodź! - pociągnęła mnie mocniej w kierunku domu.
Kiedy weszłyśmy do mojego pokoju, przekręciła drzwi i rzuciła się okna, żeby je zamknąć. Stałam na środku i próbowałam wyglądać jak najbardziej normalnie.
- Madison... - szepnęła i zatrzasnęła mnie w niedźwiedzim uścisku. - Tak mi przykro.
- Cooo? To chyba dobrze, ze Nick cię zaprosił. - próbowałam zabrzmieć wesoło, ale załamał mi się głos. Poprowadziła mnie na łóżko i usiadłyśmy na jego skraju.
- Głuptasie, Nick nigdzie mnie nie zaprosił. Chciałam Cię wyrwać z tego garażu niezręczności. - położyła dłoń na mojej - Myślałam, że Chase i serduszka dookoła niego, mamy już conajmniej dwa lata za sobą.
- Co? O czym ty mówisz? Jaki Chase? Jakie serduszka? - wypaliłam chyba nazbyt gwałtownie.
- Madison, przecież ty w nim dalej jesteś beznadziejnie zakochana. Teraz rozumiem dlaczego tak zbywałaś każdego kto do ciebie podbijał.
Rzuciłam się na plecy i zakryłam twarz dłońmi. Niech mnie ktoś zabierze, przecież nie ma nawet sensu zaprzeczać, nie mam nawet siły próbować się z tego wymigać.
- Tak dalej nie może być. Jeszcze chwila i twój durny brat zacząłby dochodzić do jakis błędnych wniosków, a tak właściwie nie błędnych.
- Alison, zabierz mnie jak najdalej stąd! - jeknęłam i zakopałam się w poduszkach.
- Nie, nie! Nie ma nawet takiej mowy. Madison, ogarnij się! - pociągnęła mnie za rękę, próbując zmusić, żebym spojrzała na nią.
- Nie chce żyć.
- Chcesz żyć, tylko musisz to życie sobie poukładać. Mamy kilka możliwych opcji i musisz wdrożyć je w życie. Madison, słuchaj mnie! - uderzyła mnie w nogę. Podniosłam się i spojrzałam na nią niechętnie.
- Jak beznadziejnie jest?
- Beznadziejniej nigdy nie było.
- Okey...  nie możesz wzdychać do niego po cichu i liczyć na to, ze wpadniecie sobie w ramiona. Więc albo weźmiesz się w garść i dasz mu do zrozumienia co się z tobą dzieje...
- Czy ty byłaś w tym garażu? Słyszałaś rozmowę?
- Twój brat jest głupi - machnęła ręką - a Chase... może tak myśli bo nie widzi innej opcji?
- Nie ma innej opcji! Jestem jego durną przyjaciółką i siostrą Mitcha. Zawsze tak było!
- Okey... to najbardziej z prawdopodobnych możliwości.
- Dzięki, ty wiesz jak pocieszyć.
- Jestem od tego, żeby być z tobą szczera a nie mówić ci to co chciałabyś usłyszeć. Skąd wiesz jak jest dopóki się nie przekonasz? Nie chce patrzeć jak moja przyjaciółka siedzi i wzdycha do swojego przyjaciela przez kilka lat.
- Dowiedziałaś się o tym 10 minut temu - burknęłam.
- Bo myślałam, że ten etap mamy już za sobą a skoro jednak tak nie jest to jesteś w nim zakochana beznadziejnie od conajmniej 3 lat i to takich o których wiem ja. Możesz się dowiedzieć wykonując jakiś krok w jego stronę albo po prostu dać temu w końcu święty spokój. To, że spędzasz z nim tak dużo czasu na pewno nie pomaga, ale nie pomaga też to, że każdy chłopak, który próbuje do Ciebie podbić od razu jest skazany na porażkę. Nie możesz siedzieć ciągle w miejscu i kręcić się wkoło swoich uczuć do Chasa. Madison - chwyciła mnie za dłonie - to już zaszło za daleko i musisz naprawdę ruszyć z miejsca. Więc albo zdecydowany krok, albo dajesz szanse innym i zapominasz o Chasie.

OthersideWhere stories live. Discover now