"A gdzie dokładnie była wasza czwórka przez ostatnie trzy dni?"
Głos Tony'ego odbił się gniewny echem w całej wieży, brzmiał na gotowego ich zabić.
"Peter, tak się o Ciebie martwiłem - zaniepokoił się Tony z zauważalnym jąkaniem.
Peter nie wiedział, ci powiedzieć. Nie poprosił, aby pojechać do DisneyWorld - ale Nat zaproponowała, a on nie miał zamiaru powiedzieć nie czarnej wdowie.
"Tony - zaczęła Nat, ale Tony nie pozwolił jej dokończyć zdania. Spojrzał na nią, odsyłając ją, Clinta i Steve'a z pokoju.
Peter odłożył torbę, pozwaląjąc jej uderzyć o marmurową podłogę. - " Przepraszam, Panie Stark."
Tony nawet go nie poprawił. Po prostu pozwolił Peterowi nazwać to "panem Starkiem".
"Nie. Przepraszam, nie wystarcza. Masz do mnie zadzwonić, jeśli opuszczasz wieżę, nie mówiąc już o opuszczeniu stanu."
Peter miał łzę pływającą po policzku i cały się trząsł. "Ale..."
"Żadnych ale - przerwał Tony. - miałeś swój telefon, prawda?"
"Ja" - wyjąkał Peter.
"To dlaczego po prostu nie wysłałeś wiadomości? Dlaczego nie zadzwoniłaś do mnie?" - warknął Tony, robiąc krok w stronę skulonego nastolatka.
Peter stał tam, dążąc że strachu - nigdy nie widział swojego taty w takim stanie.
"Nie jestem na Ciebie zły Peter, jestem po prostu rozczarowany."
Ale Tony wydawał się zły: brzmiał na wyjątkowo wściekłego. A kiedy powiedział Peterowi, żeby poszedł do swojego pokoju, Peter poszedł dobrowolnie: wolałby być gdziekolwiek byle by nie z nim.
•••
Peter siedział na łóżku - wpatrując się w zepsute resztki swoich zestawów lego Avengers. Rzucił je na podłogę, przynajmniej gdyby się nudził, miałby coś do zrobienia.
Dlaczego jego tatą tak się na niego wkurzył, że pojechał na Florydę? Oczywiście, nie było ich trzy dni, ale przesadzał. I tak, miał wrócić do szkoły we wtorek.
Jego drzwi się otworzyły ukazując Tony'ego stojącego przed jego pokojem.
"Hej, dzieciaku, przepraszam za to, że byłe trochę za ostry. Po prostu...się bałem."
Peter nie zawracał sobie głowy patrzenie na niego, miał dość traktowania go jak małe dziecko. Najpierw protokół elektronicznej niani, a teraz całe to zmartwienie się o wszystko. Nienawidził tego.
"Dzieciaku, wiesz, że robię to, co robie tylko dlatego, że mi na tobie zależy, prawda? - zapytał Tony, próbując pocieszyć syna.
"Przepraszam, że nie wysłałem ci wiadomości, tato. Po prostu nie chciałem wracać do szkoły.
Słowa wypłynęły z jego się i nie mógł i powstrzymać. W końcu powiedział Tony'emu o wszystkim: o zastraszania go przez Flasha: przezywaniem go, wyśmiewaniem jego zmarłych krewnych, biciem go. I żałował, że to zrobił. Naprawdę nie mógł sobie poradzić ze zmartwionym Tony'm Starkiem.
"Petey, - wyszeptał, ściągając obok niego - dlaczego po prostu mi tego nie powiedziałeś?"
"Ponieważ mam być silny. Spider-man jest silny...ale Peter Parker nie, jest najsłabszą osobą w szkole."
Tony patrzył, jak w oczach Petera napływa więcej łez - nie mógł znieść widoki bólu syna: fizycznego czy emocjonalnego.
"Dzieciaku, zdajesz sobie sprawę, że mogłeś mi to powiedzieć. Moglibyśmy to załatwić.
"Wiem - przyznał Peter, opierając się o swojego tatę - po prostu nie chciałem."
Siedzieli tam przez następną godzinę - przytulając się. Tony wiedział, że Peter będzie musiał jutro iść do szkoły, pomimo tego, co mu właśnie powiedziano. Musiał jednak coś zrobić, aby rozjaśnić tydzień Petera.
I tak...pamięta, że dzieciak był już na Florydzie.
Tony wpadł na świetny pomysł, ustali to z panią Moritą, ale był powien, że się uda. W końcu był Tony'm Starkiem...oraz był Iron Manen.
•••
"Wstawaj, śpiochu" - zażartował Tony. Zdjął kołdrę z Petera, pozostawiając trzęsącego się nastolatka na łóżku.
"Taatoo - mruknął Peter, który był właściwie trochę podekscytowany powrotem do szkoły: W końcu mógł zobaczyć Neda i MJ.
"Śniadanie będzie gotowe za dziesięć minut, więc ubierz się i idź do kuchni."
Tony zostawił Petera, żeby się przygotował, bardzo głośno zamykając drzwi.
Peter wybrał swoja koszulę z napisem Element of Suprise, założoną pod szarą bluzę z kapturem i czerwoną koszulę w kratkę. Potem złapał pierwszą parę dżinsów, jakie znalazł.
Gdy wszedł do kuchni, powitał go Bruce - który pił swoją herbatę.
"Dzień dobry, Peter!"
"Cześć" - odpowiedział, podnosząc tost ze stołu. Zjadł go, wychodząc z kuchni.
"Jestem gotowy - powiedział Peter, siadając na siedzeniu pasażera w białym Audi. Jego tatą już siedział na miejscu kierowcy i otworzył bramę.
"Dobra, Spiderling, zabierzemy Cię do Midtown."
Jechali z pełną prędkością do szkolý Petera. A kiedy Tony zaparkował, zwrócił na siebie dużą uwagę.
"Pa, Metal Man".
Tony przewrócił oczami. "Do widzenia Underoos."
Białe audi odjechało, zostawiając Petera, aby sam wszedł do szkoły.
•••
"Ile zapłaciłeś Tony'emu Starkowi za odwiezienie do szkoły? A może znalazł Cię żebrzącego pod jego domem i zaproponował tylko, że zabierze Cię, żebyś z tamtąd zniknął? Cóż, zamierzasz mi odpowiedzieć, Parker?"
Flash westchnął Petera w swoją szafkę, uderzając głową prosto w metalowy zamek.
"Jesteś?"
Peter usłyszał dzwonienie w uszach i jego wzrok zaczął szaleć. Widział wszystko i nic. Głupie moce pająka.
"Zostaw go w spokoju Flash."
"Co Ci do tego, Leeds. Parker potrzebuje swojego pomocnika, żeby go uratował."
Flash podsunął się od Petera z mieszaniną uśmiechu i grymasu na twarzy: "Pewnego dnia grubas nie będzie w stanie Cię ochronić" warknął odchodząc.
"Peter dlaczego mi nie powiedziałeś, że wrócisz?"
"Ja...zapomniałem. Wiele się wydarzyło, a ja po prostu nie pomyślałem o tym."
"W porządku, ale minęło już ponad dwa tygodnie. Martwię się o Ciebie. I o - zniżył głos, - Spider-mana."
Peter i Ned potajemnie uścisneli sobie dłonie: "Nic mi nie jest, Ned, ok? Wyjaśnię, co mi się przydarzyło podczas fizyki."
CZYTASZ
Stolen// Irondad Tłumaczenie
Fanfic"Dzieciaku, jest kilka rzeczy, którym nie możemy zapobiec. Śmierć jest jedną z nich." Tony opiekuje się młodym Peterem Parkerem, po tym jak jego ciotka zostaje pozbawiona życia. Jednak bycie tatą i superbohaterem wiąże się z wieloma problemami. Mam...