V.

783 76 13
                                    

~Dwa tygodnie późnej~

Wieść o zwycięstwie obiegła całe królestwo.
N

ie żeby było to coś nie do przewidzenia- w końcu mamy najlepszych rycerzy na całym świecie, ale i tak jesteśmy podekscytowani, a najbardziej ja.
W końcu dziś się wymknę z zamku i zobaczę z Zielonooką Kapitan.
Wszystko już zaplanowałam- jak wyjść, przejść przez bramy i dotrzeć do karczmy nie będąc rozpoznaną.
Dobrze wiem że tamtejsza barmanka mnie zna, lecz dobrze zachowuje wiedzę o moim pochodzeniu w tajemnicy.
Jestem jej za to bardzo wdzięczna, więc zawsze też sypnę jej godną ilość złota, oczywiście dyskretnie.
Gdyby ktoś widział ile daję- stał by się podejrzliwy.

Postanowiłam przodziać się w mundur straży królewskiej, by sprawić pozór powrotu ze służby.

Miałam zamiar wyjść wraz z innymi kończącymi dyżur, ale w pierw musiałam ominąć straż na korytarzach.
Nie miało być to proste bo przed samymi moimi drzwiami stoją 2 osoby, ale długo mi nie zajęło obmyślenie planu.
Przypomniałam sobie o linie którą "pożyczyłam" z placu treningowego i już wiedziałam że czeka mnie wspinaczka.

Poszło dość łatwo, lecz przeszkadzał mi materiał który odstawał od pasa zbroi.
Zbroja zamkowa jest lżejsza od bitewnej Ale ma pełno ozdób.
Jak na przykład-biały przekładany przez głowę materiał który zwisa z przodu i z tyłu człowieka i jest przytrzymany tylko za pomocą złotego sznurka z frędzlami na końcach.
Sama zbroja jest pozłacana, a materiał zakładany pod nią- również biały jak ten kawałek szmaty co się go przez głowę przekłada.
Wygląda z resztą trochę jak u miszkieterów, ale to inna sprawa.
Po środku zarówno zbroi jak i wierzchniego materiału jest godło rodowe.
Czarna tarcza, a w niej kobieta z mieczem w dłoni, która jest skierowana ku górze. Na około jej są kwiaty poplamione krwią, a w lewym górnym rogu- złota litera "U".
Hełm posiada biały kłebek luźno zwisających z czubka piór.

Ale dość już o tym jak wygląda zbroja straży- czas wrócić do ucieczki.

Gdy najtrudniejsza część była za mną, a bramy zamkowe zaczęły znikać za plecami- przed moimi oczami pojawił się cel mojej wyprawy.

Weszłam przez drzwi, wpierw obdarzona paroma spojrzeniami (tego dnia wstęp mieli tylko rycerze).
Nie przejęłam się jednak zbytnio, gdyż byłam za bardzo skupiona poszukiwaniem kobiety w zbroi Kapitana.
Na moje nieszczęście nigdzie w tym tym tłumie jej nie widziałam.
Żeby więc nie wyglądać podejrzanie- usiadłam przy blacie baru i zamówiłam sobie kufel piwa, gdyż innego wyboru nie miałam.

Powoli zaczęłam sączyć napitek, w głowie myśląc o tym, że wolę pić to niż nadworne wina.
Cały ten przepych i etykieta nadworna mnie przerasta na co dzień,  więc mam zamiar cieszyć się tym wieczorem jak najdłużej.
Do zamku muszę wrócić przed świtem, żeby matka się o tym nie dowiedziała.
Już raz przyłapała mnie po jednej ze "schadzek"- skończyło się to chodzeniem  ze strażnikami u boku przez miesiąc.

-Proszę, proszę. Kogo moje oczy widzą.- Wreszcie, zjawiła się.

-Witam Pani Kapitan, gratuluję zwycięstwa.- Rzekłam, wstając z krzesła i wyciągając dłoń, którą ta od razu złapała.

-Dziękuję, nie udało by się bez moich rycerzy. Mam nadzieję, że raz staniemy razem na placu boju.- Uśmiech na jej twarzy i ton  jakim to powiedziała, sprawił że me nogi same się ugięły.

-Również mam taką nadzieję.- Odpowiedziałam, dopiero po czasie orientując się, że wciąż trzymam ją za rękę i wgapiam się w te piękne oczy.

-Więc Lady Kasandro, mogę zaprosić Panne na dobre Ale*(piwo)?

-Dziękuję, ale jeszcze mam, a poza tym- mam jutro służbę więc muszę być w dobrym stanie.

-Oj tam, na pewno Panny Przełożona zrozumie, iż świętowanie w takim momencie to nic złego i że może być Panna lekko nie w stanie następnego dnia.- Biłam się z myślami Ale nie mogłam odmówić Czarnowłosej piękności.

-Dobrze, ale tylko jeszcze jedno.

~Kilka godzin później~

-I wtedy ja Do niego mówię: " Przecież sam Panicz chciał się wykazać przed swoją damą, to nie rozumiem czemu taki oblatuje Panicza strach przed zapolowaniem na jednego niedźwiedzia", A on na to takie: "Chyba jednak opcja kupna drogiej biżuterii jest lepszą opcją." - Skończyła swoją wypowiedź Lauren.

-Hahah co za tchórz, co to jest jeden niedźwiedź!- Wykrzyczałam, a tuż po mnie inni.

Jednak na jednym dodatkowym piwie się nie skończyło.
Wypiłam dość sporo kufli i czuje jak to się na mnie odbiło.
Czuje jak podłoga się kręci.
Jakoś godzinę temu stwierdziliśmy, że zrobimy sobie wyścigi konne, lecz zrezygnowaliśmy gdy pomyliłam przód konia z jego tyłem.

Pęcherz poraz kolejny dał o sobie znać, więc ruszyłam w stronę wychodka.
O dziwo nie szłam sama- lecz z Lauren.
Stwierdziła, że nie dam rady iść więc mi pomoże, mimo że sama ledwo na nogach stała. Ja nie protestowałam, bo lubię towarzystwo kobiety.
Byłam tak poza tym zbyt pijana by przejąć się tym, że kobieta zobaczy mój nagi tyłek.

Nie spodziewałam się że będę mieć problem z założeniem spodni spowrotem.

Zielonooka ruszyła mi z pomocą.
Stanęła naprzeciwko mnie, łapiąc po obu zewnętrznych stronach  ud za  moje spodnie i starała się je podciągnąć wyżej niż zrobiłam to ja sama.
Szarpiąc ku górze, aby złapać równowagę- oparła się swoją klatką piersiową o moją, a ja z kolei opierałam się o ścianę jakiejś stodoły.

Całość wyglądała zapewne, jakby Zielonooka próbowała na stojąco dobrać mi się do bielizny.

Nie powiem że nie- nakręciło mnie to, więc wplątałam palce w jej włosy, na co kobieta zaczęła całować mnie po szyi, zapominając o moich spodniach.

Chwilę później nasze usta się spotkały, a ciała zaczęły przemieszczać w kierunku nam nieznanym.
W pewnym momencie poczułam że ląduje na sianie, a Lauren na mnie.
W tamtym momencie wiedziałam już, że znalazłam się w sytuacji bez wyjścia Ale mi to nie przeszkadzało.

Ostatnie co pamiętam- dłonie kobiety zrywające ze mnie spodnie, które i tak nie dały się założyć.

The Camren KingdomOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz