Camila Pov
Wstałam rano z łoża z dobrym humorem, spowodowanym wydarzeniami z wczoraj.
Jestem prawie pewna że Dinah nas wczoraj podsłuchiwała, więc może być trochę niekomfortowo- zwłaszcza po tym jak same ją nazwałyśmy zanim wyszła.
Moja małżonka opuściła komnate z samego rana aby upewnić się że przygotowania idą zgodnie z planem i nie ma żadnych komplikacji.Ja zaś mam sporo czasu na przygotowanie się i ubranie w moją nowo odebraną od królewskiego kowala zbroję.
Od dziecka marzyłam by taką przyodziać więc jestem podekscytowana.
Normani się zadeklarowała że mi w tym pomoże z racji starych czasów jak jeszcze była moją służką. Niestety samemu coś takiego założyć to istna czarna magia . Dopiero po paru latach doświadczenia bojowego człowiek jest w stanie zrobić to samemu.Pomimo doświadczenia bojowego na placu treningowym boje się że nie dam sobie rady w prawdziwej walce na śmierć i życie.
Tam jest ponoć całkiem inaczej i adrenalina jest w stanie zablokować mentalnie wszystko czego się nauczyliśmy na placu.
To jest często czyta improwizorka- a bynajmniej tak jest w przypadku "świeżych"
Rycerzy. To właśnie przez to straciliśmy większość osób na placu boju.
Musimy coś z tym zrobić- co prawda dowódcy rozmawiają ze swoimi podwładnymi wojownikami o tym jak mogą sobie radzić ze stresem w boju, ale to nigdy nie wystarcza.Odwrociłam wzrok w stronę zbroi. Jej piękne zdobienie jedyne do czego się zda to do cieszenia oka i zwracania na siebie uwagę na polu bitwy- czasem nie rozumiem tego dziwnego trendu posiadania tak wyróżniającej się zbroi.
Lauren też dostała nową zbroję z racji na dodatkowy tytuł Królowej i sądzi to samo.-Jest i moja Królewska przyjaciółka! Jak humor przed wymarszem?- Nawet nie wiem kiedy Czarnoskóra weszła do pomieszczenia.
- Szczerze, jestem z jednej strony bardzo podekscytowana, a z drugiej przerażona. W końcu nigdy nie byłam w miejscu w którym ma zostać przelana krew.
-Szczerze, cholernie boje się o Ciebie i Dinah. Wiem że moja małżonka nie jeden bój stoczyła ale jednak... kiedyś może jej się noga podwinąć.
-Tak samo mam z Lauren. Sama też się boję... Mam zamiar odwiedzić kaplice przed wyruszeniem. Może modlitwa mnie trochę uspokoi.- Westchnęłam, a Normani zabrała się za ubieranie w zbroję.
Założenie wszystkich jej części zajęło około pół godziny- głównie przez to że kobieta również robiła to pierwszy raz.
Jak też powiedziałam przyjaciółce- poszłam do kaplicy gdyż nie wiedziałyśmy już o czym rozmawiać. Każda z nas się boi o swoją drugą połówkę, jak i o przyjaciół.
Jest to normalny ludzki odruch którego nasi przeciwnicy raczej nie posiadają. Oni zapewne żadnego ludzkiego elementu w sobie, prócz tego że sami są złożeni z krwi i kości i są śmiertelni.Na moje szczęście w kaplicy nikogo poz Allyson nie było. Czasami zastanawiam się czy kobieta tu sypia gdy tylko nie jest na treningach albo jak wykonuje swoją pracę.
Jak to raz powiedziała- gdyby nie stanowisko odziedziczone po matce, to na dzień dzisiejszy była by pastorką.-Witaj Ally.- Powiedziałam zaraz po zajęciu miejsca obok przyjaciółki, lecz ta przez chwilę milczała, Zrobiła znak krzyża,wstała z kolan aby usiąść obok i dopiero wtedy się odezwała.
-Witaj Camilo. Cóż za miła niespodzianka iż cię tu zobaczyć.- Uśmiechnęła się ciepło.
-Heh, dla mnie też to coś nowego... Sama nie wiem czemu akurat tutaj przyszłam .- Spojrzałam w stronę kaplicy, a następnie na krzyż który nad nim wisi.
- Być może twoja dusza ma potrzebę pojednania się z Bogiem przed wyprawą?
-Być może. W końcu nigdy nie wiadomo czy się z bitwy wróci, czy spocznie na polu bitwy wśród innych ciał.- Wypowiadając ostatnią część zdania spojrzałam w dół i poczułam jak strach zaczyna mnie przerastać. Kobieta musiała to zauważyć gdyż położyła swoją dłoń na moją.
-Posłuchaj, każdy z nas się boi. Nie ważne czy ma przed sobą pierwszą czy setną walkę. Jak sama powiedziałaś, każdy z nas jest niepewny swego jutra, ale wiemy też że walczymy za naszą ojczyznę, rodziny, przyjaciół.... Ty masz akurat ten przywilej że nie musisz tam jechać a jednak to robisz. Nawet nie wiesz jak bardzo podniosłaś tą decyzją morale w szeregach rycerskich... Wiem też żePan nad nami będzie czuwać. W końcu będziemy walczyć z istnym diabłem w ludzkiej skórze.- Na jej słowa wstąpiła we mnie jakby nowa siła i spojrzałam jej w oczy .
-Dziękuję Ci Ally, nawet nie wiesz jak bardzo podniosłaś mnie w tym momencie na duchu.- Przytuliłam przyjaciółke.
-Nie masz za co kochanie, a teraz może razem się pomodlimy co?- Poklepała mnie po ramieniu.
-Heh.. dziwnie mi się to mówi, ale chętnie.- Bez dalszej wymiany słów klęknęłyśmy, złożyłyśmy ręce i rozpoczęłyśmy modlitwę.
_____________________________
Spędziłam w kaplicy ponad godzinę, co zasugerowały uderzenia w dzwon podający godzinę, więc razem z kobietą wyszłyśmy z niej i powolnym krokiem udałyśmy się na plac treningowy. Akurat dowódcy kończyli ustawianie swoich oddziałów, więc zanim weszłam na podium z którego miałam przemówić- oddziały patrzały już w moją stronę stojąc w pięknym szyku.
Moim zadaniem będzie teraz dobranie słów tak, aby zachęcić tych ludzi do boju i podnieść ich jednocześnie na duchu.
Stanęłam więc na środku przybierając jak najbardziej pewną siebie postawę, a u mego boku stanęła Lauren, która zanim zaczęłam przemowę- puściła mi oczko.Wzięłam więc głęboki oddech i zaczęłam mówić.
-Drodzy rycerze, dowódcy i inni tu zebrani! Stoimy tu obecnie zebrani razem, niestety ostatni raz w takim składzie. Wszyscy wiemy że nie każdy wróci z tej wojny do domu, do rodziny, czy też przyjaciół. Nie oszukujmy się z tym... Lecz powiadam wam! Wygrywając tę wojnę zapewnimy tym których kochamy bezpieczeństwo i spokój. O tych którzy walczyli...polegli... będą rozbrzmiewać pieśni o chwale i odwadze nie tylko w naszym królestwie, a na całej półkuli! Walczymy z istnym złem które za długo terroryzowało te ziemię. Położymy temu kres w ciągu kilku najbliższych dni, obiecuje to wam... obiecuję to tobie.. I tobie... i każdemu z was z osobna. Będę walczyć u waszego boku jak równa wam. Już nie jako Królowa, a jako Camila. Będę walczyć z wami boście mi rodziną. Za Uperland!- Wzniosłam swoją pięść ku niebu, co po chwili uczynili inni, krzycząc wraz ze mną.
"CHWAŁA KRÓLOWEJ CAMILI!"
"NIECH ŻYJE!"
"ZA UPPERLAND!"
Okrzyki ucichły dopiero po paru dobrych minutach.
Wyruszyliśmy w bój pełni nadzieji.
CZYTASZ
The Camren Kingdom
FanfictionUperland, inaczej zany jako "Królestwo Kobiet", to miejsce w którym na tronie zasiada kobieta, armia składa się w większości z kobiet, oraz wyższe stanowiska zajmują właśnie kobiety. Camila jest księżniczką, która za namową matki- ma znaleźć sobie...