#9

13 1 0
                                    

Moje dwa tygodnie minęły mi na narzekaniu, kichaniu, braniu leków i nauce. Z całej szóstki moich najczęściej odwiedzał mnie Draco, a dzięki eliksirom na odporności nie musiał się martwić o to że się zarazi, a wspólny czas spędzony w SS, zbliżył nas do siebie. Dzisiaj idę na zajęcia pierwszy raz od tygodnia i jak na ironię zaczynamy eliksirami. Prosto ze śniadania z gotowymi torbami ruszamy do lochów. Stajemy pod jedną ze ścian. Opiera się o nią, ale szybko odrywam od niej plecy, bo mimo ciepłego swetra i szaty, czuję jej chłód. Draco chicho chichocze widząc niezadowolenie na moje twarzy.

-No co zimna.-odpowiadam głosem naburmuszonej 5 latki i ty razem wszyscy się śmieją. Draco staje za moimi plecami i przyciąga mnie do siebie, przytulając. Odchylam głowę, a on całuje mnie w czoło, na moich ustach wykwita uśmiech, a gdy z powrotem patrzę na przyjaciół napotykam pytający wzrok Pansy. Dafne otwiera usta żeby coś powiedzieć ale z jej ust wydobywa się tylko syk bólu.

-Nie odzywaj się lepiej.-upomina ją Pansy, a ona patrzy na nią oburzona.

-Dlaczego?

-Bo nic dobrego z tego nie wyniknie, blondynko.-odpowiada za ciemnowłosą Chris i wszyscy wybuchamy śmiechem, nawet Nott, który pod wpływem złego spojrzenia Dafne natychmiast poważnieje.

-Masz esej?-pyta mnie po chwili ciszy Draco, a ja kiwam głową.

-Nawet jakby nie miała to nic by jej nie zrobił. Ma kartkę od Pomfrey, że leżała w SS przez dwa tygodnie z gorączką i grypą.-wtrąca się Pansy. W tym momencie słychać kroki w głębi korytarza co znaczy, że...

-Nietoperz się zbliża.-szepcze Balsie i wszyscy zaczynamy szukać prac w naszych torbach. Fenomenem jest, że gdy tylko Snape zbliża się do sali gdzie akurat mają być lekcje wszyscy wpadają w panikę. Natychmiast zaczyna się gorączkowe szukanie prac a w oczach jednego z Gryffonów Longbottom'a, zbierają się łzy, a jego ręce zaczynają się trząść. Co dziwniejsze Snape, działa tak na wszystkich uczniów poza elitą, czyli Slytherin'em. Serio jest to zastanawiające.

Po lekcjach, które minęły nam dość szybko postanowiliśmy odrobić lekcje w naszej sypialni, gdzie Draco głównie mi przeszkadzał, tak jak Chris Pansy. Przez co obrywało się im na zmianę.

-Draco! Bo nigdy tego nie skończę!krzyczę na blondyna gdy wyrywa mi pióro z dłoń. Wyciągam dłoń po pióro, ale chłopak podnosi je wyżej, przez co nawet stając na palcach nie mogę go chwycić.

-Draco.-jęczę dalej usilnie starając się chwycić swoje narzędzie piśmiennicze.

-Magiczne słowo, kwiatuszku.

-Accio pióro.-mamroczę i w mojej dłoń momentalnie pojawia się pióro. Wszyscy patrzą na mnie z szeroko otwartymi, ja też byłam w nie małym szoku.

-Jak? Przecież różdżkę masz na biurku.-dziwi się Pansy.

-Teoretycznie można używać tego zaklęcia bez różdżki, ale żadnemu czarodziejowi czy czarownicy w wieku 13 lat się to jeszcze nie udało. Mamy za mało doświadczenia.-tłumaczy jej Chris, a ja z dalej przyglądając się piórze wracam na swoje miejsce przy biurku.

-Nie zdarzało Ci się wcześniej nic takiego?-wypala nagle Dafne, a ja dopiero po chwili orientuje się że to pytanie jest skierowane do mnie. W odpowiedzi kręcę głową i czuję dłoń Draco nakrywającą moją.

Od mojego wyjścia ze skrzydła minął tydzień, a relacja między mną a Draco jest dziwna i nieokreślona. Żadne z nas nigdy nie zadało tego pytania i nikt nie nazwał nas parą. Nawet z tatą nie poruszam tego tematu, bo byłby skończony na OPCM do ostatniej klasy.

-Co to jest między tobą i Draco?-pyta mnie Pansy przerywając tym moje przemyślenia, nad jedną z romantycznych książek.

-To znaczy?-pytam unosząc swój wzrok.

Dwie Drogi/Rose LupinOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz