#2

24 1 1
                                    

Stoję w małym pomieszczeniu i czekam, aż dyrektor mnie wywoła, żeby przydzielić mnie do Hogwardzkiego domu. Już w pociągu, gdy dobiegał kres podróży, zauważyłam, że trójka nowo poznanych mi osób należy do Slytherin'u. Nie wie czego chcę w tym momencie bardziej. Nie chcę zawieść ojca, ale nie boje się też utarty tej trójki, to pierwsze osoby, które mogłabym nazwać chociażby znajomymi. Mam w sobie krew obu domów, ociec był prawdziwym gryfonem, który mógł oddać życie za przyjaciół, a matka upartą ślizgonką, która jednak pokochała członka domu lwa.

-Z przyjemnością oświadczam, że oprócz kilku zmian z gronie nauczycielskim, które zaraz przedstawię, mamy także nową uczennicę, która zasili szeregi trzeciego roczniki. Rose Hopellyn Lupin.-oświadczył dyrektor, po sali rozniosły się ciche brawa. Ruszyłam przed siebie. Przy stołku z jakaś starą czapką stała Minerwa McGonagall. Zerknęłam an tatę, który uśmiechnął się do mnie pokrzepiająco. Usiadłam na krześle, czapka dotknęła mojej skroni, a ja usłyszałam w głowie jej głos.

-Skromna i cicha Lupin. Jednak wiele w tobie ambicji, sprytu i odwagi, niezwykłe pokłady inteligencji, szczerość i uczciwość. Nie chcesz zawieść ojca, ale też boisz się utarty nowych przyjaciół. Oba domy płyną w twej krwi. Co ja mam teraz zrobić? Ach ta ambicja szkoda ją zmarnować. Salazar nie wybaczyłby mi gdybym taką czarownicę oddał do Godryka. Tylko pamiętaj. Nie możesz zapomnieć kim naprawdę jesteś...-czapka skończyła przemawiać w mojej głowie i po chwili oświadczyła głośno i wyraźnie.

-Slytherin!-McGonagall ściąga tiarę z mojej głowy, a ja wstaję i z uśmiechem ruszam w stronę w stronę Pansy i Draco, którzy robią mi miejsce obok siebie. Oczywiście całą drogę towarzysza mi oklaski domu węża. Gdy siadam pierwsze co robię patrze w stronę taty, nie jest zły ani niezadowolony, cieszy się bo widzi uśmiech na mojej twarzy. Teraz ważna próba dla mnie, czy będę w stanie spełnić jego oczekiwania i czy nie zapomnę kim jestem tak jak prosiła tiara. Merlinie miej mnie w opiece.

-Gratuluję nowej uczennicy a teraz dwie zmiany w tegorocznym gronie nauczycielskim. Proszę o ciepłe przyjęcie nowego nauczyciela Obrony przed Czarna Magią Remusa Lupina.-oświadczył dyrektor, mój tata wstał żeby pokazać się uczniom. Powitały go oklaski, a także gwizdy i okrzyki trójki ślizgonów, za co byłam im naprawdę wdzięczna. Jeżeli wszyscy ślizgoni są tak pozytywni, to chyba dobry dom.

-Drugą zmiana jest to, że dotychczasowy nauczyciel Opieki nad Magicznymi Stworzeniami Silwanus Kettleburn odszedł na zasłużoną emeryturę, a jego miejsce zajmie nasz gajowy Rubeus Hagrid.-powiedział ponownie i tym razem głośne wiwaty dało się usłyszeć ze strony domu lwa. Obejrzałam się w tamtą stronę i pierwszy kto rzucił mi się w oczy to czarnowłosy chłopka Harry Potter. Draco odwrócił się gdy wszystko ucichło i na stole pojawiło się jedzenie.

-Ej Potter.-zwrócił na siebie uwagę chłopaka, a ja i Pansy ciekawe rozwoju zdarzeń też się dołączyłyśmy.

-Podobno zemdlałeś, to prawda?-zapytał a jeden chłopak udał ze mdleje czym wywołała mój uśmiech i śmiech kilku innych znajdujących się bliżej ślizgonów.

-Zamknij się Malfoy.-warknął jakiś rudy chłopak. Wróciliśmy do posiłku.

-Kto to był?-zapytałam. Draco obejrzał się przez ramię.

-Ron Weasley, zdrajca krwi i przyjaciel Potter'a.-przedstawił mi chłopak z pogardą w głosie. Gdzie Draco z Pokątnej i pociągu?

-Nie zapominaj o przemądrzałej szlamie.-prychnęła Pansy. Teraz jestem ciekawa co powiedzą o mnie gdy dowiedzą się, że jestem córką wilkołaka.

-W Pokoju Wspólnym przedstawimy Ci kilak osób.-oświadczyła zadowolona Pansy i klasnęła w dłonie.

-Na pewno się polubicie, w końcu ślizgoni to jedna wielka rodzina.-dodał Blaise siedzący naprzeciwko i puścił mi oczko.

Dwie Drogi/Rose LupinOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz