XXVIII

78 6 0
                                    

Kolejnego dnia zapominam wyłączyć telefon.
Po śniadaniu przychodzi wiadomość.

„Hej..."
Otrzymano 10:07

– Lou... – szturchnąłem lekko chłopaka, który niemalże leżał już w talerzu płatków, z na wpół przymkniętymi oczami – ... ty już zasypiasz.
– Co? Nie, nie – szatyn ożywił się lekko. Widziałem jak walczy ze swoimi powiekami. Ogromne ziewnięcie opuściło moje usta. Ja też byłem już bardzo zmęczony.
Chłopak zaśmiał się cicho.
– I kto tu zasypia, Harreh?
Przewróciłem jedynie oczami w odpowiedzi.
Louis oparł się lekko o blat wyspy i, najpewniej, zrobił sobie krótką drzemkę.
– Louis... – zszedłem z mojego stołka i podszedłem do niego, zakładając sobie jego ramiona na barki i łapiąc go pod udami.
Chłopak z przymkniętymi oczami złapał się mnie mocniej. Usłyszałem cichutkie ziewnięcie tuż koło mojego ucha.
Gdybym nie trzymał Louisa na rękach, pozwoliłbym moim kolanom ugiąć się ze słodyczy.

– Dziękuje Harreh – usłyszałem gdy niosłem go po schodach.
Odłożyłem go delikatnie na jego łóżko, musząc przy tym klęknąć na łóżku, by odłożyć szatyna prosto.

Chłopak jednak objął mnie mocno, nie mając zamiaru mnie puścić.
Pozwolić mi odejść.

– Boo proszę, jest późno, a ty się zachowujesz jak miś koala.
– Nie puszczę cię Harry. Musisz spać w tym łóżku.
– Ale to pojedyncze łóżko, nie możemy się cisnąć w nim razem – odparłem, niechętnie kładąc się koło Lou, który wciąż nie puścił mojej szyi.
– Lubię się cisnąć z tobą w pojedynczym łóżku – powiedział, otwierając w końcu oczy.
– Jesteś bardziej niż koala Lou – zaśmiałem się, zakrywając usta kiedy mój śmiech przeszedł w ziewanie. Chłopak tylko zmarszczył uroczo nosek i schował twarz w zagłębienie mojej szyi.

Po chwili jednak ściągnąłem delikatnie jego ręce z siebie, spotykając się z niezadowolonym, acz przeuroczym, jękiem.
– Muszę iść się przebrać Louis – wytłumaczyłem – Ty też się przebierz w tym czasie.
– Ale obiecaj że tu wrócisz. Tu do tego łóżka. I będziesz ze mną spał.
– Obiecuję BooBear – odparłem i pocałowałem go w słodki nosek, odkopując się z pościeli.

Kiedy wróciłem z łazienki szatyn, rzeczywiście przebrany w piżamę w zebry, leżał nieprzytomny na wąskim łóżku, dlatego zgasiłem lampkę nocną przy łóżku szatyna, ostatni raz obrzucając go spojrzeniem, mimowolnie się uśmiechając.
Po czym zgodnie z obietnicą wskoczyłem ostrożnie do łóżka obejmując ciasno chłopaka i nakrywając go ciepłą kołdrą.

„Harry odezwiesz się?"
Otrzymano 12:30

Stoimy przy recepcji. Obrzucam chłopaków niepewnym spojrzeniem. Niall unosi kciuka w górę, dodając mi otuchy.
Menedżerowie odchodzą z jednym z recepcjonistów by omówić szczegóły naszego pobytu.
Biorę naprawdę głęboki oddech i przystepuję do działania.

– Dzień dobry – swobodnie opieram się o ladę. Poprawiam włosy, rzucając zdezorientowanej recepcjonistce mój najlepszy uśmiech – Czy można by załatwić mi i temu panu – wskazałem na LouLou, wygłupiającego się z Liamem – pokój z podwójnym łóżkiem?... Proszę – dodaję szeptem, niemal przechylając się na drugą stronę lady.
Dziewczyna kiwa lekko głową i sprawdza coś w komputerze.
– Słucham? Nie ma mowy! Harry? Co ty robisz? – jeden z menedżerów, wciąż pochłonięty poprzednią rozmową, ukradkiem spogląda na monitor na którym recepcjonistka sprawdza możliwość dania mi i Lou podwójnego łóżka.
– Co? Nie ma... Harry! – facet aż robi się cały czerwony.

❝ уєѕтєя∂αу яαи∂єs νσυz- LARRY ❞Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz