XXIV

77 7 2
                                    

Wracam do domu.
Rolety w oknach zasłoniete jak zawsze. W domu panuje półmrok.
Wdycham głęboko ten znajomy zapach i ściągam buty, kierując się do sypialni, rozpakowując walizkę.

Sprzątam dom, jadę na zakupy, robię świeży obiad i nawet odsłaniam okna, by na kilka godzin światło rozgościli się w moich progach.
Wyjmuję na biurko komputer, w którym nie zdołałem nic zapisać podczas lotu gdyż zasnąłem. System informuje mnie o 6 nieodebranych połączeniach na Skype'ie.
Wzdycham ciężko i zamykam laptopa.

Potrzebuję chwili spokoju.
Kładę się spać, pomimo że jest trochę po południu.
Jestem wyczerpany...

I zaledwie po dwóch godzinach, dane jest mi wstać razem z hiperwkurzającym dzwonkiem Skype'a.
„Kogo kurwa tak nosi" – burknąłem pod nosem i wyłączyłem telefon, przecierając zmęczone oczy.

Otworzyłem laptopa, wchłaniając jak gąbka zupełnie bezużyteczne i nieprawdziwe informacje i plotki z ostatnich tygodni. Zacząłem rozmyślać nad moimi ostatnimi tygodniami.

Napisałem do Ell, strasznie przepraszając ją za to że wyszedłem z takim hukiem i w dodatku bez pożegnania, oraz przepraszając w ogóle za ostatnie dni, które były chyba najgorszą wizytą, jaką mogłem sprawić... komukolwiek.

Dziewczyna długo mi nie odpisywała, lecz kiedy już dostałem od niej wiadomość, mówiła jedynie, że to że się nie pożegnałem jest okej, ale cała masa innych spraw, które przed nią zataiłem już nie...

Poczułem się jak kupa gówna.
Spojrzałem kto tak gorliwie się do mnie dobijał i poczułem się jeszcze gorzej. Na wyswietlaczu widniał napis

𝘓𝘪𝘢𝘮 𝘗𝘢𝘺𝘯𝘦, 10 𝘯𝘪𝘦𝘰𝘥𝘦𝘣𝘳𝘢𝘯𝘺𝘤𝘩 𝘱𝘰𝘭𝘢̨𝘤𝘻𝘦𝘯́ 𝘸𝘪𝘥𝘦𝘰

Tak strasznie tęskniłem, ale teraz nie mogłem.
Nie czułem, ani nie wyglądałem jak człowiek zdrowy psychicznie.
Po prostu potrzebowałem odpoczynku i regeneracji...

Przypominam sobie o wywiadzie Lou.
Mój styrany mózg nakazuje mi to obejrzeć. Dobić się.
Dlatego szukam w starych powiadomieniach baneru YouTube, a kiedy odnajduję miniaturkę tego miniaturowego człowieka, wchodzę bez wahania w filmik.

Louis Tomlinson o znaczeniu swoich tatuaży"

Uśmiecham się widząc Lou. Z jakiegoś powodu, tych parę tygodni ulatnia ze mnie złość i żal, które na początku tliły się gorliwie w moim wnętrzu. „Tak dawno już go nie widziałem..." – myślę.
Nie wyglada na szczęśliwego, lecz mimo to się cieszę.
W miarę oglądania materiału uśmiech schodzi z moich ust.
Spoglądam w dół, na podwinięte rękawy...

Zupełnie przypadkowe"
„Totalnie bez znaczenia"
„Kurwa, nawet nie wiedziałem że to tam jest..."

To boli Lou...

– Co bierzesz słońce? – szatyn staje na palcach, spoglądając ponad moim ramieniem na folder z tatuażami. Czuję jak swoim ciężarem, ściąga mnie w dół.

– A ty? – odwracam się do chłopaka.
– Wybiorę po tobie.
– Nie ma mowy, idziesz pierwszy.
– Skarbie...
– Co wybierasz Boo.
– Dobrze, wezmę... Okej, bardzo się boję, Harry. To boli?
– To boli Lou... – chłopak stanął przede mną i uniosłem go do góry, sadzając na ladzie recepcji, korzystając z okazji, że właściciel poszedł do łazienki. Chłopak złapał mnie za poliki i pocałował w czoło, delikatnie bawiąc się moimi sprężynkami.
– To bardzo boli Lou... – powtórzyłem – Mogę iść pierwszy.
– Naprawdę? – jego oczy zaświeciły.
– Tak, w sumie wiem już jaki tatuaż wezmę.
– Powiesz mi?
Złapałem go mocniej za biodra i przycisnąłem usta do jego.
Szatyn tylko mocniej złapał mnie za poliki, przyciągając do siebie.

❝ уєѕтєя∂αу яαи∂єs νσυz- LARRY ❞Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz