Szłam powoli ulicą ze słuchawkami w uszach słuchając moich ulubionych piosenek. Właśnie wracałam ze szkoły, z dodatkowych zajęć, ale zatrzymała mnie jedna ważna sprawa. Gdy wyszłam ze szkoły zrobiło się późno, więc zboczyłam z trasy i postanowiłam przejść między budynkami. Wiedziałam, że i tak będę się musiała tłumaczyć ojcu, dlaczego przychodzę tak późno.
Idąc z oczami wbitymi w ziemię i z rękami w kieszeniach musiałam wyglądać dość...niepokojąco. Dziecko słuchające muzyki bez jakichkolwiek emocji na twarzy. To był właśnie mój problem, nie chciałam nikomu pokazywać tego, co czuje.
W pewnym momencie prawie weszłam w worek pełen śmieci. Podniosłam wzrok i zdając sobie sprawę, że weszłam w ślepy zaułek, zirytowana odwróciłam się na pięcie i ruszyłam z powrotem, w stronę, z której przyszłam. Rozglądając się uznałam, że musiałam wejść do jakiegoś śmietniska między blokami, miałam zatkany nos, więc nawet tego nie poczułam. W pewnym momencie natrafiłam wzrokiem na zdjęcie w gazecie. Ale nie zwykłe, postać na nim łudząco przypominała mi... mnie. Podeszłam bliżej śmietnika i łapiąc gazetę dwoma palcami tak by nie dotknąć niczego więcej, podniosłam ją na wysokość oczu.
Tak, ta dziewczynka wyglądała jak ja! Tylko młodsza. Krótkie czarne włosy, opaska w różne wzorki, z którą się praktycznie nie rozstawałam, okulary, okrągła, lekko spłaszczona twarz, piegi i duże szaro niebieskie oczy.
Wyciągnęłam drugą rękę z kieszeni płaszcza i ignorując fakt, że gazeta została wyciągnięta ze śmietnika, wzięłam ją w dwie ręce i próbowałam odczytać ogłoszenie.
– La – przeczytałam pierwsze – r-rec-recher-che de... – zmarszczyłam brwi. Było napisane w nieznanym mi języku.
Gdy weszłam do domu zastałam niepokojącą ciszę. Ściągnęłam płaszcz i powiesiłam go na wieszaku, a buty zostawiłam przy drzwiach, i pokierowałam się do jadalni z gazetą w ręce. Tak jak myślałam, mój tata siedział przy stole i opierał głowę na ręce z telefonem. Podeszłam bliżej ściskając usta w cieniutką kreseczkę.
– Amiee! – krzyknął najwyraźniej słysząc jak się zbliżam. Wstał nagle z krzesła, podszedł do mnie i przytulił – Gdzie ty byłaś? Martwiłem się – przyjrzał mi się prostując ręce na moich ramionach. – I co tak śmierdzi?
– Przepraszam – odpowiedziałam cichutko i wyciągam w jego stronę gazetę.
Spojrzał na nią pytająco, ale wziął ją do ręki i usiadł przy stole. Stanęłam za nim i zaczęłam przyglądać się jak sprawdza ogłoszenie na pierwszej stronie.
– Skąd to masz? – spytał.
Wzdrygnęłam się na jego ostry ton.
– No, więc – zaczęłam – zostałam zatrzymana w szkole i jak wracałam to było późno, dlatego chciałam iść krótszą drogą. Ale zamiast tego trafiłam na zaułek ze śmieciami. No i tam znalazłam tą gazetę – wytłumaczyłam wszystko jak najmniej winnym tonem – No i ją wzięłam. Tato, dlaczego jestem na niej ja? I co tam jest napisane?
Zacisnął dłonie na papierze.
– Tato?
Wypuścił powietrze z płuc
– „Poszukiwania zaginionego dziecka wciąż trwają" – przetłumaczył.
– Nie mam pojęcia, kto w Ameryce trzyma gazety z Europy – powiedział.
Siedziałam naprzeciwko niego przy stole.
– A tym bardziej skąd ktoś wziął twoje zdjęcie, gdy miałaś 6 lat.
– Co to znaczy?
– Nie wiem, ale niepokoi mnie to.
– Mnie też – powiedziałam cicho.
Nastała chwila ciszy. Niezręcznej ciszy.
– Jutro z samego rana pojadę z tym do komisariatu – oznajmił.
– A co ja mam zrobić? – spytałam z nadzieją w głosie.
– Normalnie pójdziesz do szkoły – zrobiłam rozczarowaną minę – To nie były groźby śmierci – rzucił.
Następnego dnia po powrocie ze szkoły nie zastałam nikogo w domu. To było trochę niepokojące, więc odkładając plecak na kanapę wyciągnęłam z niego telefon i włączyłam wiadomości. Tato gdzie jesteś? Napisałam do niego i po chwili oczekiwania otrzymałam odpowiedź. Niedługo będę w domu, myszko. Odrób lekcje.
Odłożyłam bezradnie telefon i postanowiłam pójść do kuchni po coś do picia.
Otworzyłam lodówkę i rozejrzałam się za jakimś sokiem. Nic, oprócz mleka. Zamknęłam z trzaskiem lodówkę i postanowiłam, że wezmę zwykłą wodę z kranu. Pokierowałam się w jego stronę.
Poczułam czyjąś rękę na mojej buzi. Ktoś zakrył mi usta i objął tak, że nie mogłam się wyrwać. W moich oczach momentalnie pojawiły się łzy, a mimo prób wyswobodzenia się czułam tylko jego coraz mocniejszy uścisk.
– Uspokój się. Nie mam zamiaru zrobić ci krzywdy – szepnął mi do ucha. Nie znałam go, to na pewno. Ale jego głos był łagodny i...miły? – Za chwilę nie będziesz już nic czuła - oznajmił
Faktycznie. Po chwili już nic nie czułam.
CZYTASZ
Tajemnicze Przeznaczenie[Gruntowny Remont]
Mystery / Thriller[CZEKA NA GRUNTOWNY REMONT] POPRAWIONE (ale jeśli jakimś cudem znajdą się jakieś błędy, to bardzo przepraszamy i postaram się je poprawić jeśli tylko zostaną oznaczone) No więc... Jeśli poszukujesz dziwnej opowieści to zapraszam serdecznie. ________...