3

17 3 6
                                    

Chcę tylko oznajmić, że co rozdział będę zmieniała perspektywę, żebym nie musiała za każdym razem pisać tego na początku rozdziału.

__________

Wszystko mnie bolało, ale dopiero po chwili zorientowałam się, że leżę na twardym betonie. Chciałam otworzyć oczy i wstać, ale nagle wróciły wszystkie wspomnienia.

Gdzie jestem? Gdzie mój tata, gdy go potrzebuje?

– I co teraz? – usłyszałam.

Spięłam się cała i zaczęłam uważnie się przysłuchiwać.

– Ty kazałeś nam wiać, to ty wymyślaj.

– Nie kazałem – oburzył się – proponowałem. Poza tym to ty nagle zmieniłeś trasę.

Westchnięcie.

Powoli, lekko otworzyłam jedno oko, tak by nie zorientowali się, że nie śpię. Uważnie przyglądnęłam się pomieszczeniu, w którym się znajdowaliśmy. Wyglądało jak stary opuszczony budynek. Farba była zdarta ze ścian, szyby w oknach praktycznie nie istniały, a na podłodze leżały kawałki cegieł i betonu. Szybko omiotłam ich spojrzeniem. Siedzieli na przeciwko siebie pod ścianami. Jeden z nich miał spuszczoną głowę, opartą na rękach, które miał położone na kolanach. Miał długie czarne włosy, które zasłaniały mu twarz.

– Zaraz padnę – wyjęczał.

– Jasne – powiedział w odpowiedzi drugi – Nie krępuj się.

Miał modnie ścięte blond włosy, ale nie widziałam jego twarzy, bo miał ją odwróconą w stronę okna.

– Ta – wyszeptał czarnowłosy – obudź mnie jak mała się obudzi – dodał głośniej.

– Ta. Już się obudziła.

– Co?

Zamknęłam oko. Skąd wiedział, skoro nawet na mnie nie spojrzał?

Po chwili poczułam dłoń na ramieniu.

– Ma zamknięte oczy – wymamrotał.

– Bo udaje, głupku – Złapał mnie za rękę i szarpnięciem kazał usiąść. Nie za bardzo mając wybór, poddałam mu się jednocześnie próbując wyrwać rękę z jego mocnego uchwytu.

– Oszalałeś? – warknął na niego czarnowłosy i wyswobodził mnie z jego uścisku. Od razu odsunęłam się od nich jak najdalej aż w pewnej chwili trafiłam na ścianę. – Nie strasz jej jeszcze bardziej! – syknął i w tym momencie na mnie spojrzał.

W pierwszej chwili zobaczyłam jego łagodny, ale zmęczony wyraz twarzy. Później spojrzałam mu w oczy i na powrót się go przestraszyłam. Jego oczy były innych kolorów, jedno w przerażającym połączeniu ciemnego i jasnego.

Chciałam się odsunąć jeszcze dalej, ale nie mogłam, więc przyciągnęłam tylko do siebie nogi.

Spojrzałam na chłopaka w blond włosach, o dziwo wyglądał jakby miał wyrzuty sumienia. Patrzył na mnie z zaciśniętymi ustami, jego niebieskie oczy były lekko podkrążone, widać, że dość długo nie spał. To samo czarnowłosy.

Przełknęłam ślinę. Nie mogłam wypowiedzieć żadnego słowa. Ale może to i lepiej?

– Hej – kolorowo oki podniósł ręce w obronnym geście. – Jestem Hunter, a ten głupek to Luka – pokazał na swojego kolegę, który parsknął słysząc jego słowa. – Zazwyczaj zachowuje zimną krew, a to ja jestem ten głupi – oznajmił i nastąpiła niezręczna cisza. – Nie musisz się nas bać.

– I tak będzie się nas bać. Nie zapomnij, że ją porwaliśmy.

– Nie pomagasz – odwrócił się do blondyna, na co on wzruszył ramionami.

Tajemnicze Przeznaczenie[Gruntowny Remont]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz