5

13 2 4
                                    

Trzymałam koc tak, aby mi nie spadł. Jednocześnie całe swoje skupienie skierowałam na blondyna siedzącego przede mną. Z całych sił starałam się zachować poważny i pewny siebie wyraz twarzy, chociaż tak naprawdę się bałam.

Nie miałam zamiaru im ufać, od samego początku udawałam. Czekałam aż nadarzy się okazja, by wszystko komuś powiedzieć. Ta właśnie się pojawiła, więc miałam zamiar z niej skorzystać.

Jego reakcja była nieco inna niż się spodziewałam. Sądziłam, że powie, że go to nie obchodzi, że mam z nim iść, bo tak mówi. Albo coś podobnego. Ale zamiast tego, siedział przede mną i patrzył na mnie zdziwiony. Tak jakby myślał, że mu zaufałam. Z resztą od początku było to moim planem. Więc w sumie zdziwienie jakie poczułam zmieniło się w satysfakcję.

– Nigdy nie będziecie moimi przyjaciółmi – powtórzyłam – zabierzcie mnie do domu, albo...

– O, wstaliście – usłyszałam głos za sobą.

Odwróciłam się i zobaczyłam schodzącą po schodach, panią Eve. Uśmiechała się serdecznie w naszą stronę.

– Jak tam noc? Dobrze się spało? – spytała.

Skinęłam głową i odwróciłam się do chłopaków. Zrobili to samo. Nie zobaczyłam na ich twarzach ani cienia emocji, całkiem jakby założyli jakieś maski.

– Niezmiernie się cieszę – odpowiedziała szczęśliwa i pokierowała się w stronę kuchni. Gdy tylko zniknęła za progiem, ponownie spojrzałam na chłopaków.

– I co? – spytałam prawie szepcząc – Co ustaliliście?

Spojrzeli po sobie. Brunet wzruszył ramionami dając wyraźnie znak, że nie on tu rządzi. Blondyn na to pokręcił głową i przewrócił oczami.

Po chwili chłopak wstał i podszedł do kolegi ciągnąc go na drugi koniec pokoju. Zaczął coś do niego mówić, ale ten tylko skrzyżował ręce i patrzył na niego z dezaprobatą. Obydwaj byli zirytowani, widziałam to po ich zachowaniu. Miałam jedynie nadzieję, że zabiorą mnie do domu. Wtedy wyjawienie ich tożsamości będzie tylko kwestią czasu. Każdy dowiedziałby się, że stoją za porwaniem dziewczynki.

Po paru minutach znudziło mi się patrzenie na tą dwójkę, więc wstałam po cichu i poszłam do kuchni.

Pomieszczenie było przytulne i małe. Przeważały tu kolory zieleni i żółci. Wszystko urządzone było bardziej w staromodnym stylu, co tylko dawało poczucie spokoju.

Pani Eva stała przy jednym z blatów nalewając wody do kubka. Po chwili po pomieszczeniu rozszedł się przyjemny zapach maliny z pigwą.

Stanęłam bliżej właścicielki i jeszcze bardziej owinęłam się kocem. Tak jak myślałam, spojrzała na mnie i po chwili na jej twarzy pojawił się wielki rogal.

– Chcesz herbatki, cukiereczku? – spytała uprzejmie. I choć nie spodobało mi się przezwisko, jakiego użyła, odwzajemniłam jej uśmiech i skinęłam głową.

Pani Eva zaparzyła mi herbaty, po czym usiadłam razem z nią do stołu w jadalni. Ona także była urządzona w staromodnym stylu. Ale było tutaj całkiem przyjemnie. Usiadłam naprzeciwko niej przy stole. Kobieta jadła popijając wszystko herbatą, a w ręce trzymała gazetę. Ja za to ogrzewałam ręce kubkiem z ciepłym napojem i zastanawiałam się czy wyjawić całą prawdę tej miłej Pani.

Po chwili spojrzała na mnie i uśmiechnęła się serdecznie. Jak nie lubić takich ludzi?

– Jesteś głodna, skarbie? – spytała, na co pokręciłam głową.

Nagle do jadalni wbiegł Hunter. Gdy dostrzegł mnie naprzeciwko Pani Evy jego wyraz twarzy natychmiast się zmienił. Pani Eva podążając za moim wzrokiem obróciła się do chłopaka.

Tajemnicze Przeznaczenie[Gruntowny Remont]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz