22

271 21 0
                                    

Przez resztę dnia Alec głównie wymiotował, potem obmywał twarz wodą, by za chwilę znów zwymiotować i tak w kółko... Jego gardło i przełyk płonęły. W pewnym momencie przestał nawet pić, bo każdy kolejny łyk sprawiał mu coraz większy ból i powodował napływanie słonych łez do oczu.

Magnus był przy nim cały czas. Głaskał go uspokajająco po plecach, przytrzymywał włosy i ocierał pot z czoła. Szeptał mu do ucha różne formułki, próbując podnieść go na duchu. W końcu pomimo faktu, że byli po ślubie i spodziewali się dziecka, jego partner nadal był młodym, niespełna dziewiętnastoletnim chłopcem. Jego chłopcem, który potrzebował opieki i dużo miłości.

Gdy nastał wieczór, starszy stwierdził z ulgą, że Lightwood przestał wymiotować już ponad pół godziny temu. Był to względnie dobry czas, więc postanowił, że mogą już opuścić łazienkę.

- Powinieneś się położyć, skarbie- powiedział, a potem objął go ramieniem i zaprowadził do sypialni.

- Przyniesiesz mi moją szczoteczkę?- spytał młodszy, leżąc już na miękkim łóżku nakrytym złoto-brązową narzutą.

- Myłeś zęby już kilka razy, naprawdę, wystarczy już...

- Uhm, mówisz tak, żeby nie było mi przykro - stwierdził, zasłaniając usta dłonią.

- To nieprawda - czarownik pocałował go w czoło, a potem chwycił za dłoń, odsłaniając usta i na nich również złożył czuły pocałunek.

- Magnus! - spanikowany Alec od razu się odsunął. Gwałtowny ruch wywołał u niego salwę bólu w podbrzuszu.
Nie chciał zrobić krzywdy dzieciom, po prostu się zestresował tym, że Magnus całuje go, mimo że ten wcześniej wymiotował.

- Kochanie, spokojnie...- złapał niebieskookiego za ramiona, widząc grymas cierpienia na jego twarzy - Już dobrze, połóż się i nie ruszaj - polecił.
Był bardzo zmęczony całą tą sytuacją. Alec był chory, Łowcy narzekali, że szef ich olał, tak samo Czarownicy zaczęli mieć do niego pretensje, a Catarina zostaje wysłana na misję i ktoś musi przejąć opiekę nad Madzie.
To stanowczo za dużo jak na jedną głowę Bane'a.

Ale nie chciał, nie mógł kłopotać tym Aleca. Lightwood-Bane już od dłuższego czasu czuł się okropnie, więc każda sekunda snu była dla niego na wagę złota.
Tylko, że ciągle śniły mu się koszmary o Clary.

- Boję się spać, Magnus...- wyznał młody Łowca. Miał wysoką gorączkę, inaczej nigdy by czegoś takiego nie powiedział. - Boję się jej, mam wrażenie że ona zabiera mi dzieci...- wyszeptał, po czym zamknął oczy.

Magnus zamarł. To brzmiało mrocznie a on nie miał pojęcia o co chodzi.
Przecież ciąża Aleca to dar! Prawda...?

***

Pomimo dręczących go koszmarów, gdy Alec obudził się w środku nocy, nie był sobie w stanie przypomnieć, co mu się śniło. Nie czuł szybszego bicia serca ani zimnego potu. Było jakby... normalnie? Jakby po prostu przebudził się z mocnego snu, który nic nie znaczył.

Spojrzał na męża, którego powieki były zamknięte, a policzek oparty o białą poduszkę. Starszy jedną rękę trzymał zachowawczo na jego biodrze, a drugą ukrył gdzieś pod poduszką. To było tak rozczulające, że młodszy poczuł jak po jego policzku spływa łza wzruszenia. Nie potrafił się powstrzymać i z wdzięcznością pogładził kciukiem linię jego szczęki.

Magnus drgnął, a potem zamrugał, gwałtownie wyrwany ze snu. Szybko przyzwyczaił się do panującego w pomieszczeniu półmroku.

- Dlaczego płaczesz? - zapytał - Coś cię boli? - Magnus po ostatnich wydarzeniach był nieco spięty. Bał się o zdrowie Aleca i dzieci w jego łonie.

Odruchowo przesunął dłoń z biodra na wydatny brzuszek Łowcy, odznaczający się pod kołdrą.

- Nie, jest dobrze - szepnął Alec. No, prawie dobrze - dodał w myślach - Po prostu cieszę się, że mam cię tutaj.

- Ach... Ale skoro już mnie obudziłeś, to chyba coś mi się należy, prawda? - zapytał filuternie kociooki.

- Co? - Lightwood jak zwykle nie pojął aluzji.

- Buziak - czarownik podniósł się do siadu i przyciągnął partnera do pocałunku.
Pomimo ciemności czuł ciepło na jego policzkach, a oczyma wyobraźni zobaczył urocze rumieńce.
Mimo tego, że byli razem już dość długo, Lightwood-Bane zawsze słodko rumienił się podczas pocałunków.

Pogładził męża po twarzy, pocałował też w nosek.
- Na pewno dobrze się czujesz? - zadecydował, że jednak chce iść dalej spać, ale musiał być pewny, że wszystko jest już okej.

- Mhm. Nie miałem żadnego koszmaru, nic mnie nie boli.

- To dobrze. Jace i Izzy chcieli cię zobaczyć. I Simon. Więc jeśli jesteś na siłach to może...

- Jeszcze nie. - zaprzeczył szybko Alec.
Tęsknił za nimi, ale nie byłby w stanie spojrzeć Jace'owi w oczy.
Blondyn od miesięcy próbował znaleźć Clary, przywrócić jej Wzrok...

Pod Naszym Niebiem, Nad Naszym Piekłem (Ff Malec)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz