Alec miał coraz mniej siły na cokolwiek. Mimo że wyzdrowiał po tym dziwnym ataku, był ciągle zmęczony. Magnus mówił, że to ten legendarny czwarty miesiąc. Alec miał zgagę, zatkany nos i bolał go brzuch.
Mięśnie nie działały mu tak jak kiedyś i był zwyczajnie gruby. Nie mógł tego znieść...
Czuł się brzydki i bezużyteczny.Codzienne czynności, takie jak ubieranie się czy golenie były dla niego wyzwaniem. Dlatego też zazwyczaj dzień spędzał w wyciągniętym swetrze i spodniach od piżamy, a jego policzki i brodę pokrywał kilkudniowy zarost. Nie śmiał poprosić starszego o pomoc. Uważał, że to byłoby oznaką niemocy i słabości.
A że ten akurat wyjechał na jakiś czas do Catariny z ważną sprawą...Alec mógł spokojnie pogrążać się w swojej depresji samotnie!
Cudnie, naprawdę miła perspektywa.Pewnie powinien myśleć o dziwnych, nowych demonach, o zwłokach noworodka, które znaleźli, o swoim koszmarze...
Niestety nie mógł skupić myśli na czymś innym niż swój paskudny wygląd i to jak beznadziejnie słaby jest.Czasem się zastanawiał dlaczego Magnus go kocha. Jaki jest tego powód, jak można kochać kogoś takiego jak on.
Pewnie pogrążałby się w tym dalej, gdyby nie przerwało mu pukanie to drzwi mieszkania. To był Jace.
Czarnowłosy z grymasem niezadowolenia na twarzy wpuścił brata do mieszkania. Ostatnim, czego teraz chciał, był nieproszony gość.
Przyniósł bratu kawę, a potem usiedli razem przy kuchennym blacie. Lightwood splótl ręce na brzuszku, próbując go zasłonić. Czuł się bardzo niepewnie. W jego głowie pojawiły się wspomnienia koszmarów, w których młodszemu groziło niebezpieczeństwo.
- Co cię tu sprowadza? - spytał, nie patrząc mu w oczy.
- Chciałeś porozmawiać a potem zniknąłeś i już się do nie mnie odzywałeś. - Jace był odrobinę zmartwiony, choć widocznie chciał to ukryć. Patrzył na brata z przejęciem.
W szlafroku, nieogolony, podkrążone oczy i smutny wyraz twarzy. Alec nigdy się tak nie zaniedbywał.- Jace... jestem w połowie czwartego miesiąca ciąży. Już niedługo nie będę w stanie jeździć na misje, pracować... chciałbym znaleźć następcę na Szefa Instytutu. I musisz mi opowiedzieć wszystko co się tam działo przez ten czas gdy mnie nie było. Jak sprawa z małymi demonami?
Blondyn odetchnął z widoczną ulgą.
- Przestraszyłeś mnie - zaśmiał się- Myślałem, że grozi ci jakieś niebezpieczeństwo czy coś, a tu chodzi tylko o Instytut. Dajemy sobie radę. Izzy bije na głowę pozostałych łowców w kwestii polowania na demony. Jest jak maszynka do zabijania: szybka, silna i niezawodna.
Brunet nerwowo potarł policzek dłonią. Chciał opowiedzieć bratu o dziwnym śnie, w którym słyszał głos Clary i był pewien, że to Jace jest w niebezpieczeństwie, a nie on sam, jednak zawahał się. A może po prostu wyobraził sobie problem, którego nie ma?
W pewnym momencie młodszy przestał mówić o Isabelle i jej nadludzkiej zdolności w zwalczaniu demonów, zamiast tego bacznie przyglądając się swojemu rozmówcy.
- Alec, co się dzieje?- powiedział w końcu- Czuję, że czegoś mi nie mówisz. I tutaj nie chodzi o Instytut.
Odpowiedziało mu milczenie.
- Chodzi o dzieci? Coś z twoją ciążą jest nie tak?
Znów głucha cisza.
- Alec, no do cholery! - warknął, chwytając go za przedramię i ciągnąc tak, by spojrzał mu w oczy. Lightwood cicho syknął. Jego rany w większości już się zabliźniły, czasami jednak nadal czuł ból jakby na nowo się otwierały - Alec, powiedz cokolwiek...
- Uhm... Nie ściskaj tak mocno- wychrypiał, a potem ułożył obydwie ręce na blacie.
- Przepraszam - można wręcz było odnieść wrażenia, jakby Herondale zrobił się nagle dwa razy mniejszy - Bardzo cię boli?
- Nie - niebieskookiemu zrobiło się głupio. Zaraz wyjdzie na beksę z powodu głupiego pociągnięcia za rękę - Po prostu... Chyba jestem zmęczony i nie wiem już, co mówię- skłamał.
Odkąd jego relacje z bliskimi stały się takie ciężkie? Nie mógł już normalnie myśleć.
Każde słowo i każdy czyn musiał przemyśleć, wszystko wydawało mu się głupie i miał mnóstwo niepewności. - Chodzi, o to że śniła mi
się Clary... - zaczął niepewnie patrząc na reakcję brata.- i? - Jace nie wydawał się szczególnie zły - to dlatego tak się stresujesz?
- Nie. Bo... ona mówiła do mnie. Mówiła, Jace.
Witamy w nowym rozdziale.
Akcja powoli się rozkręca, jak się wam podoba?
CZYTASZ
Pod Naszym Niebiem, Nad Naszym Piekłem (Ff Malec)
FanficKontynuuacja ff z profilu @akumulator_zycia Życie z Magnusem było dla Aleca coraz piękniejsze. Wreszcie poczuł, że mimo zła na świecie da się żyć w spokoju. Względnym spokoju, bo Bane to wariat jakich mało. Wtem do ich życia przychodzi nowy problem...