23

227 20 0
                                    

Alec miał coraz mniej siły na cokolwiek. Mimo że wyzdrowiał po tym dziwnym ataku, był ciągle zmęczony. Magnus mówił, że to ten legendarny czwarty miesiąc. Alec miał zgagę, zatkany nos i bolał go brzuch.
Mięśnie nie działały mu tak jak kiedyś i był zwyczajnie gruby. Nie mógł tego znieść...
Czuł się brzydki i bezużyteczny.

Codzienne czynności, takie jak ubieranie się czy golenie były dla niego wyzwaniem. Dlatego też zazwyczaj dzień spędzał w wyciągniętym swetrze i spodniach od piżamy, a jego policzki i brodę pokrywał kilkudniowy zarost. Nie śmiał poprosić starszego o pomoc. Uważał, że to byłoby oznaką niemocy i słabości.
A że ten akurat wyjechał na jakiś czas do Catariny z ważną sprawą...Alec mógł spokojnie pogrążać się w swojej depresji samotnie!
Cudnie, naprawdę miła perspektywa.

Pewnie powinien myśleć o dziwnych, nowych demonach, o zwłokach noworodka, które znaleźli, o swoim koszmarze...
Niestety nie mógł skupić myśli na czymś innym niż swój paskudny wygląd i to jak beznadziejnie słaby jest.

Czasem się zastanawiał dlaczego Magnus go kocha. Jaki jest tego powód, jak można kochać kogoś takiego jak on.

Pewnie pogrążałby się w tym dalej, gdyby nie przerwało mu pukanie to drzwi mieszkania. To był Jace.

Czarnowłosy z grymasem niezadowolenia na twarzy wpuścił brata do mieszkania. Ostatnim, czego teraz chciał, był nieproszony gość. 

Przyniósł bratu kawę, a potem usiedli razem przy kuchennym blacie. Lightwood splótl ręce na brzuszku, próbując go zasłonić. Czuł się bardzo niepewnie. W jego głowie pojawiły się wspomnienia koszmarów, w których młodszemu groziło niebezpieczeństwo.

- Co cię tu sprowadza? - spytał, nie patrząc mu w oczy.

- Chciałeś porozmawiać a potem zniknąłeś i już się do nie mnie odzywałeś. - Jace był odrobinę zmartwiony, choć widocznie chciał to ukryć. Patrzył na brata z przejęciem.
W szlafroku, nieogolony, podkrążone oczy i smutny wyraz twarzy. Alec nigdy się tak nie zaniedbywał.

- Jace... jestem w połowie czwartego miesiąca ciąży. Już niedługo nie będę w stanie jeździć na misje, pracować... chciałbym znaleźć następcę na Szefa Instytutu. I musisz mi opowiedzieć wszystko co się tam działo przez ten czas gdy mnie nie było. Jak sprawa z małymi demonami?

Blondyn odetchnął z widoczną ulgą.

- Przestraszyłeś mnie - zaśmiał się- Myślałem, że grozi ci jakieś niebezpieczeństwo czy coś, a tu chodzi tylko o Instytut. Dajemy sobie radę. Izzy bije na głowę pozostałych łowców w kwestii polowania na demony. Jest jak maszynka do zabijania: szybka, silna i niezawodna.

Brunet nerwowo potarł policzek dłonią. Chciał opowiedzieć bratu o dziwnym śnie, w którym słyszał głos Clary i był pewien, że to Jace jest w niebezpieczeństwie, a nie on sam, jednak zawahał się. A może po prostu wyobraził sobie problem, którego nie ma?

W pewnym momencie młodszy przestał mówić o Isabelle i jej nadludzkiej zdolności w zwalczaniu demonów, zamiast tego bacznie przyglądając się swojemu rozmówcy.

- Alec, co się dzieje?- powiedział w końcu-  Czuję, że czegoś mi nie mówisz. I tutaj nie chodzi o Instytut. 

Odpowiedziało mu milczenie.

- Chodzi o dzieci? Coś z twoją ciążą jest nie tak?

Znów głucha cisza.

- Alec, no do cholery! - warknął, chwytając go za przedramię i ciągnąc tak, by spojrzał mu w oczy. Lightwood cicho syknął. Jego rany w większości już się zabliźniły, czasami jednak nadal czuł ból jakby na nowo się otwierały - Alec, powiedz cokolwiek...

- Uhm... Nie ściskaj tak mocno- wychrypiał, a potem ułożył obydwie ręce na blacie.

- Przepraszam - można wręcz było odnieść wrażenia, jakby Herondale zrobił się nagle dwa razy mniejszy - Bardzo cię boli?

- Nie - niebieskookiemu zrobiło się głupio. Zaraz wyjdzie na beksę z powodu głupiego pociągnięcia za rękę - Po prostu... Chyba jestem zmęczony i nie wiem już, co mówię- skłamał.
Odkąd jego relacje z bliskimi stały się takie ciężkie? Nie mógł już normalnie myśleć.
Każde słowo i każdy czyn musiał przemyśleć, wszystko wydawało mu się głupie i miał mnóstwo niepewności. - Chodzi, o to że śniła mi
się Clary... - zaczął niepewnie patrząc na reakcję brata.

- i? - Jace nie wydawał się szczególnie zły - to dlatego tak się stresujesz?

- Nie. Bo... ona mówiła do mnie. Mówiła, Jace.

Witamy w nowym rozdziale.
Akcja powoli się rozkręca, jak się wam podoba?

Pod Naszym Niebiem, Nad Naszym Piekłem (Ff Malec)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz