VI

369 65 14
                                    

Wszystko zaczęło mu wypadać z rąk i obracać się w popiół na piątym roku. Bitwa w Departamencie Tajemnic. Ojciec trafia do więzienia. Przeszywający szloch matki. Pusty dom. Niezliczone artykuły w gazetach. Naloty aurorów na Malfoy Manor.

Maski zostały zrzucone.

Coś się wtedy w nim rozpadło. Nie potrafił się już ukrywać tak jak dawniej. Przez całe dnie był zmęczony, mimo że nic nie robił. Wzdrygał się na każdy głośniejszy dźwięk i zakrywał oczy przed ostrym światłem. Nocami rzucał się po łóżku nękany koszmarami. Uciekał wzrokiem przed spojrzeniami matki. Przestał odpowiadać na jakiekolwiek listy. Całymi dniami wpatrywał się w okna, a potem wieczorami szczelnie je zasłaniał.

Najgorsze miało jednak nadejść.

Czasami wciąż śni mu się to po nocach. Stłumiony wrzask, gdy Voldemort wypalał mu na przedramieniu Mroczny Znak. Oczy zasnute łzami, uginające się kolana, nienawiść. Nienawidził siebie i Voldemorta, i ojca, że go z tym wszystkim zostawił, i matki, tak słabej i wątłej, i Harry'ego Pottera, i coraz częściej całego świata.

Potem już wszędzie widział mrok. Ciemność tropiła go jak zaszczute zwierzę, a on osłabiony próbował przedrzeć się przez knieje, o które rozrywał szatę i blade policzki.

Nie cierpiał nawet swego odbicia w lustrze i gdzie tylko mógł, zakrywał zwierciadła ciężkimi, zakurzonymi tkaninami. Był to jednak tylko wierzchołek góry lodowej. Stanowił drobiazg w porównaniu z bólem, który Draco sobie zadawał.

Próbował pozbyć się Znaku na wiele sposobów. Rozszarpywał skórę, brocząc krwią płytki łazienkowe; kupował eliksiry, które jedynie jeszcze bardziej osłabiały skórę; używał zaklęć, zbyt ryzykowanych i skomplikowanych, by mógł wykonać je właściwie. Nic nie przynosiło pożądanego efektu i w końcu musiał ograniczyć się do tej jednej rzeczy, podpatrzonej u pozostałych Śmierciożerców. Nigdy nie podwijał rękawów i choć latem cały czas osuszał czoło chusteczką, nie zdejmował długich szat. Dawało to mylne poczucie kontroli, lecz Draco cieszył się, że posiada jakiekolwiek.

To właśnie wtedy czuł się najgorzej. Były to lata przepełnione jedynie rozpaczą, lękiem i gniewem. Bardziej niż kiedykolwiek tęsknił za okruchami życzliwości, których w tamtym okresie nie dostawał nawet od matki.

Rozkazy od Voldemorta miały smak strachu. Nigdy nie zapomni tych nieprzeniknionych oczu, a potem cichych słów Zabijesz Dumbledore'a. Voldemort nie pytał. Stwierdzał fakty i Draco o tym dobrze wiedział, słaniając się przed jego obliczem.

Całą noc płakał.

Całą noc błagał o śmierć, a jednocześnie tak jej się bał, że ciągle szczypał niemalże przezroczystą skórę na ramieniu i sprawdzał, czy ciągle oddycha.

Nienawiść.

Płakał z nienawiści.

Dusza grzeszna ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz