96. Paryż.

140 47 9
                                    

Czasem się zastanawiam, czemu jest tak, że ludzie przychodzą do naszego życia niespodziewanie i tak samo z niego odchodzą. Oczywiście każdy z nas czegoś takiego doświadczył i każdy mógłby podać setki powodów dlaczego tych ludzi już nie ma, ale i tak nikt z nas tego nie zrozumie. Nikt nie chce tego zrozumieć i mimo upływu czasu zagląda czasem do rozmów na fejsie. Ja już nie mam fejsa, nie miałem też starych rozmów, więc do nich nie zaglądałem, ale nadal mam wszystko w pamięci. Pojawiłaś się w jednym z najmroczniejszych momentów mojego życia i byłaś ukojeniem, którego wtedy bardzo potrzebowałem. Wszystko zaczęło się w październiku 2017 roku i chociaż już cię nie ma te uczucia nadal żyją w moim sercu. Pamiętam, że skomentowałem jakiś sad filmik na youtubie, a ty odpowiedziałaś na komentarz i tak nasza znajomość się narodziła. Przez jakiś czas pisaliśmy do siebie na poczcie, a potem przeszliśmy na fejsa. Mówię tak za każdym razem, gdy opisuję jakąś znajomość w moim życiu, ale chwile w których dawałaś mi uśmiech były piękne i nigdy ich nie zapomnę. To był ten okres, w którym żyletki dawały o sobie znać, a krzywda jaką wyrządziłem niewinnym ludziom zniszczyła i mnie i ich zdanie o mnie. Ty rozumiałaś każdy mój błąd i nie oceniałaś niczego tylko robiłaś wszystko żeby mi pomóc. Też miałaś swoje problemy i też robiłem co mogłem żebyś uśmiechała się jak najczęściej. Zarywaliśmy nocki żeby pisać ze sobą jak najdłużej. Spotkanie to w tym wypadku było coś niemożliwego, bo mieszkałaś w Paryżu, a nawet gdybyś mieszkała w Polsce to i tak pewnie byśmy się nie spotkali, bo bym znalazł jakąś wymówkę. W pewnym momencie byłaś jedynym powodem, dla którego żyłem i nie chodzi tu o uczucia, bo wtedy nie czułem nic prócz obojętności. Nie chciałem zostawiać cię samej w tym piekle, przez które szliśmy razem. Byliśmy tak daleko od siebie, a jednak tak blisko, że czułem każdy twój ból. Zawsze gdy było kiepsko mówiłaś, że jest dobrze, bo nie chciałaś mnie martwić, ale to było na nic bo ja i tak wiedziałem że kłamiesz. To była jedna z tych przyjaźni, o których możemy poczytać w książkach z tą różnicą, że tym razem nie było szczęśliwego zakończenia. Szczerze mówiąc to nie pamiętam dobrze momentu, w którym nasze drogi się rozeszły. Wiem, że za pierwszym razem to był grudzień 2017 roku i wtedy działo się tyle, że wiele wspomnień mi po prostu uciekło. Wydaje mi się, że z każdym dniem pisaliśmy coraz mniej aż w końcu zaczęły zdarzać się dni, w których żadne z nas nie napisało. Wiadomo, że mnie to bolało, ale oczywiście nic z tym nie robiłem, bo myślałem, że po prostu się mną znudziłaś lub znalazłaś kogoś innego. Pamiętam jeszcze, że kilka miesięcy później mieliśmy przez chwilę kontakt, ale nie był on taki sam jak wcześniej i nasze drogi rozeszły się na zawsze. Mimo wszystko jestem ci niesamowicie wdzięczny, że byłaś moim jedynym światełkiem w tunelu w tamtym okresie. Nie wiem czy teraz bym był na tym świecie gdyby nie ty. Nigdy nie byłem w Paryżu, ale sprawiłaś, że mam piękne wspomnienia związane z tym miejscem. Bardzo dziękuję ci za to i pamiętaj, że szczęśliwe życie czeka na ciebie, bo na nie zasługujesz. Przeszłość nie ma znaczenia, liczy się tylko to, co jest przed nami, a ja wiem, że przed tobą jest ogromne szczęście. Musisz tylko po nie sięgnąć, aniołku.

PamiętnikOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz