Rozdział 2

643 33 1
                                    

Camila.Pov.

Oczywiście nie mogłam mieć spokoju do końca dnia, bo matka wpadła mi do pokoju i zaczęła na mnie krzyczeć, że nawet nie wiedziała, że jestem w domu i nic mi się nie stało skoro skończyłam zajęcia około godziny szesnastej. Przeprosiłam ją jedynie i uprzedzając jej pytanie jak było w szkole odpowiedziałam, że dobrze i mam już jedną znajomą. Chyba mogę tak nazwać Lauren, prawda? Ta odparła jedynie, że to super i nim wyszła z pokoju oznajmiła, że kolacja jest gotowa.

Siedziałam przy stole oraz powoli jadłam swoją porcję wraz z Sofi, która siedziała koło mnie i opowiadała swój dzień w nowej szkole. Uśmiechnęłam się, że klasa dobrze ją przyjęła i już ma kilka koleżanek i kolegów. Małą zawsze wszyscy lubili, nie to co mnie, takiego wyrzutka.

-Gdzie ojciec?- spytałam przerywając chwilową ciszę przy stole oraz patrząc na matkę oczekując od niej odpowiedzi. Kobieta podrapała się po policzku i spojrzała w końcu na mnie i już wiedziałam co zamierza powiedzieć. "Ojciec załatwia sprawy na mieście i wróci późno w nocy".

-Ojciec załatwia sprawy na mieście i wróci późno w nocy.- kurwa jak ja ją dobrze znam, oczywiście, że załatwia sprawy na mieście, czyli po pracy po prostu poszedł znów się upić z kumplami z firmy.

Wymuszam uśmiech na twarzy i wstaję od stołu kierując się do swojego pokoju, w którym ubieram na siebie najgrubszą bluzę jaką mam w szafie oraz zakładam trampki.Biorę plecak, w którym mam już książki na jutro i wpakowuję do niego koc wraz z portfelem i butelką wody. Schodząc po schodach krzyczę jedynie, że wrócę jutro wieczorem i nie przejmując się krzykami matki wychodzę z domu i kieruję się w stronę najbliższego sklepu.

Lauren.Pov.

W połowię butelki wina zbiera mi się na płacz, więc po prostu to robię, nie hamuję się tak jak zwykle mam to w zwyczaju robić. Staram się ogarnąć i przestać w czasie odpalając już kolejnego papierosa. To jedyna rzecz jaka może mnie choćby trochę uspokoić i mam rację, już po drugim mocniejszym zaciągnięciu się dymem.

Pociągam kilka razy nosem i zbieram powoli swoje rzeczy i pakuję je do plecaka i idę w kierunku motocykla, którego zaczynam pchać w stronę dróżki leśnej. Może i jestem w chuj pijana, ale nie głupia, nie chcę spowodować wypadku ani kogoś zabić. Patrząc na godzinę w telefonie stwierdzam, że na pewno nie pójdę jutro do szkoły, a jedynie dobrze się wyśpię na spotkanie z Camilą. Uśmiecham się sama na wspomnienie dziewczyny i idę powoli w stronę gdzie znajduje się mój dom.


------------------------------------------------------------------------------------------------------------------

Hej! Mam nadzieję, że się podobał! Miłego! Dajcie znać jak wrażenie do tej pory jeżeli chodzi o tą książkę, byłoby mi miło. Pa!

I'm yours.|CamrenOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz