Camila.Pov.
Wjeżdżam do garażu i od razu hamuję, oddycham szybko, mam wrażenie, że przez całą drogę do domu czarnowłosej nie oddychałam, a to może przez to, że dziewczyna wtuliła się w moje plecy i jak gdyby nigdy nic trzymała swoje dłonie na moim brzuchu. Lauren zsiada z motocyklu i od razu się przewraca, przekręcam na to oczami, a ona się śmieję.
-Wstawaj Lauren. Musisz się rozebrać i iść do łóżka.- mówię do niej pewnie i pomagam jej wstać na nogi, dzięki czemu po około piętnastu minutach już jesteśmy u niej w pokoju, najcięższa rzecz jaką musiałam z nią pokonać były schody, co chwilę się przewracała, kładła i na nich śmiała, przez co ja również.
-Dziękuję Camzi.- mówi do mnie zielonooka i wysyła mi swój firmowy uśmieszek, dokładnie taki sam jaki pokazała mi gdy rozmawiałam z nią w ławce na lekcji. Chichoczę cicho i kładę ją delikatnie na łóżko i staram się ściągnąć z niej kurtkę razem z koszulką. Pomaga mi tym, że siada i podnosi delikatnie ręce do góry.
-Wyglądasz teraz jak takie małe bezbronne dziecko.-chichoczę i kładę ją z powrotem z uśmiechem na ustach.- Spodnie sama ze ściągniesz, powodzenia.- mówię i siadam na krawędzi jej łóżka i bacznie się jej przyglądam.
-Yhm.- mruczy i rozpina rozporek oraz guzik w swoich jeansach.
Opuszcza je jeszcze bardziej niż miała wcześniej, a ja lekko się rumienię. Okej, dobra, tego się nie spodziewałam, że ona może mieć to co ma, ale i tak chcę ją poznać, w pewien sposób mnie to podnieca, nie wiem czemu. Odwracam głowę chcąc dać jej prywatność, czy coś. Boże, Camila! Przed chwilą patrzałaś się jej centralnie na krocze, a ty mówisz teraz o prywatności
- Zrozumiem, jeżeli cię to obrzydza.- mówi smutna wchodząc pod kołdrę i rzucając spodniami.
-Ej, wcale tak nie jest. To co masz w spodniach mnie nie obrzydza, można powiedzieć, że podnieca.- drugą część zdania mówię szeptem tak, aby dziewczyna mnie nie usłyszała, jednak mi to nie wychodzi. Widzę tylko jak się szeroko uśmiecha, zawstydzając mnie jeszcze bardziej.
-Dobrze.- mówi dziwnie radosna i bierze moją dłoń w swoją i gładzi ją delikatnie kciukiem, jest to przyjemne, nie zabieram dłoni. -Śpij dziś u mnie, jest już za późno byś gdziekolwiek szła, w dodatku sama, wiesz o co mi chodzi.- szepcze zerkając mi co jakiś czas w oczy. Mówi tak spokojnie i wyraźnie, że, aż się dziwię.
-No nie wiem.- gryzę wargę zastanawiając się czy warto i czy nie będę żałowała. Wzdycham bezradnie, bo i tak bym albo nie spała całą noc albo spała na ławce w parku, gdzie najprawdopodobniej, by mnie ktoś zgwałcił.- Eh, no dobra.- mówię sprawiając, że na ustach Lauren pojawia się jeszcze większy uśmiech niż wcześniej, jeżeli to w ogóle jest możliwe.
-------------------------------------------------------------------------------------------------------
Mam nadzieję, że się podobał! Miłego!
![](https://img.wattpad.com/cover/230594987-288-k16105.jpg)
CZYTASZ
I'm yours.|Camren
FanfictionG!P Lauren- 20 lat, kibluje w czwartej klasie. Camila- 19 lat, nowa w klasie.