Rozdział 7

491 20 4
                                    

Hej,

Dawno mnie tu nie było, jestem tak zabiegana, że prawdopodobnie, gdybym się nie rozchorowała to nie skończyłabym jeszcze tego rozdziału, ale udało się. Nie jestem z niego zbyt zadowolona, ale teraz będzie mi łatwiej, bo już mam plan na dalszą część. 

~~*~~

Od godziny siedziałam i opowiadałam kłamstwa o jakieś rodzinie wampirów, która kiedyś mi pomogła i chciałabym się odwdzięczyć dlatego muszę ich znaleźć. Całe to zmyślanie przychodziło mi łatwo, ale byłam zła na Niklausa. Eleonora była miłą kobietą, byłam pewna, że mi nie odmówi pomocy, co denerwowało mnie jeszcze bardziej.

-Kochana, czy możemy liczyć na twoją pomoc? – Niklaus spojrzała na kobietę przed nami, a Ja uśmiechnęłam tak by wyglądało to przekonująco.

-Pomogę, ale nie robię tego dla Ciebie tylko dla Twojej przemiłej ukochanej. Mam nadzieje, że sprowadzi Cię na dobrą drogę. Dobrze patrzy jej z oczy.

Zrobiło mi się głupio, że tak ją okłamuję, ale teraz było na to za późno. Robię to dla Hope, przynajmniej tak sobie powtarzam. Dla Hope.

Kobieta wstała i skierowała swoje kroki na zaplecze. Po chwili wróciła z mapą świata i wielką walizką. Położyła mapę przed sobą. Do około poustawiała świeczki i rozrzuciła zioła, które wyjęła z kufra. Patrzyłam uważnie jak przygotowuje swoje stanowisko.

-Dajcie mi jakąś rzecz, która należała do, któregoś z nich.

Niklaus pod stołem podał mi srebrny sygnet, a Ja zaczęłam udawać, że szukam czegoś w torebce i po chwili oddałam go kobiecie. Położyła pierścień na mapie i wsadziła ręce do walizki. Wyjęła z niej szczura, któremu skręciła kark. Zaczęła wypowiadać zaklęcie, a z krwi martwego zwierzęcia zaczęły układać się linie na mapie. Przyjrzałam się uważnie i już wiedziałam, gdzie czeka nas wyprawa.

-Paryż – powiedzieliśmy równo z Niklausem.

-Więcej nie mogę dla was zrobić, moja moc nie jest już tak silna jak kiedyś.

-Dziękujemy, bardzo nam pomogłaś – blondyn wstał pierwszy i podał mi dłoń, a Ja wstałam z jego pomocą.

-Bardzo miło było Panią poznać, dziękuję to dla mnie wiele znaczy – uśmiechnęłam się i przeklinałam w myślach Mikaelsona, że muszę przez niego kłamać.

Gdy Niklaus był już przy wyjściu, kobieta nachyliła się nade mną i wyszeptała ledwie słyszalnie.

-Wierzę, że uda Ci się go poskromić, ale nie daj mu się zmanipulować, bo przepadniesz. Uważaj na siebie.

Spojrzała na mnie i uśmiechnęła się. Patrzyłam na nią w lekkim szoku, ale odwzajemniłam niepewnie uśmiech. Odwróciłam się do blondyna, jego wzrok wyrażał zdziwienie, ale wydaje mi się, że nie usłyszał co Eleonora powiedziała. Ostatni raz kiwnęłam kobiecie na pożegnanie i ruszyliśmy do wyjścia. W milczeniu wsiedliśmy do samochodu, a Niklaus odjechał z piskiem opon. Każdy był pogrążony w swoich myślach, ale blondyn przerwał tą ciszę.

-Co Ci powiedziała?

-Nic, życzyła mi powodzenia.

-Przecież widzę, że kłamiesz, nie znamy się od wczoraj – burknął zły.

-Tak jak mówiłam, życzyła mi powodzenia, ale nie z misją tylko z Tobą – mijało się to trochę z prawdą, ale brzmiało przekonująco.

-Gotowa na podbój Paryża? – zapytał zmieniając temat. Może uznał moją odpowiedź za satysfakcjonującą.

-Mieszkałam kilka lat w Paryżu, więc nie jest to dla mnie jakaś nowość – odparłam i spojrzałam na Niego, a na jego twarzy pojawił się łobuzerski uśmiech.

-Ale nie byłaś w Paryżu ze mną – nie wiedziałam, czy to sugestia, czy tylko zwykły żart, ale ciszyłam się, że zaczynamy normalnie rozmawiać.

-A to coś zmienia? Paryż to miasto miłości, a Ja jadę z bratem – zaśmiałam się, a jemu zrzedła mina.

Spojrzałam na swoje ręce, na palcu dalej znajdował się pierścionek. Wyjęłam z torebki pudełko, żeby go odłożyć.

-Nie musiałaś ściągać, możesz go sobie zostawić.

-Nie potrzebuje, mam jeden i on mi wystarczy – spojrzałam na drugą rękę, błyszczał na niej pierścionek zaręczynowy, który dostałam od Stefana, zaczarowany tak, żebym mogła chodzić w pełnym słońcu. Widziałam jak Niklaus spogląda na moją rękę.

-Tęsknisz za nim?

-Każdego dnia, ale czas wyleczył rany i teraz jest tylko dawnym wspomnieniem z przeszłości.

- Kochasz go jeszcze?

-Na pewno w tamtym czasie go kochałam i gdyby żył pewnie dalej by tak było, ale teraz nie wiem. Minęło tyle lat, jego twarz pamiętam jak przez mgłę. Zawsze gdy o nim myślę, czuję ciepło w sercu i smutek, że odszedł, ale czy to jeszcze miłość?

-Wiele razu w życiu czułem się zakochany, ale wiem z doświadczenia, że gdy minie tyle lat, zostają tylko wspomnienia uczuć, które się wtedy czuło, ale to już nie jest to samo.

-Pamiętam miłość, która wtedy mnie otaczała, ale teraz jest to takie odległe. Jak i całe życie które wtedy wiodłam.

-Bycie nieśmiertelnym ma wiele zalet, ale jeszcze więcej wad - zapadła między nami cisza, a Ja spojrzałam przez okno. Zaczął kropić deszcz, a po szybie płynęły pojedyncze krople - czy gdybyś teraz miała taki wybór, dalej wybrałabyś nieśmiertelność?

-Tak - nie musiałam się zastanawiać - na początku byłam przerażona, ale z czasem odkryłam jak wiele dała mi ta przemiana. Ukształtowała mój charakter, stworzyła mnie na nowo. Tęsknie za starym życiem, ale już bym się tam nie odnalazła.

-Jesteś dobrym wampirem, a to się zdarza naprawdę rzadko. Gdy ludzie żyją tak długo, zaciera się granica między dobrem, a złem.

-Wiem o tym. Czasem i mnie zdarzają się takie momenty, że zapominam co jest dobre, a co złe, ale wiem, że nie mogę pozwolić by ciemność mnie pochłonęła. Wtedy przestałabym być sobą.

-Nie chciałbym, żeby kiedykolwiek to nastąpiło.

Spojrzałam na Niklausa, był skupiony na drodze. Wyglądał tak spokojnie, gdy zauważył, że mu się przyglądam uśmiechnął się, ale nie odwrócił głowy.

-Teraz to ty możesz zostać posądzona o kazirodztwo, przyglądając mi się tak intensywnie - zaśmiał się, a ja odwróciłam wzrok speszona.

-Jesteś zbyt pewny siebie - chciałam obrócić to w żart, ale mój głos zdradził mnie i nie zabrzmiało to przekonująco.

-Mam ku temu wiele powodów.

-Oczywiście, nikt w to nie wątpi.

-Dobrze, że chociaż tutaj się zgadzamy - zaśmiał się, a ja uśmiechnęłam się do niego.

Zatrzymał się pod moim mieszkaniem, co zakończyło naszą małą wymianę zdań.

-Weź wszystkie potrzebne rzeczy, rano wyruszymy - wrócił stary Niklaus, oschły i bez uczuć.

Pomimo wszystkiego co się dziś wydarzyło, czułam, że jednak zaczyna wracać nić porozumienia między nami. Wiedziałam, że Niklaus, zapomniał się i też to poczuł dlatego przywrócił wokół siebie mur.

Otworzyłam drzwi samochodu i wysiadłam.

-Dobranoc Niklaus, będę czekać.

-Dobranoc Caroline - usłyszałam cichy szept i zatrzymałam się. Odwróciłam się, żeby spojrzeć na jego twarz. On patrzył na mnie, a Ja na niego. Była to jak rozmowa bez wypowiadania słów. Jak szybko się zaczęło tak szybko skończyło. Odwrócił wzrok i odjechał. Uśmiechnęłam się pod nosem i w dobrym humorze ruszyłam na górę. 

~~*~~

Mam nadzieje, że następny rozdział pojawi się szybciej i nie zrobię już tak długiej przerwy, ale nic nie obiecuję. 

Życzę Wam miłego wieczoru i do zobaczenia przy kolejnym rozdziale. 

Spotkanie po latach ~KlarolineOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz