𝟡. 𝕋𝔸𝕃𝕂 𝕋𝕆 𝕄𝔼

520 58 8
                                    


Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.


❝you don't have to be a hero to save the world❞



ℂ𝕀ℂℍ𝔼 ℙ𝕌𝕂𝔸ℕ𝕀𝔼 nie przynosiło żadnych skutków. Próby nawiązania jakiejkolwiek rozmowy dawały jedynie suche, byle jakie odpowiedzi. Drzwi do pokoju Izuku pozostawały przez większość czasu zamknięte. Wraz z pogarszającym się stanem chłopaka, zmartwienie w twoim sercu rosło, ogarniając cały organizm i nie pozwalając na myślenie o czymkolwiek innym. Chociaż chłopak nadal uśmiechał się i wyglądał normalnie, jego nastawienie na świat zmieniło się kompletnie. 

— On nadal chce iść do yuuei, prawda? — zapytałaś waszą mamę, popijając zieloną herbatę. Jej wzrok przesunął się na podłogę, obserwując ją ze smutkiem. Jej krągłe, ciepłe dłonie ściskały mocno filiżankę, ukazując, że wasza konwersacja nie była łatwa. — Wydział bohaterstwa, jak przypuszczam? 

— Nie zmienił tego postawienia od dzieciństwa — mruknęła w odpowiedzi Inko, zakrywając swoją twarz, aby ukryć kryjące się na niej emocji. Póki chłopak był w szkole, mogłyście rozmawiać o nim i problemach, związanych z jego marzeniem. 

— Być może dostanie się na ogólne nauczanie. Albo przekonamy go na wsparcie. Z jego głową na pewno sobie poradzi — rzuciłaś spokojnie, wpatrując się w widok za oknem i popijając herbatę. Martwiłaś się, to prawda, ale z czasem nauczyłaś się kontrolować swoje emocje, aby twoje zmartwienia nie odbiły się na rodzinie. — Jeżeli U.A. go nie przyjmie, to jest jeszcze wiele innych, dobrych szkół. 

— Przecież on tak długo o tym marzył... — powiedziała cicho kobieta, próbując zakamuflować fakt, że jej głos powoli łamie się, a łzy zbierają się w kącikach oczu. Zniżyłaś nieznacznie głowę, wpatrując się w zabarwioną wodę. Teraz jednak nie mogłaś się rozczulać. Twoja mama potrzebowała kogoś stabilnego, na kim mogła się oprzeć i zapytać o bezstronną opinię. 

— Wiem, ale nic nie możemy zrobić — przerwałaś jej, odkładając szklankę na stół. Wstałaś z krzesła i podeszłaś do zielonowłosej, kucając przy niej. Przesunęłaś głową, chcąc złapać jej spojrzenie. Kiedy jej zielone tęczówki spojrzały na ciebie, uśmiechnęłaś się delikatnie. — Mogę ja to zrobić. 

— Nie, nie... W końcu ja jestem jego matką — zaprzeczyła, machając głową. Zanim zaczęła mamrotać, że była to jej odpowiedzialność, złapałaś za jej dłonie i ścisnęłaś delikatnie. Jej sylwetka oraz wyraz twarzy znacznie zmieniły się przez lata, ale nie przeszkadzało ci to. Nadal była tą samą kobietą, która cię wychowała i kochała przez wszystkie lata twojego krótkiego życia. 

❝KIWI❞ izuku midoriya i readerOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz