część trzecia

119 10 7
                                    

Dziewczyny po raz kolejny spotkały się całą czwórką na Wielkiej Sali, tym razem na kolacji. Isla po raz kolejny zawołała dziewczyny do swojego stolika. Nawet Evelyn usiadła z nimi, choć Draco odradzał jej tego pomysłu. Gryfonka zajęła miejsce obok starszego bliźniaka, który promiennie się do niej uśmiechnął. Anais w tym czasie spoglądała na Cho, która starała się ją ignorować od ostatnich prób przytulenia jej. 

— Ruda, daj jej już spokój — Parsknęła śmiechem Isla, szturchając Count w ramię. 

— Ale nic takiego nie robię! 

— Przecież Ty podrywasz wszystko, co ma dziurę, nawet kibel.

Violet słysząc to opluła się sokiem, przy tym wybuchając śmiechem. Większość Gryfonów spojrzało na nią z lekkim obrzydzeniem, a chwilę później zobaczyła serwetkę przed swoją twarzą. Zerknęła na osobę, która jej ją podała, a gdy zauważyła Georga, od razu się zarumieniła. 

— Dziękuję.. — Wyszeptała, delikatnie się przy tym uśmiechając. 

Harry siedzący obok Anais, spuścił głowę, będąc wyraźnie zazdrosnym. Wtem wstał od stołu i wyszedł z Wielkiej Sali. Rudowłosa dzięki temu przysunęła się do Hermiony. 

— Hermiona, wyglądasz dzisiaj zaskakująco dobrze. 

— Znowu się zaczyna... — Westchnęła Isla, kładąc głowę na stole. 

Violet zdziwiona zachowaniem kolegi, sama wyszła z pomieszczenia, aby go poszukać. Chciała sprawdzić Pokój Wspólny Gryffindoru, choć Gruba Dama nie pozwoliła jej przejść. Ruszyła więc na Wieżę Astronomiczną, gdzie zauważyła bruneta. 

— Co się stało, Harry? Czemu tak wcześnie wyszedłeś?

Gryfon podszedł do Violet i nic nie mówiąc, pogłaskał jej policzek. Wyminął ją i zszedł z wieży. Robinson zmarszczyła brwi oraz ze zdziwioną miną wróciła do Wielkiej Sali, gdzie zajęła miejsce obok Evelyn.

— I co z Harry'm? — Pochylił się do niej Ron, przez co Krukona lekko się oddaliła. 

— Nie mam pojęcia, nie chciał ze mną gadać...

— Idziemy do niego. — Powiedziała pewnie Hermiona, uderzając swojego przyjaciela w ramię.

— Hermiona, wracaj! Nie dałaś mi jeszcze dotknąć swoich włosów! — Krzyknęła za nią Anais, chociaż Granger się nawet nie odwróciła.

— Pięć galeonów i obetniemy jej włosy, które będziesz mogła sobie schować pod poduszkę. — Powiedzieli równocześnie bliźniacy, uśmiechając się do Krukonki.

— Chciałabym mieć ją całą w pokoju...— Zaraz w całym pomieszczeniu można było usłyszeć piśnięcie Count.

— Przysięgam, że jeszcze raz takie coś, a dostaniesz kopa! — Powiedziała Isla, masując swoją pięść, którą uderzyła w ramię rudowłosą Krukonkę. 

— Spokojnie, słodziaku. — Zaśmiał się Fred, zmierzwiając włosy młodszej Gryfonce. 

— Rudy, to ja tu jestem od wyrywania lasek! — Krzyknęła roześmiana Anais.

Violet i George spojrzeli po sobie, kręcąc głową z niedowierzania. 

— Może zostawimy ich samych? — Zaproponował młodszy bliźniak.

— Chcecie mnie zostawić samą z nimi? — Mruknęła Evelyn, wskazując palcem na dwie przyjaciółki, które wciąż się przekrzykiwały. 

Violet zerknęła na Draco, który przyglądał się blondynce i pokazała, by ta się odwróciła.

Nie żałuj umarłych | George WeasleyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz