Minęło parę dni od nakrycia Gwardii Dumbledore'a przez Dolores i Brygadę Inkwizycyjną. W zamku panowała dość napięta atmosfera, szczególnie między Evelyn a resztą Ślizgonów. Osoby z tego samego domu mieli jej za złe to, iż wspierała grupę stworzoną przez Pottera. W pewnym momencie doszło już do takich kłótni, że Williams podczas wszystkich posiłków siedziała z Krukonami, ponieważ nie chciała słuchać już kolejnych pretensji w jej stronę. Była skłócona nawet z Draco, który był dla niej jedną z ważniejszych osób w Hogwarcie. Przestali w ogóle rozmawiać, jedynie posyłali sobie rozczarowane spojrzenia.
We wtorek Ślizgonka szła ze swoimi przyjaciółkami na kolejną lekcję, którą miały być eliksiry z profesorem Snape'm. Nagle poczuła jak w kogoś wpada. Gdy podniosła głowę zauważyła Draco, który najwidoczniej zakłopotany przyglądał się dziewczynie. Stali chwilę w ciszy, mierząc się wzrokiem.
— Um, my Was zostawimy. — Powiedziała Anais, kierując się do lochów.
Violet oraz Isla spojrzały po sobie, a następnie na Crabba i Goyle'a, już po chwili chwytając ich za kołnierzyki koszuli.
— Wy też idziecie. — Powiedziała Gryfonka, ciągnąc za sobą grubszego chłopaka.
Tuż za nią ruszyła Violet, próbując pociągnąć za sobą również Gregory'ego, co nie było najprostsze ze względu na jego masę.
— Wiesz, nie spodziewałem się Ciebie tutaj.
— Eee, mamy razem lekcje?
— Ah, no tak, faktycznie.
— Dobra, ta rozmowa nie ma sensu. — Stwierdziła Eve, odwracając się na pięcie i już miała sobie pójść, ale poczuła szarpnięcie za nadgarstek.
— Możemy się pogodzić.
— Jest jakieś ale?
— Zrezygnuj z jakichkolwiek kontaktów z Gryfonami, za dużo wśród nich jest szlam i zdrajców krwi, a szczególnie...
Nie zdążył dokończyć, ponieważ w tym momencie poczuł ciepło na policzku. Eve nie wytrzymała i uderzyła chłopaka w twarz.
— Nie waż się tak mówić o moich przyjaciołach. — Warknęła w jego stronę, rozmasowując sobie dłoń. Spojrzała jeszcze na niego gniewnie, po czym ruszyła do lochów.
Relacja Cho oraz Anais od paru dni nie należała do najlepszych. Szatynka starała się naprawić kontakt między nimi, ale Count w większości przypadkach nie chciała jej słuchać. A jak już dochodziło między nimi do rozmowy, za każdym razem kończyła się kłótnią, którą wywoływała rudowłosa. Gdy szły po lekcjach w stronę swojego dormitorium, Cho starała się za wszelką cenę przemówić do swojej przyjaciółki, która udawała, iż ma ją gdzieś. Jak gdyby nigdy nic, Count zaczęła rozmowę z Violet, która zmieszana jedynie kiwała głową. Wtem Chang pociągnęła Anais za ramię, przez co ta się do niej odwróciła.
— Zauważ mnie w końcu! — Wrzasnęła szatynka, wciąż nie puszczając ramienia dziewczyny. — Nie możesz mnie wciąż unikać!
Robinson patrząca na to wydarzenie, wycofała się tyłem i uciekła do dormitorium.
Anais stała tylko w osłupieniu, nie wiedząc co ma powiedzieć.
— Nie możemy choć raz normalnie porozmawiać?! Staram się nas pogodzić, ale wciąż masz mnie w nosie!
Przez kolejne parę minut można było na cały Hogwart słyszeć krzyki Azjatki. Nawet niektóre duchy się zleciały, aby przyglądać się tej sytuacji. Natomiast Irytek aż zrezygnował ze swoich żartów, słysząc tą kłótnię. Anais jedynie westchnęła zrezygnowana, by po chwili przyciągnąć do siebie dziewczynę i zamknąć ją w objęciu.
CZYTASZ
Nie żałuj umarłych | George Weasley
FanfictionPiąty rok w Hogwarcie, czasy SUM'ów..No ale przecież Krukonka nie powinna się martwić, skoro cechuje się nadzwyczajną inteligencją, prawda? W tym przypadku będzie inaczej, a sama Violet będzie szukała pomocy wszędzie, nawet u jednego z bliźniaków W...