Od kilku tygodni, wiele uczniów spotykało się w Pokoju Życzeń, gdzie Harry uczył ich zaklęć, które mogłyby się im przydać w przyszłości. Tego dnia ćwiczyli Experlliarmus. Violet oraz Isla były w parze i w tym momencie czekały, aby wykonać polecenie Potter'a. Gdy przyszła kolej dziewczyn, przybiły sobie piątkę i stanęły na przeciwko siebie. Evelyn w tym momencie pochyliła się do Anais i tylko szepnęła:
— To nie skończy się dobrze.
Przyjaciółki na znak Gryfona, wykonały ruch różdżką, aczkolwiek to Violet udało się pierwszej rzucić zaklęcie. W tym momencie, Islę odrzuciło na parę metrów. Johnson leżała na ziemi, w ogóle się nie ruszając. Krukonka praktycznie od razu do niej podbiegła, wykrzykując przeprosiny. Wzrok każdej osoby był skierowany w tym momencie na dziewczyny, a sam Harry chciał podejść, aby sprawdzić czy wszystko w porządku. Wtem Isla podniosła się na równe nogi z uśmiechem i poklepała przyjaciółkę po ramieniu.
— Zajebiście Ci to wyszło! — Uśmiechnęła się Gryfonka, zaraz czując jak ciepła ciecz spływa jej z nosa.
— Boże, Isla, Ty krwawisz... — Powiedziała z przerażeniem Evelyn, wskazując palcem na dziewczynę.
— O, znam na to zaklęcie! — Uradowała się Violet, sięgając po swoją różdżkę i wycelowała ją w stronę szatynki. — Epi.. — Miała dokończyć, aczkolwiek Harry wręcz wyrwał jej różdżkę z ręki.
— Tobie to już na dzisiaj wystarczy. — Uśmiechnął się promiennie Gryfon, chowając różdżkę koleżanki do swojej kieszeni. — Niech ktoś ją weźmie do Skrzydła Szpitalnego.
Wszyscy zgromadzeni, w tym Isla, spojrzeli wymownie na Freda, który uniósł ręce w geście obronnym.
— No idę, idę. — Parsknął cichym śmiechem bliźniak, zaraz prowadząc Gryfonkę do Pani Pomfrey.
— Może dokończymy to na następnych zajęciach. — Stwierdził Harry, a już po chwili uczniowie zaczęli się rozchodzić.
Potter myślał, że został sam w Pokoju Życzeń, ale już po chwili usłyszał głos Violet.
— Harry...— Zaczęła Krukonka, podchodząc do niego.
Brunetowi praktycznie od razu pojawił się uśmiech na twarzy, odwracając się przodem do niższej dziewczyny.
— Coś się stało?
— Oddasz mi tą różdżkę? — Zaśmiała się cicho Robinson, wyciągając do niego dłoń.
— Umm...Tak, tak, jasne. — Powiedział nerwowo chłopak, podając jej różdżkę, którą wyjął z tylnej kieszeni spodni. — Sory, totalnie o niej zapomniałem.
Wyszli razem z pomieszczenia, zaraz się żegnając i kierując się w stronę swoich Pokoi Wspólnych. Na kanapie siedziała już Anais wraz z Cho, które gdy tylko zobaczyły Violet wchodzącą do pomieszczenia, spojrzały po sobie w jednoznaczny sposób. Pociągnęły za ręce dziewczynę, sadzając ją obok siebie.
— I jak tam z Potter'em? — Zapytała Cho, poruszając brwiami.
— Tylko oddawał mi różdżkę, spokojnie. Kolegujemy się i tylko tyle. Nie wyobrażajcie sobie zbyt wiele. — Roześmiała się Violet, wywracając przy tym oczami.
— Dla niego to najwidoczniej nie jest tylko koleżeństwo.
Robinson nie chcąc dłużej słuchać wywodu przyjaciółek, stwierdziła, że chciałaby spędzić czas przed kolacją na błoniach.
CZYTASZ
Nie żałuj umarłych | George Weasley
FanfictionPiąty rok w Hogwarcie, czasy SUM'ów..No ale przecież Krukonka nie powinna się martwić, skoro cechuje się nadzwyczajną inteligencją, prawda? W tym przypadku będzie inaczej, a sama Violet będzie szukała pomocy wszędzie, nawet u jednego z bliźniaków W...