|11|

162 3 1
                                    

Kiedy szykowaliśmy się wszyscy na bitwę o Hogwart ja byłam wtedy gdzie byli moi rodzice i bliźniacy. Rodzice powiedzieli mi, że mam być razem bliźniakami i tam na wskazane miejsce pilnować. Kiedy z Harrym, Hermioną i z Ronem się rozdzieliśmy się to oni poszli szukać kolejnych horkruksów. Była już noc i było mi zimno George to zauważył i poszedł żeby mnie przytulić bo zapewne zauważył też, że się stresowałam.

-Liv, będzie dobrze wygramy tą wojnę zobaczysz nie stresuj się tak- powiedział George.
-Nie jest dobrze jeśli coś pójdzie źle i nie wypali to wszystko. Ja nie dam rady z tym tak dłużej.- powiedziałam do George jak wyrwałam się od niego krzycząc.
Widząc to Fred też poszedł mnie pocieszyć.

-Liv spokojnie.- powiedział Fred.

-Nie!! Nie pozwolę żeby wam coś się stało!! A jeśli któreś z was zginie, a jeśli zginą też rodzice i nie zdołam ich uratować. Nie mam sił. Nie jestem na to przygotowana na waszą śmierć jak będzie!!!!!-krzyknęłam jeszcze raz i nie mogłam opanować swoich emocjom, które teraz mnie dopadły.

 Nie jestem na to przygotowana na waszą śmierć jak będzie!!!!!-krzyknęłam jeszcze raz i nie mogłam opanować swoich emocjom, które teraz mnie dopadły

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

George nie wytrzymał tego dłużej i jeszcze raz mnie przytulił i spojrzał na mnie dał mi pocałunek. Mam nadzieję, że nie ostatni. Wtedy było coś gorszego bariera nie wytrzymała zaklęć od tych dementorów i pękła. Teraz zaczęło się najgorsze co może być w tym momencie. Zaczęła się walka o Hogwart. Przybyli oni na nasze gdzie byliśmy i nie zdążyliśmy wszystkich zatrzymać już niektórzy zdążyć być w środku Hogwartu. Jeden z śmierciożerców był blisko mnie i naszczęście udało mi się go pozbyć, ale jakieś zaklęcie kogoś trafiło we mnie i wylądowałam na dół.
Strasznie mnie bolało miałam troszkę rozmazany obraz i nie widzialam tej osoby, ale jak już miałam obraz to nie wieżąc co widziałam i zobaczyłam matkę. Szybko wycowałam się jeszcze nie mogłam stać i trafiłam plecami o ścianę. Ręce mi się trzęsły jak trzymałam swoją różdżkę i wycelowałam na nią zaklęcie, ale udało jej się odbyć. Nie mogąc jak wyjść tej sytuacji i wycelowała na mnie zaklęcie Crucio zamknęłam oczy myśląc, że to mój koniec ale jakimś cudem je nie dostałam otworzyłam lekko oczy i ujrzałam coś strasznego zamiast ja bym to dostała, to dostał Fred i wycelowałam do niej Reducto i nie zdążyła ona je odblokować. Moja matka zginęła i szybko wstałam i ukleknełam obok Fred i wzięłam jedną rękę.

-Fred proszę cię nie rób mi tego.
Nie takim momencie.- powiedziałam łamiącym się głosem prawie płacząc.
Fred nie odpowiedział, ale w tym momencie Fred dotknął mojego policzka i szybko spojrzałam na niego.
-Fred. Dlaczego to zrobiłeś. Ja miałam te zaklęcie dostać nie ty.- powiedział do niego

-Nie chciałem żeby żona mojego brata zginęła- powiedział chrypiącym głosem Fred.

-Ale...- chciałam coś dodać, ale w uszach moich było słychać najpierw szepty, a potem Voldemotr zaczął mówić. Niezniosłam tego zaczęłam je zatykać rękoma, ale i tak tego nie pomogło bo jego głos był tak głośny że nie dało rady.

OLIVIA LUPIN ✓Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz