8 - R O X A N N E

58 9 247
                                    

Pov

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

Pov. Roxanne
– Może nie powinnaś tu przychodzić. – usłyszałam rozżalony głos Michaela i w tamtej chwili miałam już po prostu wszystkiego dosyć.

Oczywiście, że musiał stanąć po jej stronie. Przecież zajebiście robić komuś mętlik w głowie a potem być przeciwko niemu.

– Bez zapowiedzi. – dodał, chyba próbując zmienić wydźwięk swojej poprzedniej wypowiedzi.

Przymknęłam oczy i powoli wypuściłam powietrze z płuc. Czułam się jak głupia idiotka. Byłam naiwna sądząc, że cokolwiek zdziałam w temacie chłopaka. Byłam zła, oh, nawet nikt nie wiedział jak bardzo.

Otworzyłam oczy i spojrzałam wkurwiona na tego jebanego kutasa. Skoro nie zamierzał się już produkować, ja nie chciałam spędzić w tym cholernym mieszkaniu ani chwili dłużej.

Zamiast rozszarpać Justine czy Michaela, spięłam dłonie w pięści i wyszłam z ich zapchlonej nory jak najszybciej. Trzasnęłam drzwiami i miałam nadzieję, że aż poczuli wiaterek.

Zrozumiałam, że moje ostatnie dni były zmarnowane. Zastanawiałam się co mu powiem, jak się zachowam. Teraz to po prostu nie miało znaczenia. Jak zawsze zainteresowałam się kimś nie wartym uwagi. Jednak to nie był mój błąd. To on zachował się nie tak jak trzeba.

Gdy skręcałam w jedną z uliczek usłyszałam, że ktoś za mną biegnie. Pierwszy raz się nie bałam, bo chyba nadal nosiły mnie emocje.
Jednak gdy się obróciłam, miałam ochotę uciec jak najdalej.

– Roxanne, zaczekaj! – Michael krzyknął, a potem podbiegł do mnie, ignorując swoją zadyszkę.

Ciśnienie znowu mi się podniosło. Nie będę, kurwa, czekać.

– Chciałem tylko... – zaczął ale ja nie pozwoliłam mu dokończyć.

Nie miałam zamiaru słuchać ani słowa więcej. Miał swoje pięć minut, które oczywiście musiał spieprzyć.

– Mam to dupie, rozumiesz?! – podniosłam głos, starając się brzmieć jak najbardziej pewnie. Właściwie to nie musiałam się starać, bo moje emocje same mi pomagały. – Jak nie zostawisz mnie w spokoju to Ci przypierdole, kretynie.

Mój głos rozniósł się echem po ulicy, a ja jeszcze bardziej zdenerwowana obróciłam się na pięcie, po czym poszłam szybkim krokiem w stronę domu.

Chciałam roznieść naprawdę cały świat, a najbardziej pieprzoną Justine, która była wszystkiemu winna.

Gdy otworzyłam drzwi do domu, nawet się nie rozebrałam. Chciałam iść zamknąć się w pokoju i odciąć się na jakiś czas od świata. Nie wiedziałam czy w czymś by mi to pomogło ale przynajmniej nikt by nie ucierpiał przez przypadek.

– Luke, Mike to pieprzony kutas! – wydarłam się na cały dom, nawet nie będąc pewna czy brat był w domu.

Nie zobaczyłam go w zasięgu mojego wzroku. Za to dojrzałam dwie osoby siedzące na kanapie. Te blondwłose głowy wystawały spoza oparcia mebla.
Zauważyłam, że jedna z nich to Amelie, która patrzyła na mnie z niemałym szokiem. Obok niej siedziała zdziwiona Olivia. Dziewczyna w grzywce i czarnych okularach to druga połówka mojego brata. Jakby nie było, nie mogłam powiedzieć na nią złego słowa.

[ZAWIESZONE] Youngblood | 5SOSOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz