(to nie nowy rozdział dodałam gifa)
IT'S BRITNEY BITCH!
GUESS WHO'S BACK?!
Ten rozdział jest smutny. W końcu to pogrzeb.
March czuła się dziwnie. Nie mogła płakać, jakby wypłakała wszystkie możliwe łzy. Czuła się jak kukiełka, bez życia, która potrzebowała siły z góry aby w ogóle się poruszyć. Dlatego leżała. Wzrok miała wlepiony w sufit. W uszach słuchawki. Nie mogła spać.
W końcu dziś mieli pochować Marigold.
O jej śmierci zrobiło się głośno, bo podobnie jak człowiek pająk i Rosiczka miała grono wielbicieli. Nie tak wielką jak pajęczak, ale na tyle, że z ich kieszeni można było opłacić pogrzeb dziewczyny. Nawet lokalna stacja telewizyjna chciała pożegnać bohaterkę. Nie było to na tak wielką skalę jak wtedy, kiedy Peter parker w czerwonym stroju został zamordowany przez King Pina, ale na taką żeby, każdy w okolicy który jeszcze jej nie znał poznał jej imię. Marigold zasługiwała na to. Nie dość, że zajmowała się domem Hamiltonów za dnia to jeszcze ratowała ludzi w czasie wolnym, nie zostawiając nic na przyjemności, chociaż sama mówiła, że przyjemnością było dla niej spędzanie czasu w gronie dzieci, uczenie ich nowych rzeczy, pomaganie w drobnych matematycznych problemach.
Teraz jednak była martwa.
Ktoś zapukał do drzwi. Dziewczyna nie wiedziała która była godzina. Światło poranka oświetlało jej pokój lecz na pewno nie było na tyle późno, aby za oknem rozpoczynało się nowojorskie życie. Wskazówki zegara, który wisiał na ścianie na przeciwko łóżka, pokazywały piątą rano.
Młoda kobieta o blond puklach sięgających do ramion weszła do pokoju nastolatki. Stanęła w drzwiach i przypatrywała się bacznie leżącej na łóżku dziewczynie. Dopiero teraz March odwróciła twarz aby zobaczyć, kto postanowił ją wyrwać z katatonii. Nie spodziewała się ujrzeć akurat jej.
January zmiękły nogi, a po plecach przeszedł dreszcz, kiedy po raz pierwszy od dobrych paru miesięcy zobaczyła dziewczynę. Wyglądała jak trup. Oczy miała podkrążone, zapadnięte, twarz bez żadnego wyrazu, włosy rozczochrane, a policzki zaróżowione i opuchnięte od płaczu. Nie do końca wiedziała co robić, bo nigdy nie znajdowała się w podobnej sytuacji, ale podbiegła do młodszej siostry i wzięła ją w ramiona. Przytuliła tak mocno jak się da i sama zalała się łzami.
Jane była w czarnej kurtce, która była chłodna od wilgoci. Zresztą jej włosy też były dziwnie wilgotne, zauważyła młodsza z dziewcząt . Musiała przed chwilą przyjechać. Jednak średnio ją to obchodziło. Ogólnie nic ją w tym momencie nie obchodziło. Nie czuła niczego. Było to dla niej wręcz przerażające, że nie czuła dosłownie nic, jakby ktoś z niej zabrał resztki chęci do życia. Uścisk wydawał jej się dziwny, nie dlatego, że się nigdy nie przytulały. Kiedy się kogoś przytula czuje się ulgę, a dziewczyna czuła pustkę. Z resztą nawet starsza z nich czuła się nieco niezręcznie wciąż trzymając młodszą w ramionach, bo ta nawet nie odwzajemniła uścisku. Czuła się jakby obejmowała szmacianą lalkę ludzkich rozmiarów.
W końcu kiedy zadecydowała się ją puścić, usiadła na krańcu łóżka March, która niechętnie się podniosła i usiadła obok starszej siostry. Nie rozmawiały ze sobą. Siedziały w ciszy, ale Jane to nie przeszkadzało bo pomimo, że potrafiła pisać obszerne bogate w mądre słowa pracę to teraz nie potrafiła sklecić prostego zdania. Z resztą nie do końca wiedziała, co miałaby powiedzieć młodszej wersji siebie.
Siostry Hamilton może nie były identyczne, za to były do siebie bardzo podobne. Zaczynając od tak samo platynowych blond włosów, po błękitne tęczówki oraz wydatniejszych kościach żuchwy i drobnym nosie. Jedynie Jane miała nieco większy podbródek od March. No i starsza z rodzeństwa była nieco niższa od drugiej. Jednakże każdy, kto wiedział je razem nie mógł zaprzeczyć, że wyglądały jak siostry, a że różnica między Jane a March była tylko 4 latami oraz obie cierpiały na przypadłość „baby face" to wiele osób myślało, że są bliźniaczkami.
CZYTASZ
sunflower | miles morales [Zatrzymane 100 Lat Temu]
أدب الهواة❝Ledwo zdaję z hiszpańskiego, okazało się że nic nie wiem o mojej niani, a ogólnie to powinni mi dać bilet w jedną stronę do zakładu psychiatrycznego, bo to co się aktualnie dzieje w moim życiu nie jest normalne.❞ March była trzecia z szóstki dziec...