books

1.4K 202 3
                                    

                Czytelnik może żyć życiem tysiąca ludzi, zanim umrze.(…)Człowiek, który nie czyta, ma tylko jedno życie.

                - Luke, podasz mi, proszę, torebkę – wymamrotała dziewczyna, kryjąc twarz w poduszce. – I butelka wody też byłaby super.

                Blondyn sięgnął po torebkę, przewieszoną przez oparcie krzesła, a przy okazji strącił budzik z szafki nocnej. Arabella zachichotała pod nosem – jej chłopak był fajtłapą ale i tak kochała go z całego serca. Zaspany bardziej od niej rzucił torebkę i wodę na jej plecy i wrócił do pięknego snu. Dziewczyna, zmuszona do podniesienia się do pozycji siedzącej, wygrzebała kilka niewielkich opakowań z tabletkami. Nie wiedziała, że Luke obserwował ją kątem oka – jak połyka każdą z tabletek, popijając wodą.

                 - Do czego są te różowe? – zapytał, kiedy odrzuciła torebkę i z powrotem ułożyła głowę na poduszce.

                - Żebyś zbyt wcześnie nie wydał potomka na świat – odparła gładko, niczym wyuczoną formułkę.

                - Białe?

                - Witaminy na włosy i paznokcie.

                - Zielone?

                - Na florę bakteryjną.

                Odpowiadała niemalże machinalnie, ale nie wyglądał na przekonanego. Postanowił nie drążyć jednak tematu, mając ogromne pokłady zaufania do ukochanej. W końcu nie miała powodu, żeby kłamać. Obserwował jak przymyka powieki, a na jej różowe usta zakradł się subtelny uśmiech. Powolnym ruchem odgarnął opadające na twarz kosmyki i założył dziewczynie za ucho. Rano, pozbawiona makijażu, wydawała się jeszcze piękniejsza – była niczym poranek. Twarz nieskalana trudem dnia, uśmiech błąkający się na ustach tak jakby zawsze śniły się jej piękne sny. Jakby koszmary jej nie dosięgały.

                Nie dane mu było długo nacieszyć się jej spokojną twarzą – kilkanaście minut później zazwyczaj zbierała swoje ubrania i znikała w łazience. Wracała w pełnym makijażu, z włosami zebranymi w luźny kucyk i często w jednej z jego koszulek. Całowała go jeszcze na pożegnanie, prosząc żeby zadzwonił, i wychodziła.

                Jeśli podzieliłby jej życie na części to największe zdecydowanie przypadłyby muzyce i książkom. Czytanie było dla niej naturalną koleją rzeczy i to książkom poświęcała się podczas podróży autobusem – wrażenie jakby to ona była główną bohaterką kolejnej powieści, przeżywała razem z nimi rozterki wewnętrzne, kolejne przygody, a na koniec, zamykając książkę miała za sobą kolejne życie. Czasami trochę bardziej, czasami trochę mniej udane.

                Modliła się, żeby pod koniec jej zaliczało się do tych udanych. 

       

arabella / lrhOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz