Wiersz 4 - Skrzydła wolności

26 8 4
                                    

Dawno temu, za morzami

Żył chłopak, wieczność niezrozumiała

Co po niebie latał z ptakami

Wolność go uskrzydlała.


Chciał zmienić świat, wiedział nawet jak

Głowę miał wypełnioną marzeniami

Wolny, niczym w przestworzach ptak

Obserwował ląd usłany kwiatami.


Nawet, gdy cel znikał za chmurami

Po każdej burzy wychodziło słońce

Rozświetlał dni pomysłami

Wycinał zła ciernie raniące.


Wtedy mógł coś zmienić, teraz nie ma jak

USA - pan lądów, wód i przestworzy

Zniewolony, niczym w klatce ptak

Skrzydeł swoich nie rozłoży.


Wolność jednak oślepia, ogłusza

Nie spostrzegł, nie zwrócił należytej uwagi

Zniknęły postanowienia, priorytety, dusza

To już nie ten kraj spod gwieździstej flagi.


Żałuje, lecz odkręcić już nie ma jak

Sam uwięził się w potrzasku

Zniewolony, niczym w klatce ptak

Zamknął się w swej świetności blasku.


Tak jak w zamknięciu kanarek

Jego wspaniałość marnieje, więdnie

Zna każdy swej klatki zakamarek

Uciekłby z niej nader chętnie.


Ale za późno, już nie ma jak

W okrutnej rzeczywistości lawinie

Zniewolony, niczym w klatce ptak

Skrzydeł orlich nie rozwinie.


Wciąż goni, ucieka i walczy

Ze złem, z bestialstwem, z tą całą bezsilnością

Nie chce się poddać rozpaczy

Umysł jak za dziecinnych lat wypełniony naiwnością.


A przecież nie wzleci, nie ma już jak

Nie poleci na zachód za gęsi kluczami

Zniewolony, niczym w klatce ptak

Odcięto mu skrzydła wraz z marzeniami.

Poezja najniższych lotów | Hetalia w liryceOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz