Wiersz 7 - Potęga

31 7 8
                                    

Ten wiersz wydaje mi się taki niedorobiony, taki toporny. Może przez układ rymów, może przez tematykę, a może przez nastrój podczas pisania. Łatwo odgadnąć podmiot liryczny i osobę, o której mowa. Nie jestem zadowolona, wierzę, że lepiej byłabym w stanie ubrać w słowa to, co chcę przekazać. Nie mam jednak serca tego zmieniać - chcę zakończyć ten wiersz i już do niego nie wracać.

---------------------------

To rozkaz! mój sługo. Pracuj w pocie czoła

Cegła za cegłą murując swój grób

Jedno potknięcie i już jesteś trup

Nie nasłuchuj czy zza płotu ktoś nie woła.


O kraju stracony, naznaczony historią krwistą

Nie wyczuwasz tego zdradliwego smrodu

"Kapitalistyczne świnie", "ratunek zachodu"

Na ciebie nawet nie spojrzą, ni palcem kiwną.


Jeszczem cierpliwy, więc teraz powiedz

Dlaczego choć dymem spalonych zasnuło się niebo

Ty wciąż, niezmiennie, spoglądasz w lewo

Oni nie przyjdą, ty nie możesz już pobiec.


Masz wciąż nadzieję? To takie urocze

Twój upadek będzie wyjątkowo bolesny

Och, jakże mi przykro, polaczku nieszczęsny

Lecz ja wyroku twego nie odroczę.


Do mnie! mój sługo. Chyl przed panem czoła

Na odsiecz z zachodu jest już za późno

Wszystko co teraz robisz - na próżno

Zobaczymy ile twój naród przeżyć jeszcze zdoła.


Nie chcesz się poddać? Odsłoń chociaż oczy

Popatrz jak harcerze przelewają swą krew niewinną

Jak niegdyś twe "orlątka", jedno za drugim giną

Nie walcz już więcej, a to wszystko się skończy.


Ale nie, bo po co kończyć te katusze?

Wolisz nie ugiąć karku, lecz i tak wszystko stracić

Brawura, waleczność polska, idioci uparci

Obyś za przetrwanie sprzedał diabłu duszę.


Biedne dzieci naiwne, te ich zagrywki-zabawy

Przed potęgą Niemiec każdy się kiedyś skłoni

Nie ma żadnej broni, żadnej ściany, co zasłoni

Ale dobrze, ciesz się, dziś jestem łaskawy.


Walcz zatem! mój sługo. Nie szczędźmy krwi

Twój jedyny oręż to honor, duma i odwaga

Nic nie znaczące, gdy w grę wchodzi Wielkiej Rzeszy przewaga

Już widać śmierć pukającą do twych drzwi.


...


Życia złośliwość, druga przegrana

Przeklęta Polska, przeklęci Sowieci

Co za dużo nabrane, łatwo z rąk wyleci

Nade wszystko cierpi jednak duma zszargana.


Jak można było do tego dopuścić?

Przecież wszystko było przemyślane

Wszystkie akcje, bitwy zaplanowane

Jak teraz, tak po prostu odpuścić?


Ale nie śmiej się tak, polaczku zuchwały

Jak tylko skruszę kajdany, szykuj się na zemstę

Nie licz na łaskę, pamiętliwy jestem

To przede mną niegdyś drżał świat cały.


Na szczęście i ja mogę się z ciebie pośmiać, niczym z wiosny mróz

Myślałeś naiwnie, że twe wspaniałe czyny ktoś doceni

Że dostaniesz wiele swobód, większość swej dawnej przestrzeni

Po raz kolejny ich egoizm, zmienisz tylko klatkę na powróz.

Poezja najniższych lotów | Hetalia w liryceOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz