34. Tylko my

2.3K 235 192
                                    

*Light*

Powrót był trudniejszy, niż to sobie wyobrażałem... Nie chodziło tu konkretnie o przebytą trasę, a samo... Użycie dzwonka przed bramą...

Dość zabawnie zapewne wyglądałoby to z innej perspektywy, jednak ja czuję się co najmniej przyduszony w tym momencie.

Byłem pełen obaw. Jak mogłem oczekiwać od niego odpowiedzi, którą chciałem usłyszeć? Jesteśmy różni, właściwie on i ja to całkowite przeciwieństwa. Jedyne, co nas łączy, to wysoki poziom intelektualny, ewentualnie wspólna praca. Może jeszcze wzajemne uzależnienie... Ale tego nie mogę potwierdzić...

Obawiam się, że może mnie nie przyjąć, każe się wynosić i nigdy więcej nie wracać. Może nawet od razu zadzwoni na policję lub zamknie mnie na zawsze w pokoju kary? Kto wie, czy nie zawaha się nawet przed zwykłym zabiciem mnie.

Chociaż dobrze wiem, że w mojej głowie są jedynie czarne scenariusze, które prawdopodobnie nigdy się nie wydarzą, to i tak nie jestem w stanie pozbyć się strachu.

Jestem przygotowany na najgorsze, by w razie czego dosadnie się nie rozczarować.

No dalej, Light. To jeden prosty ruch.

Położyłem palec na dzwonku i przytrzymałem guzik przez kilka sekund.

Nieświadomie wstrzymałem oddech, czekając na odzew. Starałem się zauważyć jakikolwiek ruch w którymś z okien, ale nic z tego.

Nie ma go? Gdzie mógłby wyjść? Wyjechał, by odsapnąć? Przeprowadził się, chcąc zapomnieć i na zawsze pozbawić mnie możliwości powrotu?

Ale... Nic się nie zmieniło. Przynajmniej od zewnątrz. Na bramie nie było żadnego napisu świadczącego o tym, że dom jest na sprzedaż.

Zerknąłem nad siebie. Kamera była skierowana prosto na mnie, a przy niej świeciła lampka oznajmiająca o tym, że nagrywanie jest cały czas włączone.

Krzywo uśmiechnąłem się do obiektywu, chcąc w jakiś sposób dać znać, że to tylko ja.

A jeśli mnie zignoruje?

Moje zamyślenie spowodowało, że nie zdołałem usłyszeć cichych kroków po drugiej stronie bramy. Zarejestrowałem jedynie dwa ostatnie, a potem nastąpiło ciche bzyczenie, dające znać o tym, że istnieje możliwość wejścia. Zaraz potem wrota otwarły się do środka, a po drugiej stronie zobaczyłem zmęczoną, aczkolwiek zdziwioną twarz bruneta.

— Lawliet... — nie czekając ani chwili wszedłem, zatrzaskując bramę za sobą.

— Nie powinno cię tu być — stwierdził chłodno — Nie uważasz, że to niebezpieczne? — dodał.

Nie uszło mojej uwadze, jak na jego twarzy przesiąkniętej powagą, oczy błyszczały od łez.

— Nie jesteś niebezpieczny... — zrobiłem krok w jego stronę.

— Tak sądzisz? — uciekł wzrokiem. Najwidoczniej czuł, co dzieje się w jego patrzałkach.

— Nigdy nie byłeś... — delikatnie chwyciłem za jego podbródek, unosząc go lekko. Chciałem doprowadzić do kontaktu wzrokowego, co niemal od razu poskutkowało — Nie mogłem cię zostawić... — powiedziałem już szeptem.

Detektyw cicho wypuścił powietrze, przymykając przy tym oczy. Zbliżyłem twarz jeszcze odrobinę, przymykając te swoje.

Nigdy nie planowałem tego momentu. Nie był on uwzględniony w żadnym z moich planów. Przynajmniej nie w ten sposób. To... Huh...

Drugą rękę położyłem na jego biodrze, przyciągając ciało nieco do siebie. Pod wpływem tego ruchu, nasze usta gwałtownie złączyły się ze sobą.

Całkowicie zamknąłem oczy, oddając się chwili. Na gest przelałem całą moją tęsknotę, a także uczucia, których tak długo nie potrafiłem okazać. W mgnieniu oka wszystko stało się takie proste i oczywiste... Dlaczego wcześniej nie potrafiłem tego zrozumieć? Czemu sprawy układają się dopiero pod koniec?

Tyle pytań, a odpowiedzi wciąż brak... Pomimo to czuję, że wcale nie potrzebuję znać żadnej z nich. Mam wrażenie, że to nieważne, tak jak życie wokół. Jestem tylko ja i Lawliet.

*Lawliet*

Sekundy płynęły z niesłychaną gracją. Każda najmniejsza wypełniała się przyjemnością, by później ani na moment nie znikać.

W czasie śledztwa wiele razy skupiałem się na sprawie na tyle mocno, że potrafiłem być zamknięty na wszystko, co nie jest z nią związane. Jednak jeszcze nigdy nie zdarzyło mi się, bym skoncentrował się tak mocno, jak w tym momencie.

Obecnie nie potrafiłbym myśleć o niczym innym, niż Light. Inaczej. Nie myślałem o kompletnie niczym, a raczej najzwyczajniej trwałem w tym stanie do momentu, w którym w końcu nasze usta oddaliły się od siebie na parę milimetrów. To na nich z początku skupiłem swoją uwagę, lecz zaraz potem wzrok przeskoczył na oczy chłopaka. On również wpatrywał się w te moje.

Czułem, jak moje policzki stają się cieplejsze, by zaraz potem przybrać różowy odcień.

Oboje uśmiechnęliśmy się w jednej chwili. Ja nieśmiało, on za to dość szeroko i w pewien sposób dumnie. Był zadowolony, że to się w końcu stało. Zresztą tak samo, jak ja.

________________

Cóż... Za tydzień epilog 🙃😅

Po ostatniej książce ludzie mi się umawiali na grupowe samobójstwa, więc wyluzujcie proszę 😅

Nieświadomy [L x Kira]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz