Statek kosmiczny „Eagle-5", dzień 2 misji, godzina 21:40 czasu pokładowego
Kolejny dzień dla załogi „Eagle-5" zmierzał ku końcowi. Prace nad statkiem przebiegały bez większych problemów i już po kilku godzinach intensywnej pracy udało się doprowadzić niezbędne systemy do zadowalającego stanu. Po tym wszystkim prace nieco zwolniły, ponieważ konieczny ze względu na stan statku pośpiech nie był już potrzebny. O 20:30 większość załogi zakończyła swoją pracę i udała się coś przekąsić albo po prostu od razu pójść spać. Godzinę później spali już praktycznie wszyscy, oprócz jednej osoby. Janette Lewis siedziała na mostku „Orzełka", jak pieszczotliwie ochrzcili swój okręt. Kubek kawy stojący obok konsoli komunikacji, ciągi cyfr, słów, znaków przewijające się przez ekran, wprowadzony w stan uśpienia mostek... Sama kobieta siedziała na odchylonym fotelu z przekrzywioną na bok głową i z całych sił starała się nie zasnąć. Musiała przyznać, że nie działo się tu nic. Niby po co miała ciągle ślęczeć nad tą cholerną konsolą? Przecież wszystko działa... na moment przymknęła powieki wyobrażając sobie, jak dobrze byłoby pójść do swojej kajuty, położyć się na łóżku i zapaść w błogi sen... wróć, nie zasypiaj mi tu. Janette potrząsnęła głową i wzięła do ręki kubek z nieco ostygłą już kawą, po czym wzięła łyk. Nagle coś na konsoli komunikacji zwróciło jej uwagę... z pozoru zwykłe, czerwone światełko. Jednak jeśli na niebieskim ekranie zapali się coś czerwonego wiedz, że na pewno nie jest dobrze. Wrzuciła pusty kubek do śmietnika, poprawiła okulary i zaczęła manipulować przy konsoli poszukując źródła problemu.
-No co jest... zaraz... - mruknęła do siebie wstukując kolejne komendy na klawiaturze- zobaczymy, jak poradzisz sobie z autonaprawą.
Kilka następnych komend i system rozpoczął proces diagnostyki i ewentualnej naprawy. Mijały kolejne niemiłosierne dłużące się minuty, a pasek postępu powoli sunął naprzód... 2%, 5%, 10%... 11%, 12%, 16%,... 25%, 40%, 55%... w końcu po dłuższym oczekiwaniu osiągnął 97%, potem 98%, 99% i w końcu... 99%. Zatrzymał się na 99 procentach postępu i ani myślał ruszyć dalej.
-Szlag, jakbym aktualizowała Windowsa...- mruknęła nieco bardziej zła na system- no dawaj, nie mam całego dnia na czekanie na ten jeden proc...
Urwała, bo pasek nagle zniknął... a jego miejsce zastąpiło kilka jarzących się na czerwono komunikatów z czerwonym wykrzyknikiem. Przeczytała kilka z nich i po przejrzeniu kilku stron na swoim tablecie doszła do wniosku, że musiało się spieprzyć coś w głównej jednostce. No nic, czekała ją wędrówka pod pokład. Ociężale wstała z fotela, zablokowała konsolę, przeciągnęła się i opuściła mostek. Oświetlenie było przygaszone wskazując na to, że panuje „noc". Na statku panował przyjemny półmrok... no właśnie, tylko czy na pewno przyjemny? Janette na wspomnienie chociażby „Obcego" czy innych horrorów przeszył nieprzyjemny dreszcz, ale szła dalej.
-Przecież nie ma tu żadnych potworów, Jan...- powiedziała sama do siebie w myślach śmiejąc się z własnych lęków- zejdziesz, naprawisz i wrócisz... nic prostszego.
Jednak mimo wszystkiego odczuwała niezrozumiały lęk przed opuszczaniem głównego pokładu... Nie mogła się go mimo wszystko wyzbyć. Było w tym coś głupiego pokroju strachu przed zejściem do piwnicy albo na strych w domu... wiedziała, że nie ma się czego bać, ale mimo tego zaczęły lekko drżeć jej nogi. Jednak szła dalej pokonując kolejne metry dzielące ją od celu. Parę razy usłyszała jakiś dźwięk za swoimi plecami. Gdy tylko coś usłyszała natychmiast odwracała się i próbowała dostrzec, czy nic tam nie ma. Jednak nic nie widziała, a jedynymi odgłosami, które po tym słyszała były odgłosy pracy systemów statku... W końcu dotarła do celu swojej drogi przez mroczne korytarze dolnego pokładu. Skręciła w krótki korytarz, który wiódł co głównych systemów komunikacji, kiedy poczuła, że na podłodze znajduje się jakaś ciecz. Jednocześnie spod jej butów wydobył się plusk. Spojrzała w dół i zobaczyła, że skądś wycieka woda.
CZYTASZ
Among Us
Science FictionMiała to być zwykła misja mająca za zadanie kontynuować ekspansję Stanów Zjednoczonych w kosmosie. Ośmioro astronautów, najlepsi spośród najlepszych. Nikt nie mógł przewidzieć tego, co stanie się w jej trakcie... nikt, oprócz jednej osoby... Czy zał...